W połowie marca do marszałka Sejmu wpłynęło zawiadomienie o zawiązaniu Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop aborcji", która będzie zbierać podpisy pod obywatelskim projektem ustawy całkowicie zakazującej aborcji. Premier Beata Szydło oświadczyła, że rząd nie pracuje nad takimi zmianami, ale szef PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że ogromna większość jego klubu poprze zaostrzenie prawa.

"I tak przez nową propozycję zakazującą aborcji czas zaczął się cofać w Polsce. Te przepisy, wpierane przez rząd PiS, zerwałyby ze status quo, które zostało osiągnięte w latach 90." - napisał w oświadczeniu Verhofstadt.

Jak podkreślił, wraz z Nowoczesną uważa, że ten plan jest "nieludzki". Wyraził obawę, że pozbawienie legalnych możliwości dokonania zabiegu zmusi kobiety w ciąży do uciekania się do niebezpiecznych, nielegalnych aborcji.

W Polsce, w myśl obowiązującej ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (z 1993 r.) aborcji można dokonywać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

Reklama

W projekcie komitetu "Stop aborcji" znajdują się zapisy uchylające dotychczasowe prawne możliwości przerwania ciąży, a także sankcje (kara pozbawiania wolności od 3 miesięcy do lat 5) za dokonanie aborcji.

W niedzielę kilka tysięcy osób protestowało przed Sejmem przeciw planom zaostrzenia prawa antyaborcyjnego. Uliczne protesty odbyły się także w innych miastach Polski, m.in. w Toruniu, Szczecinie, Wrocławiu, Krakowie, Lublinie, Kielcach, Opolu, Poznaniu, Sopocie i Białymstoku.(PAP)