Potencjalne uchwalenie nowej ustawy zakazującej aborcji, w połączeniu z deklaracją rządu, że prawo ma być wreszcie przestrzegane, musi doprowadzić rząd i parlament do kolejnych kroków.

Są one konieczne, jeżeli prawo ma być traktowane poważnie. Wiadomo, że są lekarze, którzy przeprowadzają aborcje, istnieje turystyka aborcyjna, kobiety przerywają ciąże, korzystając z wiedzy z internetu i koleżanek lub kolegów. Trzeba dać sobie radę i z tymi problemami.

Jeśli chodzi o lekarzy, tutaj sprawa jest najprostsza. Stałe dyżury policjantów, jak pod Sejmem lub ambasadami, przed każdym gabinetem ginekologicznym trudno opłacić. Ale dyżurujących woluntariuszy czy woluntariuszki obok fotelu ginekologicznego można wyobrazić sobie już bez problemu. Tym, którzy będą chcieli nadużywać argumentów o prawie do prywatności, zwalczając takie dyżury, trzeba powiedzieć jasno: jak ktoś się decyduje na wizytę u TAKIEGO lekarza, to na pewno nie ma poczucia wstydu.

Turystykę aborcyjną łatwo ograniczyć, wprowadzając kontrole na granicy. Testy ciążowe są dzisiaj naprawdę łatwe w użyciu. Oczywiście na koszt testowanej. Jak kogoś stać na wyjazd za granicę, to stać go i na 50 zł za test. Jeżeli chodzi o internet, to sprawę w zasadzie załatwia ustawa o inwigilacji przez służby specjalne. Trzeba będzie może jeszcze podpisać jakąś umowę z Google Inc. i sprawa załatwiona. Nam nie będzie przecież chodziło o łamanie wolności słowa, jak Chińczykom, a jedynie o przestrzeganie prawa. Każdy to chyba rozumie…

Pozostanie jedynie kwestia wyeliminowania sytuacji, w której jedna kobieta drugiej kobiecie może doradzać albo wręcz pomagać przeprowadzić aborcję. Na szczęście i tutaj można sięgnięć do rozwiązań sprawdzonych. Bulla „Summis desiderantes affectibus” wydana w 1484 roku przez papieża Innocentego VIII to tekst wyjściowy. Wprowadzający zmiany muszą jednak pamiętać, że Polska ratyfikowała Szósty protokół fakultatywny do Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, który delegalizuje karę śmierci w Polsce. Można go wypowiedzieć.

Reklama

Trzeba też pamiętać, że świat walczy z ogólnym ociepleniem i dlatego palenie na stosie będzie źle przyjęte przez ekologów. Chyba że w ustawie jasno zapiszemy, że drzewo na stosy będzie tylko z wycinki ratującej Puszczę Białowieską. Powinno to ostatecznie przekonać przeciwników tej ustawy.

>>> Czytaj też: Rynek prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych urósł o 21 proc.