Tzw. millenialsi doświadczają wszystkiego najgorszego, z czym musi zmagać się dzisiejsza globalna gospodarka. Jest jednak dla nich nadzieja.

Młodzi dorośli, szczególnie w USA, są obciążeni studenckimi kredytami, poza tym mają małe szanse na zakup mieszkania oraz znalezienie satysfakcjonującej pracy.

Jest jednak pewna prawidłowość, która daje tej generacji nadzieję na lepszą przyszłość. Potrafi oszczędzać - pisze portal quartz.com.

Faktem jest, że młodzi ludzie nie należeli nigdy do najchętniej odkładających pieniądze na przyszłość. Starsi mają większe oszczędności z prostego powodu – określony procent odkładany przez nich na jakiś cel to w wartościach bezwzględnych wyższa kwota, niż w przypadku młodych dorosłych. Jednak starsze osoby mają także wyższy wskaźnik oszczędności. Potwierdzają to badania na temat oszczędzania w różnych grupach wiekowych przeprowadzone w 1994 roku przez ekonomistę Orazio Attanasio z National Bureau of Economic Research.

W młodości wszystkie generacje mają problemy z „płaceniem czynszu”. Wraz z biegiem lat wzrastają ich dochody, ale również wydatki (obciążenia związane z kredytami hipotecznymi i wychowywaniem dzieci), toteż problemy z odkładaniem na przyszłość utrzymują się. Stopa oszczędności zwiększa się wyraźnie w późnym średnim wieku, gdy średnie płace są najwyższe, a wydatki zmniejszają się.

Reklama

Okazuje się, że millenialsi są lepszymi oszczędzającymi niż ich rodzice. W 1989 roku jedynie 31 proc. osób w wieku 23-34 lata miało jakiekolwiek środki odłożone na emeryturę, podczas gdy w 2013 roku już 44 proc. (fakt, że specjalne programy emerytalne typu 401(k) stały się w USA powszechne).

Młodzi dorośli mają obecnie (włączając w to tych, którzy nie mają kont emerytalnych) większe finansowe aktywa, niż przedstawiciele poprzedniej generacji w tym samym wieku. Inne wskaźniki ekonomiczne nie wyglądają już jednak tak różowo. Po uwzględnieniu zadłużenia poprzez kredyty studenckie oraz spadku liczby osób posiadających mieszanie, młodzi ludzie mają dzisiaj w USA mniejszy majątek netto (z uwzględnieniem długu), niż w 1989 roku.

Jednak wartość majątku netto nie uwzględnia prognozowanych zarobków. Biorąc pod uwagę szacowane przyszłe pensje millenialsów (nawet przy uwzględnieniu zadłużenia) mogą się okazać wyższe niż ich rodziców. Jest tak dlatego, że współcześni młodzi dorośli są lepiej wyedukowani niż przedstawiciele poprzednich generacji. Ich zarobki są też więcej „warte”. Obecnie studencki dyplom posiada w USA 35 proc. osób w wieku 23-35 lat, podczas gdy w 1994 roku było to zaledwie 25 proc. Osoby wykształcone mogą też liczyć na dynamiczny wzrost wynagrodzenia wraz z upływem wieku. Słabo wyedukowani robotnicy nie mają takich perspektyw.