Angola, trzecia największa gospodarka Afryki, ugięła się pod niskimi cenami ropy i zwróciła się do pożyczkodawcy ostatniej szansy: Międzynarodowego Funduszu Walutowego - donosi CNN Money.

Afrykańskie państwo potrzebuje pomocy finansowej, aby wdrożyć program gospodarczy, który może uratować kraj przed bankructwem.

Drugi co do wielkości producent ropy naftowej w Afryce został postawiony pod ścianą po wyczerpaniu się środków finansowych. Angola stanęła na progu katastrofy z powodu dramatycznie niskich cen ropy naftowej. Zyski ze sprzedaży ropy to około 75 proc. dochodów budżetu i 95 proc. przychodów z eksportu.

Sytuację pogarsza spadek wartości kwanza, waluty angolskiej, która straciła już 16 proc. w stosunku do dolara amerykańskiego. W ubiegłym roku kraj ten wyemitował obligacje na kwotę 1,5 mld dolarów z oprocentowaniem 9,5 proc. Wykup ich staje się prawie niemożliwy.

Angola pożyczała również pieniądze od Chin, zabezpieczeniem była ropa naftowa. Zobowiązania dłużne państwa bardzo obciążają budżet, który nie ma dostatecznych wpływów z handlu surowcem, aby uregulować zobowiązania.

Reklama

Angola postawiła na cięcia budżetowe. Wydatki zostały zmniejszone o 20 proc. w 2016 roku.

>>>Czytaj więcej: Czarne tsunami wstrząsnęło całym regionem. Koniec bajecznego bogactwa?

Gospodarka Angoli, jak wielu afrykańskich krajów produkujących ropę, nie jest na tyle zróżnicowana, aby przetrwać skutki tak niskich cen ropy. Subsaharyjski kraj dotuje również paliwo dla obywateli przed czym już wcześniej ostrzegał MFW. W 2013 roku Angola przeznaczyła aż 4 proc. swojego budżetu na tańsze paliwo dla ludności.

Angola była już wcześniej beneficjentem MFW. Otrzymała pomoc w 2009 roku w trakcie światowego kryzysu finansowego. Program był wart 1,4 mld dolarów.

Rozmowy MFW – Angola odbędą się podczas wiosennego posiedzenia MFW w przyszłym tygodniu w Waszyngtonie.