Około 38 proc. wyborców poparło umowę.

Frekwencja wyniosła 32 proc., a więc przekroczyła niezbędny dla ważności środowego referendum próg 30 proc. uprawnionych.

Mimo niewiążącego charakteru głosowania premier Holandii Mark Rutte oświadczył w środę wieczorem, że nie zignoruje wyniku, a jego rząd może ponownie rozważyć kwestię ratyfikowania umowy stowarzyszeniowej Unii Europejskiej z Ukrainą. Dodał, że potrzeba będzie czasu na ustalenie, jaka decyzja zostanie podjęta.

Przywódca eurosceptycznej i antyimigracyjnej Partii na rzecz Wolności (PVV)) Geert Wilders z ogromnym zadowoleniem przyjął wynik referendum. "To wotum nieufności wobec elit w Brukseli i Hadze. To początek końca UE" - napisał na Twitterze lider PVV.

Reklama

Zadowolenia nie kryją inicjatorzy referendum. "Wyniku nie można zignorować" - podkreślił Thierry Baudet z Forum na rzecz Demokracji. Zażądał także nowych negocjacji z Ukrainą i zapowiedział kolejne inicjatywy referendalne dotyczące euro i otwartych granic.

>>> Czytaj też: Holandia coraz bardziej podzielona. To referendum będzie barometrem antyeuropejskich nastrojów

Przed dramatycznymi skutkami holenderskiego "nie" dla całej Europy przestrzegał już wcześniej szef Komisji Europejskiej. "'Nie' mogłoby otworzyć drogę do europejskiego kryzysu" - podkreślał Jean-Claude Juncker.

Holandia jest jedynym unijnym państwem, które nie ratyfikowało dotąd umowy o zacieśnieniu współpracy gospodarczej i politycznej UE z Ukrainą, co sprawia, że porozumienie to obowiązuje wciąż tylko prowizorycznie. Holenderski rząd już je podpisał, uzyskując na to zgodę obu izb parlamentu.

W ramach dwóch eurosceptycznych inicjatyw pod wnioskiem o referendum zebrano łącznie ponad 400 tys. podpisów. Zdaniem przeciwników ratyfikacji układ stowarzyszeniowy otwiera Ukrainie drogę do członkostwa w UE, czemu są przeciwni. Ponadto w kampanii referendalnej atakowano "niedemokratyczną UE" i jej "parcie ku rozszerzeniu".

Jeszcze w środę rano Rutte wezwał do głosowania za ratyfikacją argumentując, że zapewni to "większą stabilność na zewnętrznych granicach UE". (PAP)

Prezydent Ukrainy: To atak na jedność Europy

Referendum w Holandii w sprawie umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina jest atakiem na jedność Europy i wartości europejskie – oświadczył w czwartek prezydent Ukrainy Petro Poroszenko w reakcji na wyniki głosowania.

W referendum Holendrzy zdecydowanie wypowiedzieli się przeciwko umowie stowarzyszeniowej UE z Ukrainą. Według wstępnych wyników, przeciwko umowie głosowało 61 proc. wyborców, a poparło ją 38 proc. Referendum jest ważne, bo frekwencja przekroczyła 30 proc.

„Chciałbym wszystkim przypomnieć, że prawdziwym celem organizatorów referendum nie jest umowa stowarzyszeniowa między Ukrainą i Unią Europejską. Jest to atak na jedność Europy, atak na europejskie wartości” – powiedział Poroszenko w wystąpieniu, nagranym w czasie jego wizyty w Japonii.

Prezydent podziękował wszystkim, którzy w referendum poparli Ukrainę, a wcześniej popularyzowali ją w Holandii. „Jednocześnie chciałbym podkreślić, że zgodnie z konstytucją Holandii referendum ma wyłącznie charakter konsultacyjny. Teraz głos powinien zabrać rząd, parlament i holenderscy politycy” – zaznaczył.

Szef państwa wyraził przekonanie, że referendum nie stanie się przeszkodą na szlaku Ukrainy do Europy. „Chcę z całą odpowiedzialnością oświadczyć, że Ukraina będzie kontynuowała implementację umowy stowarzyszeniowej z UE oraz zapewni dalsze tworzenie strefy wolnego handlu z UE, ponieważ jest to droga do modernizacji państwa ukraińskiego i wzmocnienia jego niepodległości” – podkreślił Poroszenko.

>>> Czytaj też: Dlaczego Belgia oddaje Holandii część terytorium? Spór o nie trwał... 173 lata

Zapewnił, że Ukraina nie zboczy z drogi integracji europejskiej. „Ukrainy, tak jak i wolności, nie można zatrzymać” – zakończył swoje przemówienie.

Towarzyszący prezydentowi w Japonii minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin oświadczył, że wyniki referendum nie będą miały wpływu na praktyczne zastosowanie umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE. „Nic się nie zmienia, umowa obowiązuje jak dotychczas, na razie na zasadach tymczasowych, więc zarówno umowa o strefie wolnego handlu jak i współpraca w różnych innych dziedzinach będą trwały nadal” – powiedział.

Klimkin ocenił, że wyniki referendum są problemem dla władz Holandii, które muszą zastanowić się nad swoimi dalszymi działaniami. „Oczywiście, wyniki głosowania pokazują stosunek Holendrów do Europy, dążenie eurosceptyków do naruszenia jej jedności i mobilizacja właśnie tego obozu była silnie odczuwalna” – oświadczył szef dyplomacji Ukrainy.

"FT": wynik referendum w Holandii ostrzeżeniem dla UE

Wynik referendum, w którym Holendrzy opowiedzieli się przeciwko umowie stowarzyszeniowej UE-Ukraina należy traktować nie tylko jako "nie" dla zbliżenia z Kijowem, ale także jako wyraz dezaprobaty dla samej Unii - pisze w czwartek komentator "Financial Timesa".

Ze wstępnych wyników środowego referendum wynika, że przeciwko umowie głosowało 61 proc. wyborców. Jednak na co zwraca uwagę publicysta londyńskiego dziennika Tony Barber frekwencja wyniosła 32 proc., co jak na warunki holenderskie jest wynikiem bardzo słabym. Zdaniem komentatora pozostanie w domu wielu obywateli Holandii było świadomym wyborem.

Barber uważa, że wynik referendum pokazuje "stopień społecznego niezadowolenia z jakości demokracji i odpowiedzialności w UE". Publicysta "FT" podkreśla, że "niezadowolenie z UE zakorzeniło się w jednym z sześciu państw założycielskich (Wspólnoty)". Wskazuje, że podobne nastroje zaczynają panować we Francji i we Włoszech.

Komentator argumentuje, że na środowe referendum należy spojrzeć także pod kątem czerwcowego głosowania w Wielkiej Brytanii. Barber ocenia, że "holenderskie głosowanie jest przypomnieniem dla wszystkich, którzy spoglądają na brytyjskie referendum zaplanowane na 23 czerwca, w którym obywatele wypowiedzą się na temat pozostania lub opuszczenia UE". Jego zdaniem wyniki w Holandii pokazują, że "bezpośrednia demokracja z natury jest nieprzewidywalna".

"Tak samo jak wielu Holendrów nie podjęło decyzji (nie wzięło udziału w referendum - PAP) w sprawie umowy UE z Ukrainą, tak może się okazać, że liczni Brytyjczycy pójdą do urn w czerwcu wypowiadając się na temat rządu Davida Camerona, albo w sprawie wielu innych kwestii, a nie tylko na temat samej brytyjskiej przyszłości w UE" - podkreśla Barber prognozując, że w przeciwieństwie do Holandii "frekwencja w Wielkiej Brytanii będzie na pewno dużo wyższa".

Odnosząc się do samej istoty holenderskiego referendum Barber ocenia, że ilustruje ono nastroje wśród eurosceptyków, którzy przeciwstawiają się dalszemu rozszerzaniu Wspólnoty. Pokazuje też, że głosowanie było bacznie obserwowane przez władze Rosji. Według komentatora "FT" "sposób w jaki referendum opisywały państwowe media rosyjskie pokazuje, że Kreml liczył, iż wyniki (głosowania) zdyskredytują UE w oczach Ukraińców jako niewiarygodnego partnera". Jednak niska frekwencja spowodowała, że "rosyjskie nadzieje pozostały w większości niespełnione" - dodaje Barber.

Mimo niewiążącego charakteru głosowania premier Holandii Mark Rutte oświadczył w środę wieczorem, że nie zignoruje wyniku, a jego rząd może ponownie rozważyć kwestię ratyfikowania umowy stowarzyszeniowej Unii Europejskiej z Ukrainą. Dodał, że potrzeba będzie czasu na ustalenie, jaka decyzja zostanie podjęta. "FT" przypomina jednak, że aby umowa stowarzyszeniowa z Ukrainą przestała działać potrzeba jednomyślnej decyzji wszystkich państw członkowskich UE, a nie tylko Holandii. (PAP)

>>> Czytaj też: Ukraina kolonią Zachodu. Obiecywał innowacje, zostawia dziury w ziemi

Tusk: czekam na wnioski rządu Holandii

Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk oświadczył w czwartek, że "przyjmuje do wiadomości" wynik referendum w Holandii, w którym odrzucono umowę UE-Ukraina. Dodał, że chce usłyszeć od premiera Holandii Marka Rutte, jakie kroki zamierza podjąć.

"Przyjąłem do wiadomości informacje o wyniku referendum w Holandii. Nadal będę w kontakcie z premierem Rutte w tej sprawie, bo muszę usłyszeć, jakie wnioski wyciągnie on i jego rząd z tego referendum oraz co zamierza" - napisał Tusk w komunikacie przysłanym PAP przez jego rzecznika.

Dodał, że umowa stowarzyszeniowa UE-Ukraina obowiązuje prowizorycznie i została już ratyfikowana przez pozostałe 27 krajów UE.