Z badań opinii publicznej wynika, że najbliższe wybory z poparciem 43 proc. wyborców wygrałaby powstała w 2012 roku Partia Piratów.

W czasach politycznych przesileń, gdy Donald Trump jest bliski uzyskania republikańskiej nominacji w wyścigu o fotel prezydenta USA, a Grecją rządzi były komunista, zwycięstwo Partii Piratów na Islandii nie byłoby niczym wyjątkowym.

Wygrana Partii Piratów oznaczałaby dojście do władzy ugrupowania, które chce rozdziału działalności inwestycyjnej banków od działalności o charakterze komercyjnym. Partia ta deklaruje również bezpośrednie konsultowanie się z wyborcami przez Internet za pomocą referendów w sprawie konkretnych propozycji ustaw.

Tymczasem Islandia jest w trakcie znoszenia kontroli kapitału. Pozwoli to m.in. zagranicznym funduszom hedgingowym na inwestycje w islandzkie obligacje, które zostały wyemitowane w czasie boomu gospodarczego. Gdy w 2008 roku w wyspę uderzył kryzys finansowy, aktywa tego rodzaju zostały zawieszone w wyniku wprowadzenia ograniczeń walutowych.

Reklama

Asta Gudrun Helgadottir, 26-letnia członkini komitetu gospodarczego Partii Piratów deklaruje, że jej ugrupowanie nie ma czegoś takiego, jak “oficjalna polityka” wobec procesu znoszenia kontroli kapitału. Jednym postulatem Partii Piratów jest to, że proces ten musi zostać przeprowadzony na „realistycznych warunkach”.

„Nie sprzeciwiamy się znoszeniu kontroli kapitału. Pojawia się jednak pytanie o to, w jaki sposób inne kraje poradziły sobie z tym procesem w sensie historycznym. Bo czy możliwe jest zniesienie kontroli kapitału tak, aby niczego przy okazji nie zepsuć? Nie wiem” – mówi przedstawicielka Partii Piratów.

Rynek obligacji pokazuje, że inwestorzy zaczynają się niepokoić. Rentowność zapadających w 2025 roku islandzkich obligacji wzrosła o 22 pkt bazowe do poziomu 6,10 proc. w środę. To najwięcej od 2 miesięcy.

“Jest mało prawdopodobne, że zatrzymamy ten proces i wywrócimy go do góry nogami tylko po to, aby zrobić rewolucję. O wiele bardziej prawdopodobne jest, że będziemy próbować zrozumieć, o w tym chodzi i na tej podstawie ocenimy sytuację. Możliwe, że opóźnimy pewne rzeczy – jeśli uznamy to za konieczne” – dodaje Helgadottir.

Ale ciężko jest jednoznacznie przewidzieć, co się wydarzy. Asta Gudrun Helgadottir zaznacza, że mówi tylko w swoim imieniu, a nie w imieniu całej Partii Piratów. „Na pewno są w tym ugrupowaniu tacy, którzy chcieliby wywrócić wszystko do góry nogami”.

Islandzki minister finansów Bjarni Benediktsson obiecał, że plan usuwania kontroli kapitału będzie konsekwentnie wprowadzany przy pomocy banku centralnego.

>>> Czytaj też: Brytyjskie banki mają poważny problem. Nikt nie chce nimi... zarządzać