Był to powtórny proces; w zeszłym roku Samaha, zatrzymany w sierpniu 2012 roku, usłyszał wyrok czterech i pół roku więzienia. Sąd uznał go za winnego "prób przeprowadzenia akcji terrorystycznych i udziału w grupie zbrojnej". W styczniu br. został zwolniony za kaucją w związku z powtórzeniem procesu.

Według aktu oskarżenia Samaha, były minister ds. informacji Libanu i jednocześnie doradca prezydenta Syrii, planował z szefem syryjskich służb bezpieczeństwa zamachy w Libanie i zabójstwa libańskich polityków oraz duchownych wrogich wobec Damaszku.

Na pierwszej rozprawie Samaha przyznał, że w sierpniu 2012 roku przewoził swym samochodem materiały wybuchowe z Damaszku do Libanu. Mówił wtedy, że zamachy miały na celu ochronę Libanu. Twierdził, że chodziło o przeprowadzenie zamachów na granicy, aby spowodować jej zamknięcie i uniemożliwić przedostanie się przez nią Libańczyków pragnących przyłączyć się do rebelii przeciwko reżimowi Asada. Nie sprecyzował, czy brał udział w planowaniu tych zamachów.

Od czasu wycofania się w 2005 roku, po prawie 30 latach, oddziałów syryjskich z Libanu, w serii zamachów na osobistości libańskie wrogie wobec Damaszku zginęło wiele osób, w tym sunnicki polityk, były premier Libanu Rafik Hairiri.

Reklama

Antagonizmy między sunnitami a szyitami w Libanie, żywe od wojny domowej z lat 1975-1990, zaogniły się po wybuchu konfliktu w Syrii, gdzie od marca 2011 roku trwa rewolta przeciw Asadowi. Społeczności religijne są podzielone na stronników Asada i zwolenników rebeliantów usiłujących go obalić. Mniejszość alawicka, z której wywodzi się Asad, to wyznawcy skrajnego odłamu szyizmu; wielu sunnitów uważa ich za niewiernych. (PAP)