Kilka tysięcy osób demonstrowało w sobotę przed siedzibą brytyjskiego premiera Davida Camerona, domagając się jego rezygnacji i uregulowania statusu prawnego rajów podatkowych podległych Wielkiej Brytanii.

Protesty zostały wywołane czwartkowym oświadczeniem Camerona, który przyznał, że do 2010 roku posiadał udziały w założonym przez jego ojca i zarejestrowanym w jednym z rajów podatkowych na Bahamach funduszu inwestycyjnym Blairmore.

W sobotniej demonstracji brało udział wielu aktywistów młodzieżówki opozycyjnej Partii Pracy i lewicowych organizacji pozarządowych. Po ponadgodzinnej pikiecie przed kancelarią premiera przeciwnicy Camerona przenieśli się na ulicę przed centrum kongresowym Grand Connaught Rooms, w którym odbywała się wiosenna konferencja Partii Konserwatywnej, na której kilka godzin wcześniej wystąpił szef brytyjskiego rządu.

"To nie był dobry tydzień. (...) Wiem, że są lekcje do odrobienia i je odrobię. Nie wińcie (za te błędy) urzędu premiera ani bezimiennych doradców, ale mnie" - powiedział członkom swojej partii Cameron, zapowiadając upublicznienie swoich zeznań podatkowych z sześciu ostatnich lat.

>>> Czytaj też: Polityczna burza na Islandii, mieszkańcy domagają się ustąpienia rządu. "Kpicie sobie z etyki"

Reklama

Ujawnione 3 kwietnia dokumenty panamskiej kancelarii prawnej Mossack Fonseca, wyspecjalizowanej w zakładaniu i prowadzeniu firm offshore w rajach podatkowych, sugerują, że 140 polityków i osobistości oficjalnych z całego świata, w tym 12 obecnych i byłych szefów państw oraz rodziny bądź krąg przyjaciół 60 dalszych, ma powiązania z firmami offshore wykorzystywanymi do obchodzenia przepisów podatkowych w ich własnych krajach.

Ojciec brytyjskiego premiera Ian był jednym z założycieli działającego wcześniej na Bahamach, a obecnie w Irlandii funduszu inwestycyjnego Blairmore. David Cameron i jego małżonka Samantha sprzedali swe udziały w tym funduszu w styczniu 2010 roku, czyli jeszcze przed objęciem przez niego urzędu premiera.

>>> Czytaj też: Kanał panamski. Tylko naiwni uczciwie płacą podatki