Szef państwa był w niedzielę gościem wielkich targów wina Vinitaly w Weronie. Otwierając tę znaną prestiżową imprezę prezydent Mattarella nawiązał między innymi do eksportu wina i stwierdził, że jest to „przeznaczenie Włoch związane z przekraczaniem granic, a nie ich przywracaniem”.
Na te słowa natychmiast zareagował przywódca niechętnej imigrantom, ksenofobicznej prawicowej Ligi Północnej.
Matteo Salvini, który niemal codzienne krytykuje władze kraju oraz Unię Europejską za politykę imigracyjną i przyjmowanie uchodźców oraz migrantów, oświadczył: „To tak, jakby powiedzieć, że do Włoch każdy może się dostać”.
„Jeśli mówił to na trzeźwo, komentarz jest jeden: wspólnik i przekupiony” - tak określił prezydenta.
Potem lider Ligi Północnej dodał jeszcze: „Bronię prawa Włoch i Włochów. Prezydent nie może zapraszać nielegalnych imigrantów z całego świata, żeby przybyli do Włoch”.
Od niedzieli polemika wokół tych słów nie schodzi z czołówek mediów. Komentatorzy i politycy koalicji zgodnie podkreślają, że Salvini znany z ostrego i często napastliwego języka znów posunął się za daleko. Zwracają uwagę na absurd całej tej sytuacji i przypominają, że słowa szefa państwa odnoszące się wyłącznie do wina, lider Ligi uznał za polityczną deklarację na temat kryzysu migracyjnego.
„To dowód na to, że to co najgorsze, nie ma żadnych granic” - ocenił deputowany koalicyjnej centroprawicy Fabrizio Cicchitto.
W komentarzach do wypowiedzi Salviniego dominują słowa: „kompromitacja”, „hańba”, „obsesja na punkcie imigrantów”. Za zniewagę uznano epitety "wspólnik i przekupiony".
O swej solidarności zapewnili Mattarellę szefowie obu izb parlamentu.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)