Celem projektu o umowach koncesji na roboty budowlane lub usługi jest wdrożenie unijnej dyrektywy w sprawie udzielania koncesji. Regulacja ma zastąpić obowiązującą od stycznia 2009 r. ustawę o koncesji na roboty budowlane lub usługi.

"Przyjęcie w 2014 r. przez Parlament Europejski i Radę nowej dyrektywy koncesyjnej otworzyło drogę do wprowadzenia zupełnie nowych rozwiązań w zakresie zawierania umów koncesji na roboty budowlane lub usługi, których celem jest wykonywanie zadań publicznych związanych z rozwojem infrastruktury oraz usług dla obywateli, z uwzględnieniem jak największej dostępności tych rozwiązań dla wykonawców, w tym małych i średnich przedsiębiorstw" - podkreślono w uzasadnieniu projektu.

Autorzy regulacji przekonują, że celem projektu jest "wprowadzenie jasnych i przejrzystych zasad (...) udzielania zamówień w drodze umów koncesji na roboty budowlane lub usługi, zapewniających zgodność z obowiązującym w tym zakresie prawem Unii Europejskiej".

Przyszła ustawa ma być stosowana dla umów koncesji na roboty budowlane lub usługi, których wartość jest równa lub przekracza 30 tys. euro. Taki sam próg dotyczy zamówień publicznych.

Reklama

Podobnie jak w Prawie zamówień publicznych wykonawcy niezadowoleni z decyzji zamawiającego będą mogli składać odwołania do Krajowej Izby Odwoławczej i dalej ewentualnie do sądu powszechnego. To zastąpi obecny tryb administracyjno-prawny, czyli składanie skarg do sądu administracyjnego - wyjaśnił PAP resort rozwoju.

Jak podkreśliło ministerstwo, "projekt wprowadza szeroki katalog możliwych zmian umowy koncesji na roboty budowlane lub usługi, w tym m.in. od dawna postulowane prawo interwencji (step-in-right), czyli zastąpienie +nieudolnego+ koncesjonariusza nowym koncesjonariuszem, bez konieczności przeprowadzenia procedury przetargowej. Musi to być jednak przewidziane na wstępnym etapie realizacji projektu. Ma to duże znaczenie dla projektów realizowanych w formule partnerstwa publiczno-prywatnego" - zaznaczyło MR.

Projekt zakłada trzy tryby wyboru koncesjonariuszy: "przetarg ograniczony", "nieograniczony" i negocjacje. "Dotychczas wybór koncesjonariusza mógł nastąpić jedynie w drodze negocjacji" - podkreślił resort rozwoju. Oznacza to, że zamawiający nie będą musieli zawsze prowadzić negocjacji, ale w odpowiedzi na zamieszczone przez nich ogłoszenie wykonawcy będą składali swoje pisemne oferty. Będzie to się odbywało trochę analogicznie, choć oczywiście w prostszy sposób, do trybu "przetargu ograniczonego i nieograniczonego" przewidzianego z prawie zamówień publicznych - tłumaczy resort.

W myśl nowych przepisów koncesjonariusze nie będą musieli wybierać podwykonawców w trybie konkurencyjnym, co - jak zaznaczyło ministerstwo - do tej pory było dla nich "dużym obciążeniem". Powodowało bowiem konieczność organizacji drugiego postępowania konkurencyjnego, choć nie było takiego wymogu przy zwykłych zamówieniach publicznych.

Według projektu prezes Urzędu Zamówień Publicznych będzie nadzorował sektor zawierania umów koncesji, z czego część uprawnień będzie realizował w konsultacji z ministrem rozwoju. (PAP)