Indie chcą wejść w XXI wiek z przytupem. Ale setki milionów ludzi w kraju nie jest włączonych w elektroniczny system obrotu gotówką. Nowy projekt biometrycznego dostępu do bankowości ma trafić do osób na głębokiej prowincji, jak i na biedne przedmieścia miast.

Ale w jaki sposób można przekonać miliony ludzi, z których wielu nigdy nie widziało banku, nie mówiąc już o otwarciu konta do wysyłania płatności cyfrowych?

Odpowiedź rządu jest prosta - ujednolicony interfejs płatności. Debiutujący niedawno system został zaprojektowany do przesyłania i odbierania pieniędzy w sposób tak prosty jak wymiana wiadomości e-mail lub SMS.

Celem rządu jest przekonanie setek milionów obywateli do korzystania z usług finansowych. Problemem są zwłaszcza Ci najubożsi, którzy korzystają tylko z gotówki.

Sieć została utworzona przez banki detaliczne Indii i wspierana przez bank centralny kraju. Twórcy są zgodni, co do tego że zadziała. Ale w przygotowaniu jest bardziej zuchwały projekt – system biometryczny, z którego korzystaliby wszyscy.

Reklama

>>>Czytaj więcej: Indie mogą siedzieć na wielkiej kopalni złota. I nawet o tym nie wiedzą

Indyjska próba przypisania każdemu obywatelowi unikalnego 12-cyfrowego numeru, który byłby połączony z unikalnymi cechami każdego człowieka takimi jak: obraz tęczówki, odciski palców lub rysy twarzy odniosła sukces. Ponad miliard obywateli, czyli 80 proc. populacji jest już włączonych do systemu.

Cyfrowe płatności to przyszłość. Bankowość mobilna stwarza nieograniczone możliwości – twierdzi Vinod Khosla, inwestor miliarder i współzałożyciel firmy Sun Microsystems. Jego system płatności – Novopay – oferuje już płatności w 44 tys. punków w kraju. Na razie jest jeszcze w fazie start-upu.

Ponad 233 mln Hindusów nigdy nie korzystało z banku, a większość kont obywateli ma saldo bliskie zero – wynika z badań PricewaterhouseCoopers. I mimo, że Indie mają drugą największą populację na świecie w użyciu jest tylko 23 mln kart kredytowych.

>>>Czytaj więcej: Nowe elodorado? Indie stają się placem boju dla globalnych koncernów

Indie mają nadzieję powtórzyć sukces podobnego schemat płatności cyfrowych jak w Kenii. Wprowadzony tam w 2007 roku system M-PESA Safaricom pozwala ludziom na wysyłanie i odbieranie pieniędzy za pośrednictwem telefonów komórkowych. W ten sposób 22 mln osób, czyli połowa mieszkańców Kenii wykorzystuje bankowość elektroniczną.

Bankowość mobilna jest możliwa tylko wtedy kiedy ludzie mają dostęp do smartfonów. Indie są najszybciej rosnącym rynkiem smartfonów na świecie. W ciągu kilku lat liczna urządzeń z obecnych 220 mln ma się podwoić. Wkrótce wszyscy będą mogli robić przelewy wysyłając pieniądze na numer komórkowy lub numer ubezpieczenia albo adres e-mail.

Największym wyzwaniem będą koszty. Aby nowy system płatności w Indiach odniósł sukces, opłaty transakcyjne muszą być bardzo niskie. Średnia płaca miesięczna wynosi około 300 dolarów. Prawdopodobnie przez pewien czas banki będą musiały utrzymać przystępne ceny, aby zyskać klientów.

Aby zrozumieć działanie jakie znaczenie mają koszty, można posłużyć się przykładem szamponu. Kilkadziesiąt lat temu w Indiach większość ludzi nie mogło sobie pozwolić, aby kupić całą butelkę szamponu, więc Unilever, Procter & Gamble oraz inne firmy sprzedali je w małych saszetkach, tak że ludzie mogli pozwolić sobie na zakup. W ten sposób koncerny utorowały sobie drogę do rynków zbytu na obszarach wiejskich.

Nowy system płatności cyfrowe ma być tani, ma się stać: "Szamponem-saszetką rewolucji w sektorze finansowym".

>>>Czytaj więcej: Dlaczego Indie nigdy nie powtórzą wielkiego chińskiego sukcesu?