Zespół powołany przez ministra zdrowia kończy prace nad projektem ustawy „o świadczeniach z tytułu wypadków medycznych przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych”. To kolejna propozycja pozasądowego dochodzenia roszczeń z tytułu wypadków medycznych. Zamiast wieloletnich procesów pacjenci mogliby się ubiegać o wypłatę świadczeń z specjalnego Funduszu Wypadkowego. Miałby on zastąpić obecnie działające komisje ds. zdarzeń medycznych przy urzędach wojewódzkich.

Zdaniem ministra Konstantego Radziwiłła obecny system jest karykaturą dobrego modelu, dlatego zimą tego roku szef resortu zdrowia zapowiedział zmiany. Teraz wygląda to tak, że szpital lub ubezpieczyciel proponuje wysokość odszkodowania, a pacjent nie ma możliwości odwołania się od decyzji. W efekcie zdarzało się, że padały propozycje 1 zł czy 500 zł za trwałe kalectwo czy śmierć dziecka.

Aby to zmienić, miałby powstać osobny fundusz, w ramach którego byłyby wypłacane świadczenia wyliczane w zależności od procentowego uszczerbku na zdrowiu. Według wstępnych propozycji za 1 proc. uszczerbku świadczenie mogłoby wynosić 780 zł.

Fundusz mógłby również wypłacać renty dla osób, które z jakichś powodów nie otrzymałyby jej z ZUS. A także oferowałby możliwość rehabilitacji czy leczenia umożliwiającego szybszy powrót do zdrowia w ramach specjalnej ścieżki leczenia.

Reklama

Fundusz byłby zasilany przede wszystkim ze składek placówek medycznych.

Wypłata świadczenia nie byłaby uzależniona od błędu czy winy lekarza lub innego pracownika medycznego. Jak wynika z danych z systemów skandynawskich, tylko do 20 proc. zdarzeń dochodzi w wyniku błędnego działania konkretnej osoby. – Czy ktoś zawinił, czy nie, solidarnie powinniśmy takiego pacjenta wspierać – uważa minister Konstanty Radziwiłł, który był inicjatorem zmian przepisów.

Do tej pory działające komisje stwierdzały tzw. zdarzenie medyczne, co było potocznie uznawane za błąd medyczny. Dochodziło do sytuacji, że lekarz postępował zgodnie z wiedzą medyczną, jednak pacjent reagował nietypowo i doznawał uszkodzenia. Wówczas nie należała mu się wpłata odszkodowania, bo nie można było stwierdzić „zdarzenia medycznego niezgodnego z wiedzą”. W efekcie nawet jeżeli dochodziło do niepełnosprawności, to prawnie nie należała mu się rekompensata.

Radziwiłł uważa, że brak szukania winnych może się stać pierwszym krokiem w odbudowie zaufania chorych wobec lekarzy. Jak tłumaczył, jeżeli ktoś ma zostać pociągnięty do odpowiedzialności, to nie będzie zgłaszał zdarzeń niepożądanych, tymczasem w przypadku większej solidarności łatwiej będzie wychwycić błędy i osiągnąć poprawę.

>>> Czytaj też: Mieszkania o połowę tańsze niż przed kryzysem. Ile metrów kupimy za przeciętną pensję?