Symbolem radykalnych zmian są wydarzenia, jakie miały miejsce w najważniejszej stadninie kraju w Janowie Podlaskim. Po tym jak wieloletni dyrektor ogromnej, mającej powierzchnię 6 tys. akrów państwowej stadniny został zwolniony, znaleziono dwie martwe klacze należące do żony perkusisty The Rolling Stones Charliego Watta.

Skandal w stadninie po raz kolejny zwrócił uwagę UE na Polskę. Poprzednio stało tak z powodu zamieszania wokół Trybunału Konstytucyjnego oraz ustawy medialnej.

- Polska doświadcza najgłębszej zmiany od 1989 roku. Proces odbywający się w kraju pasuje do powszechnie obowiązującego w Europie wzoru: wszędzie narasta opór wobec neoliberalnego mainstreamu. Istotą zmiany jest wyładowanie frustracji – mówi Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

PiS obsadził jak dotąd swoimi ludźmi stanowiska dyrektorów generalnych w 14 państwowych spółkach z giełdowego indeksu WIG30.

Reklama

Minister skarbu Dawid Jackiewicz stwierdził podczas jednej z parlamentarnych debat, że głównym kryterium wyboru nowych dyrektorów jest „zaufanie”. Procesy rekrutacyjne prowadzone przez poprzedni rząd nazwał „hipokryzją i fikcją”.

Pis buduje instytucje, które są uzależnione od politycznej woli. Podkreśla też różnice występujące pomiędzy wschodnią a zachodnią Europą. Postsowieckie kraje kierują się paradygmatem siły, podczas gdy na Zachodzie standardem jest kierowanie się zasadami i procedurami.

Państwa Europy Wschodniej od dawna obsadzały swoimi ludźmi spółki skarbu państwa oraz rządowe agencje. Obecne zmiany sięgają jednak znacznie głębiej oraz rezonują na zagraniczne kraje.

- Silnie potrzebujemy wymiany naszych elit. Duża część obecnych urosła w siłę dzięki postkomunistycznym powiązaniom typu „oligarchicznego” – mówi senator Pis-u Grzegorz Bierecki.

Częścią tej „wymiany” jest obsadzenie na stanowisku dyrektora generalnego PKN Orlen prawnika bez żadnego doświadczenia w zarządzaniu dużą firmą, a także wybór do rady nadzorczej PGE innego blisko związanego z prezesem Pis-u Jarosławem Kaczyńskim adwokata.

Zmiany dotknęły też prestiżową stajnię w Janowie Podlaskim. Po 40 latach spędzonych przy hodowli koni arabskich pracę stracił menedżer Marek Trela. PiS oskarżył go o niewłaściwy nadzór nad majątkiem publicznym. Jego miejsce zajął były bankier oraz działacz partii Marek Komorowski, który nigdy nie miał zawodowo związku z żadnymi zwierzętami. Obiecał jednak, że „staną się one jego nową pasją”.

W sprawie zagadkowych śmierci klaczy prowadzone jest śledztwo. PiS zamierza zatrudnić dodatkową osobę do kierowania stajnią. Shirley Watts postanowiła przenieść dwie pozostałe przy życiu należące do niej klacze do stajni w Wielkiej Brytanii.

>>> Czytaj też: PE przyjął rezolucję o Polsce. Co to oznacza dla naszego kraju?