Doszło również do aresztowań.

Demonstranci wyszli na ulice Kairu, żeby zaprotestować przeciwko retrocesji dwóch niezamieszkanych wysepek - Tiran i Sanafir - u wybrzeży półwyspu Synaj.

Umowa o retrocesji, podpisana podczas historycznej wizyty w zeszłym tygodniu w Kairze saudyjskiego króla Salmana, wywołała falę sprzeciwu wobec reżimu prezydenta Egiptu Abd el-Fataha es-Sisiego.

Demonstranci wykrzykiwali hasła "Sisi Mubarak", "Nie chcemy cię, odejdź", "Mamy ziemię, a wy jesteście agentami, którzy sprzedali naszą ziemię".

Reklama

Przed budynkiem związku dziennikarzy w centrum Kairu około 200 osób skandowało "Precz z wojskowym reżimem" - hasło, którego używano w czasie arabskiej wiosny w 2011 roku w trakcie rewolty przeciwko prezydentowi Hosniemu Mubarakowi.

"Protestuję z powodu ogólnej sytuacji w kraju, nie tylko z powodu wysp" - powiedział AFP inżynier Mohamed Husejn.

W czwartek policja ostrzegała ludzi, aby nie manifestowali, po tym gdy do wyjścia na ulice wzywali aktywiści islamscy i świeccy. Ci ostatni oskarżają prezydenta Sisiego o sprzedaż wysp w zamian za saudyjskie inwestycje.

Międzynarodowe organizacje broniące praw człowieka regularnie oskarżają Sisiego, byłego dowódcę armii, który został wybrany na prezydenta w maju 2014 roku, o kierowanie reżimem stosującym najostrzejsze represje wobec islamistów w historii Egiptu. Podczas ulicznych protestów siły bezpieczeństwa zabiły setki ludzi, a tysiące osób - głównie przywódcy i członkowie Bractwa Muzułmańskiego - trafiły do więzień. Sisiemu zarzuca się wyeliminowanie ze sceny politycznej całej opozycji, także laickiej.