Oczekuje się, że prawybory w stanie Nowy Jork będą miały największe znaczenie od dekad w kwestii wyboru kandydatów w listopadowych wyborach prezydenckich.

74-letniemu, określającemu się jako socjalista Sandersowi udało się w niedzielę zgromadzić ok. 28 tys. zwolenników na wiecu w parku na Brooklynie. "Zmienimy status quo" - grzmiał senator ze stanu Vermont. Jego sztab liczy na to, że większe tłumy zjawią się na koncercie i wiecu w parku wzdłuż Wschodniej Rzeki w dzielnicy Queens w poniedziałek wieczorem. 68-letnia Clinton prowadziła swą kampanię w dzielnicach Harlem, Bronx, Queens, Brooklyn, a w poniedziałek będzie na Manhattanie. Ten stan objechał jej wciąż bardzo popularny mąż, Bill, który nawoływał do głosowania na Demokratkę.

W 2008 roku Clinton wygrała prawybory w Nowym Jorku (57,4 proc. głosów), pokonując wówczas Baracka Obamę (40,3 proc.). Większość ostatnich sondaży daje Clinton, która przez osiem lat w Senacie USA reprezentowała Nowy Jork i która mieszka na tamtejszych przedmieściach, 12,5 pkt procentowych przewagi nad pochodzącym z Brooklynu Sandersem. Według portalu RealclearPolitics Clinton może liczyć na 53,5 proc. poparcia wyborców Partii Demokratycznej, a Sanders na 41 proc.

Sanders, który zapowiada rewolucję polityczną i jest wielkim przeciwnikiem Wall Street, już plasuje się daleko w tyle za Clinton w krajowym wyścigu o nominację prezydencką Demokratów. Jeśli przegra w Nowym Jorku, drugim co do wielkości stanie po Kalifornii pod względem liczby delegatów, nie będzie mógł już nadrobić tej różnicy. Stawką we wtorkowym głosowaniu jest bowiem 291 delegatów na lipcową konwencję partii, która nominuje kandydata w wyborach prezydenckich. Wśród nich jest 44 tzw. superdelegatów, czyli prominentnych Demokratów, którzy wezmą udział w konwencji bez względu na wynik prawyborów.

Reklama

W poniedziałek Sanders przyznał w programie NBC, że w sondażach przegrywa z Clinton, ale zastrzegł, że trzeba poczekać na "prawdziwy wtorkowy sondaż".

Zwycięstwo Clinton pozwoliłoby jej na spokojne podążanie w kierunku nominacji swej partii na konwencji. Clinton już zebrała ok. 1700 delegatów (w tym 469 superdelegatów), podczas gdy Sanders ma po swojej stronie ok. 1100 (w tym 31 superdelegatów). Do zapewnienia nominacji potrzeba 2383.

Weekend dla obojga Demokratów był wyjątkowo intensywny. Po zaciętej debacie z Clinton w czwartek wieczorem Sanders udał się do Watykanu, gdzie wziął udział w konferencji na temat ekonomicznych nierówności i zmian klimatycznych oraz krótko rozmawiał z papieżem Franciszkiem. Clinton poleciała do Kalifornii na dwie kolacje, podczas których w towarzystwie aktora George'a Clooneya i jego żony Amal zbierała fundusze na kampanię. Miejsce przy stole Clinton i Clooneya kosztowało 353 tys. dolarów, co sam aktor uznał za "nieprzyzwoitą sumę".

Jeśli chodzi o Republikanów, to kontrowersyjny miliarder Donald Trump wydaje się pewien zwycięstwa we wtorkowych prawyborach, w których stawką jest 95 delegatów GOP.

Większość sondaży daje Trumpowi 29 pkt procentowych przewagi nad gubernatorem Ohio Johnem Kasichem. Na 69-letniego Trumpa zamierza głosować 52,2 proc. wyborców GOP, na Kasicha 23,2 proc., a na skrajnie prawicowego senatora z Teksasu Teda Cruza 17,8 proc.

Trump w niedzielę uczestniczył w zbiórce funduszy w okręgu Staten Island, najbardziej konserwatywnej dzielnicy Nowego Jorku, a także w dwóch kolejnych dzielnicach, położonych bardziej na północ.

"Spojrzycie wstecz i powiecie: +To był najwspanialszy głos, który kiedykolwiek oddałem+" - mówił biznesmen, zwracając się do swych sympatyków na Staten Island. W poniedziałek odwiedził Buffalo na północy stanu.

Trump prowadzi w wyścigu o nominację Republikanów i zapewnił już sobie ok. 740 delegatów, czyli o 200 więcej niż Cruz. Jednak po porażce z 5 kwietnia w stanie Wisconsin, gdzie zwyciężył Cruz, miliarder obawia się, że nie uda mu się zapewnić sobie co najmniej 1237 delegatów, czyli absolutnej większości, dzięki której mógłby liczyć na nominację partii podczas konwencji w dniach 18-21 lipca w Cleveland.

Miliarder oskarża Partię Republikańską o dążenie do zablokowania jego kandydatury i krytykuje niesprawiedliwe - jego zdaniem - zasady przydzielania delegatów, których liczba różni się w zależności od stanu.

Aby mieć większe szanse na pokonanie Cruza, Trump ostatnio przeorganizował swój sztab, do którego dołączył ekspert Paul Manafort. Nowa ekipa lepiej kontroluje wizerunek miliardera. Podczas przemówień Trump częściej korzysta z notatek, a jego wpisy na Twitterze są bardziej stonowane. (PAP)