Przyjęcie migrantów według systemu kwotowego kosztowałoby Węgry w pierwszym roku 200 mld forintów (2,8 mld zł) – oświadczył sekretarz stanu w Ministerstwie ds. Zasobów Ludzkich Bence Retvari we wtorkowym wydaniu dziennika "Magyar Idoek”.

"Według wstępnych szacunków utrzymanie migrantów, którzy mieliby zostać przyjęci w naszym kraju zgodnie z obowiązkowymi kwotami, wyjęłoby z kieszeni węgierskich podatników 200 mld forintów" – oświadczył Retvari.

Jego zdaniem UE, sądząc po dotychczasowej praktyce, nie przeznaczyłaby na wsparcie tych wydatków ani eurocenta.

"Unijna obowiązkowa kwota oznaczałaby, że należałoby rozwiązać na Węgrzech kwestię utrzymania niezliczonej grupy osób, a nasza ojczyzna nie ma po temu wystarczających możliwości. Przyjęcie imigrantów stwarza zagrożenie dla codziennego utrzymania, bezpieczeństwa socjalnego i miejsc pracy Węgrów" – oznajmił Retvari.

Podkreślił, że należy wybrać, na co przeznaczyć środki: na opiekę zdrowotną, wsparcie rodzin, oświatę czy na imigrantów gospodarczych, którzy wyruszyli w drogę mając nadzieję na lepsze życie.

Reklama

Retvari nawiązał do danych, zgodnie z którymi co 12 sekund do UE trafia jeden migrant. W tym czasie w Unii rodzi się – jak wskazał – tylko dwoje dzieci, co oznacza 5 mln noworodków rocznie.

"Chcielibyśmy, aby w Europie stawiano na Europejczyków, jeśli chodzi o przyszłość demograficzną regionu; należy się opierać na unijnym rynku siły roboczej. Wierzymy w moc Europy zarówno w dziedzinie posiadania dzieci, jak i podejmowania pracy i nie chcemy rozwiązywać przyszłości Europy w ten sposób, by skądś sprowadzać ludzi" – oznajmił.

Retvari zaznaczył, że jeśli w przyszłości do UE będzie przybywać więcej uchodźców, to obowiązkowa kwota jeszcze wzrośnie, a tymczasem Węgry mają swoje problemy, np. bezrobocie czy brak wystarczających kwalifikacji wśród mieszkańców niektórych powiatów.

Według niego wiele państw zachodnioeuropejskich popiera imigrację, bo sądzi, że potrzebuje siły roboczej, a tymczasem w wielu wypadkach jest to iluzja, gdyż tylko część migrantów to ludzie wykształceni. "Największe niebezpieczeństwo masowej, niekontrolowanej migracji polega na tym, że przybysze nie potrafią, a co gorsza, nawet nie chcą integrować się w europejskich społeczeństwach" – ocenił Retvari.

Na zakończenie artykułu "Magyar Ideok" przytacza statystykę, zgodnie z którą co trzeci więzień w Niemczech to migrant, choć migranci stanowią tylko 10 proc. mieszkańców kraju. "Jest to niebezpieczne także dlatego, że Państwo Islamskie werbuje przyszłych terrorystów właśnie w zagranicznych więzieniach, gdzie według ekspertów +panuje moda na wstępowanie+" do IS – czytamy.

W lutym premier Viktor Orban poinformował o decyzji rządu Węgier, by rozpisać referendum w sprawie zarządzonych przez Unię Europejską obowiązkowych kwot przyjmowania uchodźców. Stawiane w nim pytanie ma brzmieć: "Czy chce pan/pani, by Unia Europejska również bez zgody parlamentu mogła zarządzać obowiązkowe osiedlanie na Węgrzech osób innych niż obywatele węgierscy?".

Węgry są jednym z najbardziej zdecydowanych przeciwników obecnej polityki UE w sprawie uchodźców. Do niedawna przez ich terytorium przebiegała tzw. bałkańska trasa uchodźców z Grecji do Niemiec lub dalej na północ, ale po ukończeniu budowy ogrodzeń na granicy Węgier z Serbią i Chorwacją we wrześniu i październiku 2015 roku główna fala migracji przesunęła się na sąsiednie terytoria Chorwacji i Słowenii.