Zgoda rządu Angeli Merkel na ściganie przez prokuraturę niemieckiego satyryka Jana Boehmermanna za zniewagę prezydenta Turcji budzi coraz większą konsternację już nie tylko w Niemczech. Fakt ten - dla zwolenników Brexitu - stał się kolejnym argumentem na rzecz opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię.

Zwolennicy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej przywołali ostatnią decyzję kanclerz Angeli Merkel ws. niemieckiego satyryka Jana Boehmermanna, który napisał obsceniczny wiersz na temat tureckiego przywódcy Recepa Tayyipa Erdogana. Dla brytyjskich zwolenników rozwodu z Brukselą decyzja niemieckiej kanclerz (pozwalająca na ściganie satyryka przez prokuraturę) to niedopuszczalny kompromis ze strony dysfunkcjonalnej Unii Europejskiej. W pewnej mierze można się z tym zgodzić, ale trzeba dodatkowo pamiętać, że Merkel stąpa po bardzo cienkiej linie także w samych Niemczech.

>>> Czytaj również: Niemcy: rząd godzi się na ściganie satyryka szydzącego z Erdogana

Na początku tygodnia burmistrz Londynu Boris Johnson, jeden z najbardziej rzutkich i elokwentnych przeciwników Unii Europejskiej, skrytykował Angelę Merkel za to, że zgodziła się na postulat Erdogana ws. satyryka.

“Proces integracji europejskiej oznacza proces erozji demokracji. Wychodzi na to, że ochrona integracji oznacza także erozję wolności słowa. Cała ta sprawa jest haniebna”.

Reklama

Burmistrz Londynu nie jest odosobniony w swoich poglądach. Publicysta Douglas Murray napisał na blogu czasopisma „The Spectator”, że ogłasza konkurs na limeryk na Erdogana. Zwycięzca otrzyma 1000 funtów nagrody, a wyniki konkursu zostaną ogłoszone 23 czerwca – w dniu referendum ws. Brexitu. Dlaczego akurat tego dnia? “Ponieważ później możemy już nie być w stanie ogłosić wyników” – napisał sarkastycznie Murray.

“Wielu z nas zakładało, że pewne prawa nie będą podważane w samym sercu Europy. Przynajmniej do czasu, aż David Cameron nie osiągnie swojego celu i nie zrealizuje swojej ambicji wprowadzenia Turcji do Unii Europejskiej. Tymczasem dziś reguły Erdogana są już dziś rozciągane na Europę” – czytamy na blogu.

Tego rodzaju krytyka zakłada, że celem Merkel jest udobruchanie Erdogana po to, aby zachować delikatną umowę ws. kryzysu migracyjnego. Tymczasem motywacje niemieckiej kanclerz mogą być znacznie bardziej złożone.
Ściganie satyryka Jana Boehmermanna jest bardzo niepopularne wśród niemieckich wyborców. Tak samo jak polityka otwartych drzwi wobec uchodźców. Merkel musi teraz zdecydować, która z tych kwestii jest gorsza.

Niemiecka kanclerz musiała zdecydować, że kryzys zw. z uchodźcami jest znacznie ważniejszy, przede wszystkim dlatego, że podkopuje poparcie dla niej i jej partii. Polityczny mentor Angeli Merkel – były kanclerz Helmut Kohl – został ponownie usłyszany na skutek ostrej krytyki Merkel. 17 kwietnia na łamach „Der Tagesspiegel” opublikowano wstęp Helmuta Kohla do węgierskiej książki „W trosce o Europę”. W tekście tym czytamy m.in.:
„Rozwiązanie kryzysu leży w pogrążonych w wojnie regionach, a nie w Europie. Europa nie może być nowym domem dla milionów zagrożonych ludzi z całego świata”.

>>> Czytaj też: Helmut Kohl krytykuje politykę migracyjną Merkel

Publikacja ta ukazała się w Niemczech na dzień przed spotkaniem Helmuta Kohla z Viktorem Orbanem. Węgierski premier przyjął w Europie Wschodniej rolę głównego lidera jeśli chodzi o walkę pomysłem kwot uchodźców. Początkowo

Viktor Orban poprosił Kohla o ciche spotkanie, ale ten zdecydował się na upublicznienie całej sprawy, co było interpretowane jako chęć wyrażenia krytyki wobec obecnej polityki Berlina.
Helmut Kohl to bardzo szanowany polityk wśród członków partii Angeli Merkel CDU. To jednocześnie jeden z ojców nowoczesnej Unii Europejskiej, który zjednoczył Niemcy, zapewniając temu krajowi pozycję lidera. W jego wizji Unia Europejska ma bardzo silne więzy z narodami Europy Wschodniej, którym pomógł wyzwolić się z kajdan komunizmu. Irytacja Węgrów, Czechów i Polaków polityką Angeli Merkel nie pasuje do misji partii, jaką ustanowił w czasie swoich rządów Helmut Kohl.

Angela Merkel jest bardzo wrażliwa na wszelkie przejawy wewnątrzpartyjnego buntu. Jednocześnie bardzo jej zależy na zachowaniu porozumienia z Turcją ws. imigrantów. Nie oznacza to, że chce wcielić w Niemczech standardy, jakie obowiązują w Turcji – tak jak sugerują to brytyjscy komentatorzy. Szukanie kompromisów leży w naturze Angeli Merkel. Wydawanie satyryka niemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości, który najpewniej go uniewinni lub zasądzi łagodny wyrok, może być mniej szkodliwe niż narażanie umowy z Turcją.

Oczywiście podkopuje to wizerunek Angeli Merkel jako lidera, który stoi na straży liberalnych wartości. Niemniej Merkel jest również politykiem w trudnym położeniu, do czego częściowo przyczynił się satyryk Jan Boehmermann.

W czasie, gdy Angela Merkel ogłaszała swoją decyzję, aby umożliwić prokuraturze zajęcie się niemieckim satyrykiem, ogłosiła też, że do 2018 roku prawo, które pozwala na coś takiego, zostanie zniesione. Angela Merkel nie ma zatem intencji, aby wprowadzać tureckie standardy w sercu Europy. Być może jej polityka wyboru mniejszego zła wydaje się cyniczna i nieszczera, ale nie ma nic wspólnego z ograniczaniem demokracji. Taka polityka równoważenia jest wpisana w niemiecką tradycję, a brytyjscy politycy również ją stosują.

>>> Czytaj też: Ani Zachód, ani Rosja. Słowacy stawiają na państwa Europy Środkowej