Węgrom udało się obniżyć dług i deficyt budżetowy. To prawda, zostało to osiągnięte, ale koszty były duże. Ucierpiał sektor finansowy, biznes, nauczyciele. Doszło do redystrybucji dochodów od biedniejszych do bogatszych – mówi prof. Gábor Oblath, były członek Rady Polityki Pieniężnej Narodowego Banku Węgier.

Krytykuje Pan „nieortodoksyjną” politykę gospodarczą rządu Orbana, ale wydaje się, że gospodarka węgierska ma się lepiej niż w 2010 roku, gdy Fidesz po raz pierwszy wygrał wybory.

Sytuacja gospodarcza zaczęła się poprawiać dopiero w roku 2014 – wówczas wzrost PKB wyniósł 3,7 proc., w roku ubiegłym było to niespełna 3 proc. Ale wcześniej wyniki były znacznie gorsze. W 2012 roku mieliśmy recesję, a w innych latach wzrost był niewielki, poniżej 2 proc. Tak więc obraz jest niejednoznaczny, a wzrost w ostatnich dwu latach ma niewiele wspólnego z nieortodoksyjną polityką gospodarczą.

Ale jeżeli spojrzymy na finanse publiczne, z którymi Węgry od dawna miały problem, to poprawa jest znaczna. Deficyt budżetowy został zredukowany i Komisja Europejska zdjęła z Węgier procedurę nadmiernego deficytu.

To jest inna strona naszej gospodarki. Węgry były jednym z najbardziej zadłużonych krajów w Europie Środkowej i dotyczy to zarówno gospodarki prywatnej, jak i sektora publicznego. Wierzycielami były zarówno instytucje zagraniczne jak i krajowe. W pierwszych latach rządów Fidesz-u następowało obniżenie długu, zwłaszcza sektora prywatnego. Dług publiczny nie obniżył się w sposób znaczący. Oddłużenie było naturalnym procesem, który następuje po kryzysie. Firmy mniej inwestowały, brały mniej kredytów i raczej spłacały dawne długi. Inwestorzy byli mniej skłonni do pożyczania i w ten sposób poziom długu się obniżał. To było zresztą jedną z przyczyn stagnacji gospodarki. W znaczący sposób obniżył się zwłaszcza dług wobec zagranicy.

Reklama

A w jaki sposób rządowi udało się obniżyć deficyt budżetowy?

Rząd dokonał znacznych zmian w systemie podatkowym. Pierwszym posunięciem było wprowadzenie podatku liniowego w wysokości 16 proc. To spowodowało znaczne obniżenie dochodów podatkowych państwa. Było to korzystne dla bogatszych gospodarstw domowych, a niekorzystne dla gospodarstw o niższych dochodach, gdyż jednocześnie zlikwidowano większość ulg podatkowych. Doszło zatem do znacznej redystrybucji dochodów od biedniejszych do bogatszych. Aby skompensować straty budżetowe rząd wprowadził specjalne podatki sektorowe obciążające banki, sieci handlowe, telekomunikację, energię elektryczną, ubezpieczenia.

Podniesiono też VAT do 27 proc. – najwyższego poziomu w Unii Europejskiej. System podatkowy stał się w ten sposób bardzo skomplikowany, mimo że podatek liniowy miał ten system uprościć. Aby obniżyć deficyt rząd ciął wydatki, zwłaszcza na edukację. Przeciwko temu protestowali nauczyciele i pracownicy szkół wyższych. W 2012 roku rząd znacjonalizował fundusze emerytalne, podobnie jak to miało później miejsce w Polsce. Oszczędności emerytalne stanowiły około 10 proc. PKB i rząd je wykorzystał na zwiększenie wydatków, a także obniżenie długu i deficytu. Zostało to osiągnięte, ale koszty były duże.

Te specjalne podatki sektorowe zostały później zmienione, a niektóre wycofane. Tak się stało na skutek nacisków Komisji Europejskiej, czy też okazały się one nieskuteczne lub szkodliwe?

Doszło do kompromisu między rządem, a przedstawicielami sektorów, obciążonych podatkami. Podatki obciążały sektory usługowe, a nie przemysłowe, w czym było trochę ideologii. To marksistowska ekonomia dzieli gospodarkę na części produkcyjną i nieprodukcyjną. Rząd traktuje sektor przemysłowy jako coś bardziej wartościowego niż usługi, nawet nowoczesne.

A jak tę politykę postrzegają zagraniczni inwestorzy?

Bardzo różnie, w zależności od tego, w jakich działają branżach. Na Węgrzech działają m.in. wielkie zakłady samochodowe zagranicznych koncernów, na przykład Suzuki. Zawarły one z rządem umowę, zgodnie z którą są traktowane na specjalnych zasadach. Ucierpiał za to znacznie sektor finansowy. Nie tylko został obciążony podatkiem, ale też poniósł duże koszty przewalutowania kredytów hipotecznych. Przyjęta w czerwcu 2014 r. ustawa zobowiązywała banki do zwrotu klientom skumulowanego od 2004 r. kosztu zawyżonego oprocentowania oraz niekorzystnych różnic kursowych, co kosztowało banki 2-3 mld euro, czyli około 1/3 kapitałów własnych banków.

W 2011 roku rząd Węgier zamroził stosunki z MFW. Biuro MFW w Budapeszcie zostało zamknięte. A jednocześnie Węgry spłaciły kredyt, zaciągnięty w 2009 roku w Funduszu. Skąd pochodziły środki na tę spłatę?

Kredyt w wysokości 20 mld euro tylko w części został wykorzystany, tak więc suma, którą trzeba było wygospodarować na spłatę była mniejsza. Węgry mają wysokie rezerwy walutowe, co zawdzięczają znacznym transferom z Unii Europejskiej. Dzięki temu rząd mógł spłacić nie tylko dług wobec MFW, ale także innych zagranicznych wierzycieli.

Węgry były najbardziej uzależnione od zagranicznego kapitału spośród krajów Europy Środkowej. W ostatnich latach ta zależność się zmniejszyła.

To wynikało częściowo z napływu unijnych transferów, które pozwoliły spłacić część długu zagranicznego. Zmniejszył się także napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych, a z kolei spółki węgierskie zwiększyły swoje inwestycje za granicą. Proces ten miał swoje dobre i złe strony. Relatywnie duże inwestycje zagraniczne napłynęły do sektora bankowego, który musiał zostać dokapitalizowany, by pokryć koszty podatku bankowego oraz rozwiązania problemu kredytów walutowych.

Jednym z celów rządu Orbana było wsparcie dla lokalnych firm, zwłaszcza małych i średnich przedsiębiorstw. Udało się to zrobić?

W bardzo ograniczonym zakresie. Narodowy Bank Węgier uruchomił specjalny program nieoprocentowanych kredytów dla banków komercyjnych, które następnie pożyczały na niski procent małym i średnim firmom. Ale nie był to program skuteczny. Firmy na ogół brały ten tani kredyt po to, by spłacać wcześniej zaciągnięty na wyższy procent. Wsparcie rządu dla krajowych przedsiębiorców w dużej mierze polegało na udzielaniu przywilejów lub redystrybucji majątku przedsiębiorcom, mającym dobre relacje z władzami.

Nastąpiła na przykład głęboka zmiana na rynku papierosów. Nie chodzi o producentów, którymi na ogół są firmy zagraniczne, ale o handel hurtowy. Nie sposób tego jednoznacznie udowodnić, ale są sygnały wskazujące, że ten rynek został przejęty przez firmy powiązane z rządzącymi politykami.

Czy prywatyzacja jest kontynuowana?

Z jednej strony istnieje tendencja raczej do nacjonalizowania niż prywatyzacji. W 2011 roku rząd odkupił od Surgutnieftiegaz pakiet akcji największej spółki naftowej MOL. Ponownie upaństwowione zostały niektóre przedsiębiorstwa użyteczności publicznej. Z drugiej strony sprzedawana jest ziemia należąca do państwa i sprzedawany jest majątek biznesmenom, zaprzyjaźnionym z władzą. Panuje przekonanie, że mamy ty do czynienia z korupcją na dużą skalę.

Rządowi Orbana udało się obniżyć bezrobocie dzięki programowi robót publicznych. Jak pan ocenia ten program?

Rząd oczywiście chwali się sukcesem, jakim jest spadek bezrobocia i zwiększenie zatrudnienia, ale sytuacja nie jest jednoznaczna. Spadek bezrobocia wynika częściowo z wyjazdu Węgrów do krajów Europy Zachodniej. W ten sposób tracimy najbardziej utalentowanych pracowników. Duża część nowych miejsc pracy wynika właśnie z programu robót publicznych. To praca nie wymagająca większych kwalifikacji, za wynagrodzenie minimalne. Rzadkie są przypadki przechodzenia osób zatrudnionych przy robotach publicznych do sektora rynkowego, gdzie wynagrodzenie jest wyższe i są możliwości rozwoju. Lepszym pomysłem na walkę z bezrobociem byłoby uruchomienie programów szkoleniowych, które pozwoliłyby zdobyć potrzebne kwalifikacje i dostać normalną pracę.

Powiedział Pan, że zmiany w systemie podatkowym oznaczały redystrybucję dochodów, na której zyskali bogatsi. To kto popiera Fidesz, który w 2014 roku po raz drugi wygrał wybory?

Nie ma bezpośredniego związku między polityką gospodarczą, a poparciem społecznym rządu. Fidesz prowadzi bardzo sprawny marketing polityczny. Mówi o wzmacnianiu klasy średniej, a wiele osób utożsamia się z tą klasą. Poza tym rodziny wielodzietne o relatywnie wysokich dochodach otrzymują wysokie zasiłki i ulgi podatkowe, co poprawia ich sytuację w stosunku do uboższych.

Węgry otrzymały kredyt od Rosji na budowę elektrowni atomowej. Dla polskiego rządu to sprawa delikatna, bo traktuje Orbana jako sojusznika, a z drugiej strony Rosja jest postrzegana w Polsce jako kraj nieprzyjazny. Czy stosunki z Rosją są ważne dla gospodarki węgierskiej?

O kredycie na budowę elektrowni niewiele mogę powiedzieć, gdyż wszystkie szczegóły tej transakcji są objęte tajemnicą. Orban jest sceptyczny wobec Unii Europejskiej. Uważa, że Europa jest słaba w różnych wymiarach, a jej gospodarka jest w stagnacji, z której nie potrafi wyjść. Dlatego sympatyzuje z każdym autorytarnym rządem na Wschodzie – w Rosji, Chinach, Turcji. Premier Orban odbył wiele podróży do republik poradzieckich. Moim zdaniem to zła polityka, która wynika po prostu z tego, że nie chce się podporządkować europejskim standardom i szuka alternatywnych rozwiązań. Orban jako pierwszy w Europie zajął bardzo negatywne stanowisko wobec imigrantów.

Jak w ostatnich latach zmieniła się polityka banku centralnego Węgier?

Istotnie. Poprzedni prezes banku András Simor prowadził bardzo ostrożną politykę. Utrzymanie stabilnego kursu forinta nie było oficjalnym celem, ale tak naprawdę polityka banku stabilizowała węgierską walutę. W 2013 roku prezesem został György Matolcsy, działacz Fidesz, który wcześniej był ministrem gospodarki. Stopy procentowe zostały znacząco obniżone i bank stara się obniżać kurs forinta, by w ten sposób stymulować eksport.

Moim zdaniem to polityka błędna, gdyż eksport jest realizowany głównie przez firmy zagraniczne, będące częścią sieci międzynarodowych i dla nich kurs forinta nie ma większego znaczenia. Jest też inna istotna zmiana w polityce banku. Wcześniej bankowi centralnemu zdarzały się straty, wynikające z tego, że rezerwy walutowe lokowane są na bardzo niski procent, zaś banki komercyjne otrzymywały wyższy procent za depozyty trzymane w Narodowym Banku Węgier. Teraz, gdy forint słabnie, pojawiają się zyski, gdyż wartość rezerw zagranicznych przeliczanych na forinty rośnie.

Pieniądze te zasilają budżet państwa?

Nie mogą, bo tego zabraniają europejskie regulacje, ale bank ustanowił specjalne fundacje finansowane ze swoich zysków. Prowadzą one bardzo dziwną działalność. Kupują drogie obrazy, rzeźby, luksusowe nieruchomości.

Jeszcze dziwniejsze jest to, że Narodowy Bank Węgier uważa, iż jego zysk nie jest pieniądzem publicznym i nie zamierza informować o swoich wydatkach. 1 marca parlament przyjął ustawę, która pozwala utajniać finanse fundacji założonych przez Narodowy Bank Węgier. To oczywiste złamanie konstytucji i zasad obowiązujących w praworządnym państwie. Trybunał Konstytucyjny zakwestionował ustawę.

Czy łamanie praw obywatelskich jest problemem dla przeciętnych Węgrów? Mimo wszystko poparcie dla Fidesz jest wysokie.

Nie śledzę sondaży. Tak się ułożyła sytuacja na Węgrzech, że opozycja jest bardzo słaba i skłócona. Ale w lokalnych wyborach kandydaci Fidesz przegrywają. Przeciwko rządowi odbywają się wielkie demonstracje, które gromadzą dziesiątki tysięcy osób. Nie są organizowane przez opozycję polityczną, ale obywatelską. Demonstrują różne grupy zawodowe niezadowolone z rządów, na przykład nauczyciele. Nie wiem, czy rząd traktuje te demonstracje poważnie, ale są one oczywistym wyrazem niezadowolenia społeczeństwa.

Jakie są długookresowe perspektywy gospodarki węgierskiej?

Przyspieszenie, jakie nastąpiło w ostatnich dwu latach było ściśle związane z wielkim napływem środków z UE, który zwiększył popyt wewnętrzny węgierskiej gospodarki. Znacząco wzrosły inwestycje publiczne, ale niestety nie wzrosły prywatne, co wiązało się z procesem oddłużania firm. Firmy mają duże oszczędności, ale nie inwestują, a bez inwestycji nie będzie w dłuższym okresie wyższego wzrostu.

W okresie rządów Orbana nastąpiło znaczące pogorszenie jakości instytucji, co pokazuje wiele międzynarodowych rankingów konkurencyjności. Prawa własności są gorzej gwarantowane, wymiar sprawiedliwości jest mniej niezależny. Pogorszenie otoczenia instytucjonalnego negatywnie wpłynie na średniookresowe perspektywy wzrostu gospodarki węgierskiej.

Efektów tego nie zobaczymy natychmiast, ale zdolności gospodarki do szybszego rozwoju są podkopywane i w dłuższym okresie stopa wzrostu wyniesie poniżej 2 proc. rocznie. To znaczy, że będziemy się zbliżali do poziomu bogatszych krajów Europy Zachodniej bardzo, bardzo wolno.

Polski rząd uznał, że warto wzorować się na polityce gospodarczej Węgier. Został wprowadzony podatek od aktywów bankowych, wkrótce ma być nowy podatek od sieci handlowych. Rząd zapowiada większą ingerencję państwa w gospodarkę, wstrzymanie prywatyzacji. Czy to dobry pomysł na przyspieszenie wzrostu?

Bardzo zły. Polityka gospodarcza rządu Orbana nie jest dobrym wzorcem dla krajów, które chcą się rozwijać.

Rozmawiał Witold Gadomski