Od czasu pierwszej sesji na parkiecie w gmachu byłego Komitetu Centralnego PZPR, podczas której zanotowano obrót kupna i sprzedaży w wysokości 1990 złotych, Giełda weszła w orbitę wolnego rynku, stając się liderem regionu Europy Środkowej i Wschodniej, egzemplifikacją sukcesu transformacji i probierzem zaufania 905 spółek obecnych dziś na obu rynkach: głównym i NewConnect.
To niebagatelny powód do dumy, zważywszy na fakt, że GPW rosła i dojrzewała w klimacie debiutującej demokracji i turbulencji ekonomicznych samego początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy Polska praktycznie była bankrutem – takie najkrótsze podsumowanie ćwierćwiecza naszego rynku kapitałowego daje w najnowszym raporcie rocznym GPW jej prezes, prof. Małgorzata Zaleska.
W porównaniu z obecnymi rozmiarami polskiego rynku kapitałowego pierwszy dzień operacyjnej działalności GPW był bardzo skromny – w notowaniach wzięło udział siedem domów maklerskich, a na parkiecie można było obracać akcjami pięciu spółek: Tonsilu, Próchnika, Krosna, Kabli i Exbudu. W czasie całej sesji wpłynęło 112 zleceń kupna i sprzedaży, a łączny obrót giełdy wyniósł 1,99 mln zł, czyli ok. 2 tys. dol. Dla porównania ćwierć wieku później, na sesji 15 kwietnia 2016 r., wartość obrotów akcjami spółek krajowych na GPW przekroczyła 556 mln zł przy niemal 54,5 tys. zawartych transakcji.
W pierwszych latach działalności polski rynek kapitałowy rozwijał się dość spokojnie. W 1992 r. liczba notowanych spółek wzrosła do 16, a sesje odbywały się dwa razy w tygodniu. W 1993 r. liczba podmiotów obecnych na giełdzie wzrosła do 22, a liczba sesji do trzech. Do rozwinięcia skrzydeł brakowało inwestorów i kapitału, zarówno ze strony instytucji finansowych – branża ta dopiero budowała swoje podwaliny, jak i inwestorów indywidualnych, którzy musieli uczyć się giełdy po kilkudziesięciu latach przerwy w funkcjonowaniu tej instytucji w Polsce, a wielu przyciągały dodatkowo atrakcyjnie wtedy oprocentowane depozyty.
Sygnałem, że impas ten można przerwać, była prywatyzacja przez giełdę Banku Śląskiego. Rząd zdecydował o takiej formie sprzedaży banku jesienią 1993 r., a już w styczniu 1994 r. jego akcje trafiły na GPW. Zainteresowaniu ofertą publiczną Banku Śląskiego, w którym później głównym udziałowcem została holenderska grupa ING, sprzyjały świetne wówczas notowania na giełdzie. Efekt był taki, że prywatyzacja ta przyciągnęła rekordową i do dziś niepobitą liczbę inwestorów. Na akcje banku zapisało się ponad 820 tys. inwestorów.
Reklama
Ta prywatyzacja pokazała, że w giełdzie leży ogromny potencjał, z którego skorzystać mogą zarówno spółki poszukujące kapitału, jak i właściciele sprzedający akcje, a przede wszystkim inwestorzy. Na przykład decyzja rządu o sprzedaży Banku Śląskiego otworzyła drogę do prywatyzacji przez giełdę, która w kolejnych latach pozwoliła setkom tysięcy Polaków stać się akcjonariuszami największych państwowych spółek i czerpać zyski ze wzrostu ich wartości. W 1997 r. na GPW trafiły Bank Handlowy i KGHM, dwa lata później PKN Orlen, a w 2004 r. emocje inwestorów rozgrzewała oferta PKO BP. W październiku, kiedy przyjmowane były zapisy na akcje tego banku, liczba rachunków w biurach maklerskich wzrosła o ponad 78 tys. Kiedy w roku 2010 r. ruszyła kolejna fala prywatyzacji przez GPW – na parkiecie zadebiutowały w ciągu kilku lat m.in. PZU, PKP Cargo i sama GPW, udział w tych ofertach wzięło w sumie ponad milion inwestorów.
Giełda i możliwość pozyskania za jej pośrednictwem kapitału zmobilizowały też spółki prywatne, które budowały współczesną polską gospodarkę. Już dekadę po starcie GPW notowanych było na niej 230 spółek, a po 20 latach 426. Teraz ich liczba dobija do pół tysiąca. W ciągu 25 lat spółki wchodzące na GPW pozyskały z pierwotnych ofert akcji (IPO) ponad 100 mld zł. Po kapitał z giełdy sięgnęło m.in. LPP, obecnie największa polska firma odzieżowa i właściciel marki Reserved, Sinsai czy Cropp, która z emisji akcji w 2001 r. pozyskała ok. 14 mln zł. Tymczasem w ubiegłym roku przychody firmy przebiły już 5,1 mld zł. Od 1996 r. notowane są w Warszawie też akcje producenta mebli Forte, który powstał zaledwie cztery lata wcześniej. Teraz przychody spółki sięgają niemal 1 mld zł.
Skala wzrostu polskiego rynku kapitałowego przyciągała zresztą nie tylko spółki krajowe. Od momentu, kiedy 13 lat temu na GPW zadebiutował Bank Austria Creditanstalt, na warszawskim parkiecie pojawiło się kilkadziesiąt zagranicznych przedsiębiorstw. Teraz jest ich 53.
Z dobrodziejstw rynku kapitałowego mogą zresztą korzystać nie tylko firmy już w większym stopniu rozwinięte lub o ustabilizowanej pozycji. W 2007 r. GPW otworzyła się na spółki młode, uruchamiając alternatywny rynek akcji NewConnect, gdzie warunki wejścia nie są tak wyśrubowane jak na głównym parkiecie. Teraz notowanych jest tam 417 firm. To dla nich szansa nie tylko na pozyskanie pieniędzy na rozwój, ale też na zapoznanie się z regułami, jakie rządzą rynkiem kapitałowym. To m.in. doskonały punkt wyjścia do debiutu na rynku głównym. Do tej pory z takiej możliwości skorzystało już 49 firm.
Giełda była też katalizatorem wielu zmian na szybko rozwijającym się rynku obligacji korporacyjnych. Uruchomienie w 2009 r. Catalyst, rynku pozwalającego na obrót obligacjami emitowanymi m.in. przez spółki i samorządy, pozwoliło na pierwsze na naszym rynku, w miarę płynne wyceny tych papierów. Na Catalyst notowane są teraz dłużne papiery korporacyjne warte ponad 59 mld zł.
Z punktu widzenia inwestorów na rynku kapitałowym najważniejszą kwestią są zyski, jakie mogą czerpać m.in. z inwestycji w akcje. O ile ostatnie 12 miesięcy nie były dla rynku szczególnie dobre – stopa zwrotu z głównego indeksu WIG była ujemna, na poziomie ponad 13 proc. (najlepiej zachowywał się indeks małych spółek sWIG80, który utrzymał się na lekkim plusie), w dłuższym terminie wskaźniki te wyglądają znacznie lepiej. W ciągu dekady WIG wzrósł o ponad 10 proc., a dwie dekady przyniosły wzrost na poziomie niemal 300 proc.
Tego wszystkiego nie dałoby się dokonać, gdyby nie rosnąca baza inwestorów. Impulsem do rozwoju rynku zwiększającego dostęp polskich przedsiębiorstw do bazy kapitałowej był m.in. rozwój rynku TFI i funduszy inwestycyjnych. To grono inwestorów zaktywizowało się po zmianach w prawie w drugiej połowie lat 90. Teraz aktywa zgromadzone w funduszach inwestycyjnych warte są ponad 250 mld zł, przy czym na fundusze akcji przypada ponad 28 mld zł. Jedną z najważniejszych zmian dla rynku kapitałowego była jednak reforma systemu emerytalnego i włączenie do niego w 1999 r. otwartych funduszy emerytalnych. Spływające do nich części składek emerytalnych w dużej części trafiały właśnie na rynek akcji. Teraz wartość portfela OFE ulokowanego w akcjach notowanych na krajowym rynku przekracza 109 mld zł. Na dodatek od 2000 r. na GPW rozpoczął się etap umiędzynarodowiania rynku. Uruchomienie w tym czasie nowego systemu transakcyjnego WARSET umożliwiło m.in. wprowadzenie instytucji zdalnego członkostwa giełdy. Obecnie na GPW działa 27 takich zdalnych członków, a udziały inwestorów zagranicznych w obrotach akcjami na rynku głównym sięgnęły w 2015 r. 52 proc.
Zmiany w otoczeniu giełdy spowodowały, że w ostatnich latach GPW i cały rynek kapitałowy stanęły w obliczu dużych wyzwań. Zmiany w systemie OFE przeprowadzone w latach 2013–2014 spowodowały, że fundusze emerytalne zmniejszyły swoją aktywność na GPW, co przełożyło się na spadek obrotów i płynności akcji. Z otoczenia GPW płyną jednak jasne sygnały, że rynek kapitałowy będzie miał jeszcze ogromną rolę do odegrania w polskiej gospodarce. Wskazuje na to chociażby przygotowywana przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego długofalowa strategia jej odpowiedzialnego rozwoju. Zgodnie z jej zarysem rozwój rynku kapitałowego ma być jednym z kluczowych elementów wzrostu polskiej gospodarki. Bezpośrednio z rynkiem kapitałowym związane ma być także większe wsparcie przez budowanie w Polsce kultury długoterminowego oszczędzania.
Dodatkowym impulsem do pochylenia się przez rząd nad rynkiem kapitałowym powinna być inicjatywa unii rynków kapitałowych. Jej cel to stworzenie jednolitego rynku kapitałowego dla wszystkich członków Unii Europejskiej i przeniesienie ciężaru finansowania gospodarki z sektora bankowego na szeroko rozumiany rynek kapitałowy. Rozwiązanie to ma pomóc w zwiększeniu finansowania m.in. innowacyjnych przedsięwzięć gospodarczych, którymi nie byłyby zainteresowane banki, i dać poszukującym kapitału swobodniejszy dostęp do pozyskiwania pieniędzy m.in. ze sprzedaży akcji lub obligacji na terenie całej Unii. Komisja Europejska chce, aby idea ta została wprowadzona w życie do 2019 r. A tu faktycznie jest jeszcze wielkie pole do zagospodarowania. W ciągu 25 lat istnienia warszawskiej giełdy wartość przeprowadzonej za jej pośrednictwem IPO odpowiadała średnio zaledwie 2 proc. inwestycji realizowanych w naszej gospodarce.
Stojące przed polską giełdą wyzwania nie zmieniają faktu, że jest ona niekwestionowanym liderem wśród rynków kapitałowych w naszej części Europy i nie tylko. W końcu marca z kapitalizacją na poziomie 131,7 mld euro wyprzedzała m.in. giełdę wiedeńską, irlandzką, grecką oraz parkiety w Pradze, Budapeszcie i Bukareszcie.
Nasza Giełda jest czwartą giełdą w Europie, nasza Giełda jest absolutnym liderem w naszej części Europy. To wspaniale, to super, tak działajmy. Po to, żebyśmy my właśnie byli liderem gospodarki w tej części Europy i żebyśmy byli tym krajem, który jest wiodący. To jest bardzo poważne zadanie przed nami. Patrzmy na Giełdę, patrzmy na to, jak ona się rozwija, wspierajmy Giełdę w miarę możliwości dobrymi regulacjami – mówił prezydent RP Andrzej Duda w trakcie niedawnej wizyty siedzibie GPW. Prezydent zainaugurował obchody 25-lecia Giełdy.
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna