Taksówkarze bardzo wolno przejechali z placu Bohaterów we wschodniej części Budapesztu jedną z głównych arterii komunikacyjnych miasta, ulicą Andrassy’ego, na drugi brzeg Dunaju Mostem Łańcuchowym, a następnie z powrotem do wschodniej części Budapesztu. Na moście zatrzymali się na jakiś czas, wysiadając z taksówek.

Protest trwał od godz. 9 do 12.30, paraliżując ruch na tej trasie.

Uczestnicy akcji twierdzą, że zainwestowali pieniądze w dostosowanie się do obowiązujących przepisów, np. przemalowując taksówki na żółto, a tymczasem ich konkurenci, którzy tego nie uczynili, nie są karani.

Organizator protestu Geza Gottlieb powiedział, że ponad 50 proc. budapeszteńskich taksówkarzy „wozi pasażerów nielegalnie i bez zezwolenia”. Podkreślił, że chociaż władze odebrały na pokaz niektórym z nich tablice rejestracyjne i nałożyły na nich grzywnę, to nic się w istocie nie zmieniło.

Reklama

Według protestujących w stolicy działa nielegalnie lub w szarej strefie co najmniej kilka firm taksówkarskich. Od listopada 2014 r. w Budapeszcie działa też świadczący alternatywne usługi przewozu osób amerykański gigant Uber.

Ten ostatni wykorzystał wtorkowy protest do promocji swych usług. „Poranny korek? Podróżuj z Uberem za połowę ceny!” – napisała firma w internecie, dodając, że promocja obowiązuje w Budapeszcie od godz. 8.30 do 15.00, czyli w godzinach protestu.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)