Dokument w połowie kwietnia opublikowało Ministerstwo Rozwoju. Wynika z niego, że w trybie pozakonkursowym na niskoemisyjny transport publiczny w polskich miastach Unia wyda blisko 2,3 mld euro (ok. 10 mld zł). Z tej puli ok. 4,5 mld zł trafi do stolicy. Dla porównania: Projekty krakowskie mogą liczyć na dofinansowanie rzędu 447 mln zł, a wrocławskie 367 mln zł. Oznacza to, że około połowa kwoty przeznaczonej na transport niskoemisyjny przypadnie Warszawie. Pozostałe miasta - według radnych - zostaną zmarginalizowane – donosi portal.

Warszawa ma otrzymać połowę z całej puli, mając około 20 proc. populacji. To oznacza, że na przeciętnego warszawiaka państwo polskie wydaje 4-5 razy więcej, niż na wrocławianina, gdańszczanina, poznaniaka czy łodzianina.

Radni z Dolnego Śląska w piśmie skierowanym do rządu domagają się, by środki rozdzielane były według kryteriów populacji, co pomogłoby innym dużym miastom.

Dlaczego podział jest niesprawiedliwy? Bo nie uwzględnia liczby mieszkańców, tylko arbitralnie przyznaje środki Warszawie - tłumaczą radni.

Reklama