Dzięki również solidnym wygranym we wtorek w czterech stanach (w Maryland, Delaware, Pensylwanii i Connecticut; w Rhode Island wygrał Bernie Sanders) Clinton zapewniła sobie poparcie 90 proc. delegatów potrzebnych do zdobycia nominacji Demokratów w walce o Biały Dom.

Obecnie była sekretarz stanu USA ma poparcie 2159 delegatów, w tym 519 superdelegatów, a jej jedyny rywal, senator ze stanu Vermont - 1370, w tym 39 superdelegatów - podał "New York Times". Aby zdobyć nominację potrzeba 2383 delegatów.

Zdaniem komentatorów zeszłotygodniowe zdecydowane zwycięstwo Clinton w Nowym Jorku nad Sandersem, praktycznie przesądziło, że kandydatem Demokratów w wyborach prezydenckich będzie właśnie ona. Sanders nie zamierza jednak rezygnować i zapowiada walkę do końca. "Ludzie w każdym stanie w tym kraju mają prawo zdecydować, jakiego prezydenta chcą i jaki program Partia Demokratyczna ma przyjąć. To dlatego kontynuujemy wyścig do ostatniego głosowania" w prawyborach - tłumaczył Sanders.

Z kolei wśród Republikanów przyszłotygodniowe prawybory w Indianie stanowią jedną z ostatnich szans skrajnie konserwatywnego senatora z Teksasu Teda Cruza na powstrzymanie Donalda Trumpa i skierowanie wyścigu o nominację Republikanów ku tzw. spornej konwencji (ang. contested convention) zwanej częściej brokered convention - odnotowuje agencja Associated Press.

Reklama

Po wtorkowych wygranych w Maryland, Delaware, Pensylwanii, Connecticut i Rhode Island Trump już określił się jako "przypuszczalny kandydat" GOP - pisze agencja AP. "To już koniec. O ile mi wiadomo to już koniec" - oświadczył kontrowersyjny miliarder, który - według "New York Timesa" - ma obecnie poparcie 77 proc. (949) delegatów na konwencję, a musi zapewnić sobie poparcie większości absolutnej wynoszącej 1237 delegatów.

Według analityków skoro żaden z rywali Trumpa nie stał się dla niego silną alternatywę, to najbardziej oczywistą strategią GOP będą wysiłki, by zablokować kandydaturę miliardera na konwencji GOP, która odbędzie się 18-21 lipca w Cleveland w Ohio. Ale to może się udać pod warunkiem, że Trump nie zdobędzie do tego czasu niezbędnej większości. Wówczas możliwa będzie tzw. sporna konwencja.

Ubiegający się o prezydencką nominację Republikanów rywale Ted Cruz i John Kasich ogłosili w niedzielę, że nie będą sobie wchodzić w drogę podczas niektórych nadchodzących prawyborów i zamierzają koordynować swe strategie, by powstrzymać Trumpa.

Cruz skupi się na kampanii przed prawyborami w Indianie 3 maja i ograniczy swe działania polityczne w stanach Oregon (prawybory 17 maja) i Nowy Meksyk (7 czerwca), gdzie według obserwatorów dobry wynik może otrzymać gubernator Ohio Kasich. Z kolei Kasich postanowił przesunąć środki dalej na zachód i trzymać się z dala od Indiany. Cruz ma obecnie poparcie 544 delegatów, a Kasich - 153 - wynika z obliczeń "New York Timesa". Associated Press pisze o "desperackich wysiłkach" Cruza i Kasicha.

"Wtorkowe wyniki jednoznacznie pokazują, że ruch przeciwko Trumpowi nie działa" - powiedział cytowany przez AFP politolog z Uniwersytetu Browna w Providence w stanie Rhode Island, James Monroe. "Trump nigdy wcześniej nie był tak silny" - dodał. (PAP)

cyk/ ap/