Fińskie sportowe zegarki marki Suunto stały się przebojem na rynku, podbijając wartość swojej spółki-matki Amer Sports Oyj. Rosnąca globalna popularność tych produktów to dobry znak dla gospodarki Finlandii, która wciąż nie może poradzić sobie po upadku komórkowego biznesu Nokii.
ikona lupy />
Struktura fińskiego eksportu / Bloomberg

Sukces Amer Sports to jednak wyjątek na biznesowej mapie Finlandii. Uzależnienie od eksportu towarów, z których pierwotnie wiele produkowanych było specjalnie na potrzeby dawnego Związku Radzieckiego, spowodowało, że fińska gospodarka notuje dziś deficyt handlowy i jeden z najniższych wzrostów gospodarczych w UE. Jak wynika z danych Eurostatu, w czwartym kwartale 2015 roku PKB Finlandii wzrósł o 0,1 proc. kwartał do kwartału i o 0,7 proc. rok do roku. Wolniej rozwijała się tylko Grecja i Dania. Sam minister finansów Alexander Stubb określa swój kraj mianem „nowego chorego człowieka Europy”.

“Finlandia jest uzależniona od eksportu. Jesteśmy jednak beznadziejnie słabi, jeśli chodzi o produkty konsumenckie, w porównaniu chociażby ze Szwecją” – ocenia minister ds. handlu zagranicznego Lenita Toivakka.

Jeszcze na początku XXI wieku fińska Nokia cieszyła się statusem największego producenta komórek na świecie. Produkty Nokii odpowiadały za około jedną czwartą całego eksportu Finlandii i jedną trzecią wzrostu PKB. Sukces technologicznego giganta maskował wszystkie słabości fińskiej gospodarki, które teraz wychodzą na jaw.

Reklama

“Finowie byli zawsze lepsi w funkcjonalności i praktyczności niż w rozrywce i zabawie” – mówi Risto E.J. Penttila, szef Fińskiej Izby Gospodarczej. „Dopóki technologia była na fali, funkcjonalność sprzedawała się dobrze. Jednak kiedy wyszukany design stał się równie ważny jak technologia, Nokia zaczęła mieć problemy” – dodaje.

>>> Czytaj też: Irlandia i Finlandia – dwa bieguny Eurolandu. Dlaczego tak wiele różni te gospodarki?

To, co stało się z Nokią jest odbiciem problemów całej gospodarki, której przemysł jest mocno zakorzeniony w czasach powojennego boomu, kiedy wszystkie produkty sprzedawały się z łatwością. Dlaczego więc Finlandia tak wolno dostosowuje się do zmieniających się warunków na rynku? Odpowiedź jest jedna: chodzi o geopolitykę. Większość fińskich produktów eksportowych powstawała z myślą o zaspokajaniu popytu ze strony sąsiadującej Rosji i zależnych od niej państw.

Choć Związek Radziecki od dawna już nie istnieje, produkty związane z sektorem leśnym, takie jak masa celulozowa, drewno i papier, czy też wyroby przemysłu metalowego i maszynowego, wciąż dominują w strukturze fińskiego eksportu.

Dopiero w ostatnich latach Finlandia zaczęła dostrzegać problem. W 2012 roku powołano do życia Team Finland, sponsorowaną przez rząd sieć małych i średnich firm, która pomaga przedsiębiorcom sprzedać produkty za granicę. Wciąż jednak brakuje innych inicjatyw, które wspierają rodzime biznesy.

Kirsti Lindberg-Repo, fińska ekspertka ds. marketingu, podkreśla, że tradycyjne krajowe marki, takie jak producent szkła Iittala i odzieżowa spółka Marimekko coraz lepiej radzą sobie na azjatyckich rynkach. Z kolei analityk Nordei Rauli Juva zwraca uwagę, że opony zimowe marki Nokian Renkaat stały się hitem na kluczowych rynkach Europy Środkowej. W tym samym czasie Finlandia zyskała mocną pozycję na globalnym rynku gier komputerowych – wszystko dzięki sukcesowi takich gier jak Angry Birds firmy Rovio Entertainment czy Clash of Clans spółki Supercell.

Zdaniem Risto Penttili, zamiast tracić czas na powoływanie grup takich jak Team Finland, rząd premiera Juhy Sipili powinien włożyć jeszcze więcej wysiłku w ożywienie biznesu, poprzez obniżenie podatków korporacyjnych i zwiększenie elastyczności rynku pracy. Fiński przemysł wciąż zbyt mocno polega na hurtowym handlu produktami drzewnymi i jest zbyt mocno zależny od wahań popytu w Rosji. Eksperci z Unii Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i fińskiego banku centralnego są zgodni: silnikiem wzrostu gospodarczego powinna być prywatna konsumpcja. „Finlandia musi zwiększyć udział produktów konsumenckich na rynku, ale to nie stanie się szybko” – mówi minister Lenita Toivakka.

>>> Czytaj też: Dla Finlandii euro oznacza dłuższą pracę i niższe pensje