W ubiegłym roku wśród 8,2 tys. firm przemysłowych, prowadzących księgi rachunkowe i zatrudniających co najmniej 50 osób, ponad 1,2 tys. zamiast zysków przyniosło straty – wynika z najnowszych danych GUS. Ich liczba skurczyła się o 34 przedsiębiorstwa w porównaniu z rokiem poprzednim i była najmniejsza od co najmniej 2004 r., od kiedy dostępne są tego rodzaju dane.

– Ten spadek to efekt dobrej koniunktury gospodarczej, bo mieliśmy solidny wzrost popytu krajowego i zagranicznego na wyroby produkowane w naszym kraju – ocenia Piotr Bujak, szef zespołu analiz makroekonomicznych PKO BP. Potwierdzają to dane GUS, według których popyt krajowy zwiększył się w ubiegłym roku o 3,4 proc., a eksport liczony w euro o 7,8 proc. Dzięki temu część przedsiębiorstw, która wcześniej miała kłopoty finansowe, zwiększała sprzedaż swoich towarów, co sprzyjało wzrostowi ich przychodów. Równocześnie firmy mogły ograniczać koszty, ponieważ nie było w przedsiębiorstwach silnego nacisku pracowników na wzrost płac.

Nominalnie wzrosły one w ubiegłym roku o 3,5 proc. – o 0,2 pkt proc. mniej niż w roku poprzednim. Ponadto obniżce kosztów w części firm, zwłaszcza tych, które zużywają dużo surowców do produkcji sprzyjał spadek ich cen na rynkach światowych. Bo według MFW na przykład ropa potaniała o 47,2 proc., gaz ziemny – o 30,2 proc., bawełna – o 15,3 proc., miedź – o 19,7 proc., pszenica – o 23,5 proc.

W efekcie dzięki wzrostowi przychodów i obniżce kosztów w pewnej grupie firm, które wcześniej notowały straty, pojawiły się zyski.
Firm deficytowych w przemyśle jest jednak nadal stosunkowo dużo. Jedne mają kłopoty finansowe, bo są źle zarządzane, inne są pod kreską z powodu nietrafionych inwestycji lub dużej konkurencji.

Reklama

Są też i takie, które mają ujemną rentowność z wyboru – tak się rozliczają, aby zamiast zysku wychodziła im strata, bo w ten sposób unikają płacenia podatków.

>>> Czytaj też: Już niedługo technologie wywrócą nasz świat do góry nogami. Zobacz, czego się spodziewać