Rośnie zainteresowanie zapobieganiem kleszczowemu zapaleniu mózgu. To efekt kampanii społecznych, ale i wykrywania zagrożeń niesionych przez te pajęczaki

W I kw. zapotrzebowanie na nasze szczepionki przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu wzrosło o ponad 20 proc. – chwali się Tomasz Korkosz z Pfizer Polska. Ta firma to największy dostawca tego rodzaju preparatu na rynek.
W ub.r. zaszczepiło się w Polsce 27,8 tys. osób, o 2,3 tys. więcej niż rok wcześniej. Wzrost może być związany z akcjami zachęcającymi do przyjmowania szczepień. Nie są one refundowane przez państwo, producenci mogą liczyć jedynie na komercyjną sprzedaż. Ceny się wahają 100 do 120 zł. To oznacza, że wartość rynku może wynosić od 3,3 mln zł do nawet 7 mln zł (w przypadku przyjęcia dwóch dawek w tym samym roku – szczepienie jest trzyetapowe).
– Prawda, że to obecnie bardzo modny temat, kampanie są sponsorowane przez firmy farmaceutyczne produkujące szczepionki, a także powstają raporty dotyczące powikłań po ugryzieniach kleszczy również przygotowywane przy współpracy firm – tłumaczy jeden z ekspertów.

Pediatra pracujący w warszawskim szpitalu dziecięcym przyznaje, że z jego obserwacji wynika, że liczba chorób nie rośnie, za to zwiększa się liczba zaszczepionych. Jak wylicza nasz rozmówca, ryzyko zachorowania dotyczy jednej osoby na tysiąc. Choć prawdopodobieństwo jest niewielkie, to do korzystania ze szczepień popycha wiedza o możliwych powikłaniach. Kleszczowe zapalenie mózgu może prowadzić do porażenia nerwów, zaniku mięśni, uszkodzenia słuchu czy też zaburzeń psychicznych, takich jak depresja, problemy z koncentracją czy pamięcią. Leczenie jest długie, często wymaga rehabilitacji.

Eksperci podpowiadają, że do przyjmowania szczepień na większą skalę skłaniają Polaków doniesienia na temat chorób przenoszonych przez te pajęczaki. O zagrożeniu może świadczyć rosnąca liczba chorych na boreliozę, przenoszoną właśnie przez kleszcze. W I kw. było 3,1 tys. przypadków zachorowania na boreliozę, o 170 więcej niż przed rokiem. Niekorzystna tendencja jest widoczna od dłuższego czasu. Wprawdzie w ub.r. liczba zachorowań była zbliżona do tej z 2014 r., to wtedy wykrytych przypadków boreliozy było 13,8 tys. wobec 8,7 tys. dwa lata wcześniej.
Równocześnie na kleszczowe zapalenie mózgu zachorowało w I kw. pięć osób.

Eksperci badający kleszcze nie mają wątpliwości, że te żyjące w Polsce są groźne. Nawet trzy na dziesięć może przenosić choroby – wynika z badań prowadzonych dwa lata temu przez naukowców z Zakładu Parazytologii Wydziału Farmaceutycznego z Oddziałem Medycyny Laboratoryjnej w Sosnowcu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w ramach Norweskiego Mechanizmu Finansowego.

Reklama

Jak podkreśla Jan Bondar, rzecznik Sanepidu, obecnie ryzyko jest wyższe z powodu łagodnej zimy. W tej sytuacji mniejsza jest umieralność kleszczy i rośnie tempo ich rozprzestrzeniania się.
Autorzy kampanii społecznej namawiającej do szczepień organizowanej przez Fundację „Aby żyć” pod patronatem Państwowej Inspekcji Sanitarnej wykazują, że skuteczność szczepionki po dwóch dawkach wynosi między 88 a 96 proc., zaś po trzech sięga od 96 do 100 proc. Potwierdzeniem efektywności były też analizy wykazujące, że odkąd w 1993 r. wszyscy pracownicy nadleśnictw mają obowiązek zaszczepienia się, odnotowano duży spadek chorób w tej grupie.

>>> Czytaj też: Zdrowie po polsku: żadnych badań, zaleceń ani długofalowej pomocy. Wstrząsający raport NIK