Wzrost ostatnich ośmiu lat to wzrost nie za zasługi, ale za długi - mówił w środę w Sejmie wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki. Według niego poprzednia ekipa powiększyła dług publiczny o ponad 100 proc. Dodał, że nasze zadłużenie w stosunku do zagranicy wynosi 120 proc. PKB.

Wzrost długu publicznego o ponad 100 proc., brak dbałości o obronę polskich interesów, nieskuteczne wydawanie pieniędzy z UE, np. na horoskopy dla psów - tak wicepremier, szef MR Mateusz Morawiecki podsumował w środę w Sejmie osiem lat rządów koalicji PO-PSL.

Wicepremier, przedstawiając w środę bilans dwóch kadencji rządów PO-PSL, ocenił, że notowany wówczas wzrost gospodarczy "nie był wzrostem za nasze zasługi tylko wzrostem za nasze długi".

Podkreślił, że ówczesna koalicja rządowa zwiększyła dług publiczny o ponad 100 proc. "Kiedy PiS zostawiało rządowe gabinety w 2007 roku, dług publiczny wynosił 511 mld, dzisiaj to jest ponad 900 mld, ale jednocześnie skonsumowaliście państwo 160 mld z OFE, to razem jakby było 1 bln 80 mld. Powiększyliście dług publiczny o ponad 100 proc." - powiedział wicepremier.

Morawiecki dodał, że 65 proc. długu państwa jest długiem wobec zagranicy, łączny dług wobec zagranicznych wierzycieli wynosi w sumie 2 bln 100 mld zł. Porównał to z PKB, który za ostatni rok wyniósł 1 bln 790 mld zł, czyli "120 proc. zadłużenia względem PKB co do zagranicy, zarówno jeśli chodzi o dług państwa, jak i dług przedsiębiorstw, korporacji, kredyty handlowe, korporacyjne i wszystkie". "To jest pułapka, w którą wpadliśmy, i z której będziemy wychodzić przez 20 lat" - zaznaczył.

Reklama

Ocenił, że szczególny wzrost zadłużenia występował właśnie za rządów koalicji PO-PSL.

Wicepremier dodał, że tylko 50 proc. naszego sektora przemysłowego znajduje się w polskich rękach. "65 proc. sektora bankowego jest w rękach zagranicznych i to po ich częściowej repolonizacji, 2/3 naszego eksportu jest robione przez firmy z kapitałem zagranicznym (...) Tak dalej nie może być. To jest droga donikąd" - zaznaczył.

Dlatego - jak przekonywał - obecny rząd PiS proponuje inny model gospodarki, który będzie służył całemu społeczeństwu. "Mogę obiecać, że nasza polityka gospodarcza będzie dużo większy nacisk kładła (na to), żeby z jednej strony dbać o mechanizmy wolnego rynku. Jesteśmy oczywiście formacją, która szanuje wolny rynek, chce być częścią Europy, ale jednocześnie nie chce poklepywania po plecach i chce realizacji naszych, polskich interesów (...) Jednocześnie we wszystkich działaniach, we wszystkich projektach, które będziemy realizować, będziemy uwzględniać przede wszystkim to, żeby nasza rzeczywistość była dużo bardziej solidarnościowa" - mówił.

Zdaniem wicepremiera poprzednia ekipa za mało uwagi przykładała też do obrony polskich interesów za granicą.

"Ja mam wrażenie, że państwo nie jechaliście tam (do UE- PAP) z biało-czerwoną flagą, tylko z połową tej flagi - tylko z tą białą częścią. Bo bardzo poważne problemy, naprawdę fundamentalne dla naszej gospodarki, takie jak polityka klimatyczna, polityka komunikacyjna, wielkie problemy, które były potraktowane bardzo, bardzo pobieżnie" - przekonywał minister rozwoju. "Brak było poważnej analizy, było poklepywanie po plecach" - dodał. Tymczasem - mówił minister - obrona polskich interesów "polega na twardej realizacji poszczególnych zapisów procesu negocjacyjnego".

Krytykował też prowadzoną przez poprzednie Ministerstwo Gospodarki promocję handlu w wykonaniu wydziałów promocji handlu i inwestycji. "Szanowni państwo, jakbyście zajrzeli do tego, co się tam działo, to nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać" - mówił Morawiecki. Według niego delegowani na te placówki - np. w Afryce - często nie znali żadnego języka obcego.

Dodał, że niektóre placówki zagraniczne odpowiedzialne za promocję polskiego handlu, wydawały na ten cel jedynie dwudziestą otrzymanych środków.

Morawiecki przekonywał, że jedną z największych porażek poprzedniego rządu było doprowadzenie do sytuacji, w której od 2 do 3 mln polskich obywateli wyjechało z kraju. "Naszym towarem eksportowym, w takim smutnym tego słowa znaczeniu, byli Polacy" - dodał.

Minister rozwoju skrytykował też politykę wydawania środków unijnych przez poprzedników.

"Odziedziczyliśmy po ośmiu latach i poprzedniej perspektywie budżetowej taką sytuację, że 9 miliardów euro było zagrożonych, a 31,5 miliarda złotych, czyli ok. 7-8 miliardów euro to były środki niewydane. Dzisiaj zostało około 3-4 miliardy z tych autentycznie zagrożonych" - podkreślił.

Minister ocenił, że środki unijne powinny być inwestowane, a nie tylko wydawane, co - według niego - promowała poprzednia ekipa. Pieniądze UE trafiały - jak wskazał Morawiecki - również na kontrowersyjne inwestycje, takie jak: horoskopy dla psów, "wirtualne cmentarze", "dziewięć kilometrów słupków w szczerym polu", "bardzo innowacyjne pudełko do butów".

Zdaniem wicepremiera, z pieniędzy UE współfinansowane były "zamki na piasku". "Trudno o bardziej charakterystyczną metaforę polityki gospodarczej, która była prowadzona" - zaznaczył.