Po trwającym 20 godzin posiedzeniu stosunkiem głosów 55 do 22 Senat opowiedział się za zawieszeniem Rousseff w obowiązkach głowy państwa na razie na 180 dni, aby umożliwić proces w Senacie o łamanie przepisów budżetowych. Procesowi będzie przewodniczył prezes federalnego Sądu Najwyższego Ricardo Lewandowski. Oczekuje się, że potrwa on do września.

Pani prezydent zarzuca się, że pożyczała pieniądze z państwowych banków, by łatać dziury budżetowe, maskując w ten sposób skalę problemów gospodarczych Brazylii. W ten sposób Rousseff zwiększała swe szanse na reelekcję w 2014 roku; prezydent zaprzecza tym oskarżeniom.

>>> Czytaj też: Brazylia: Prezydent Rousseff: Będę walczyć z całych sił

Jeśli po senackim procesie Rousseff zostanie całkowicie odsunięta od władzy, do czego konieczne będzie poparcie 54 z 81 senatorów, Temer będzie pełnił funkcję szefa państwa do końca kadencji, czyli do końca 2018 roku. Jednak nad nim również wisi widmo impeachmentu pod podobnymi zarzutami co te stawiane Rousseff, która zresztą oskarżyła wiceprezydenta o udział w zamachu stanu.

Reklama

Izba niższa parlamentu Brazylii, Izba Deputowanych, już pod koniec 2015 roku przyjęła wniosek o impeachment wobec Rousseff, a 17 kwietnia znaczną większością głosów opowiedziała się za rozpoczęciem procesu w Senacie.

Większość obserwatorów obecnie widzi niewielkie szanse na to, by Senat ostatecznie uniewinnił panią prezydent. Analitycy, politycy i media spisały Rousseff na straty jako przywódczynię, która nie była w stanie odzyskać zaufania inwestorów i zjednoczyć wokół siebie parlament.

Według najnowszych sondaży poparcie dla Rousseff jest rekordowo niskie i oscyluje wokół 10 proc., a odsunięcia jej od władzy chce ponad 60 proc. Brazylijczyków.

>>> Czytaj też: Polityczne trzęsienie ziemi w Brazylii. Niespodziewany zwrot akcji ws. Rousseff