Podczas gdy inne części Wielkiej Brytanii dyskutują o referendum ws. członkostwa kraju w Unii Europejskiej, Irlandia Północna staje przy tej okazji w obliczu podziałów, które prowincja chciała wymazać z pamięci.

Gospodarka Irlandii Północnej – po 18 latach od oficjalnego zakończenia konfliktu o tożsamość prowincji – pozostaje wciąż stosunkowo słaba. Krwawa historia i obfite korzystanie z pomocy finansowej sprawiają, że stawka w grze o pozostanie członkiem Unii Europejskiej jest tutaj większa niż gdziekolwiek indziej.

Decyzja, aby opuścić Unię Europejską może doprowadzić do dezintegracji Wielkiej Brytanii. Szkocka Partia Narodowa (SNP) już zapowiedziała, że w razie Brexitu podejmie nową próbę rozpisania referendum niepodległościowego. To z kolei mogłoby zburzyć porozumienie irlandzkich nacjonalistów i probrytyjskich unionistów z 1998 roku ws. tworzenia wspólnego rządu w Belfaście.

„Ignorowanie dynamiki społecznej w Irlandii Północnej jest bardzo niebezpieczne” – uważa Edward Burke, wykładowca studiów strategicznych z uniwersytetu w Portsmouth. „Duża część irlandzkich nacjonalistów de facto zaakceptowała brytyjską suwerenność, odkąd miała możliwość przeniesienia swojej tożsamości ponad miękką granicę” – dodaje.

Partie, które wspierają zjednoczenie Irlandii z Irlandią Północną, takie jak Sinn Fein, jednoznacznie opowiadają się za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej – i to pomimo, że w przeszłości miały krytyczny stosunek do tej organizacji. Z kolei probrytyjscy unioniści są podzieleni wokół kwestii, czy finansowe korzyści z członkostwa w UE przeważą straty powstałe w wyniku oddania suwerenności na wyższy szczebel.

Reklama

Do tej skomplikowanej układanki dochodzi Theresa Villiers, minister odpowiedzialna za Irlandię Północną w brytyjskim rządzie, która należy do grupy 4 ministrów w gabinecie Davida Camerona opowiadających się za Brexitem.

Dla Davida McNarry’ego, wywodzącego się z antyeuropejskiej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) i jedynego reprezentanta tego ugrupowania w parlamencie Irlandii Północnej, debata wokół Brexitu to duża szansa na umocnienie tożsamości bez negatywnych konsekwencji dla gospodarki.

“W naszej brytyjskiej wspólnocie w Irlandii Północnej jesteśmy głęboko przywiązani do idei samostanowienia, a to oznacza kontrolę nad naszym losem. I zasadniczo nie chcemy powierzać naszej przyszłości w ręce Angeli Merkel czy Francois Hollande’a” – wyjaśnia McNarry.

>>> Czytaj też: Na Podkarpaciu Polacy budują jachty dla milionerów

Podziały gospodarcze

Gospodarka Irlandii Północnej, porównywalna do Kostaryki, jest szczególnie zależna od zagranicy. Ta część Wielkiej Brytanii jest zamieszkała przez 1,8 mln osób i odpowiada za 2 proc. brytyjskiego PKB. Jednocześnie w latach 2014-2020 ma otrzymać 2,5 mld euro z funduszy europejskich, łącznie z 230 mln euro na utrzymanie pokoju.

57 proc. eksportu tej prowincji trafia do za granicę – nie tylko dlatego, że Irlandia Północna graniczy z Irlandią.

Zdecydowana większość środowisk biznesowych wspiera kampanię za pozostaniem w Unii Europejskiej – uważa Nigel Smyth, szef Konfederacji Brytyjskiego Przemysłu w Belfaście.

W innych częściach prowincji można spotkać się z większym eurosceptycyzmem. W Portavogie, małej rybackiej wsi na południowy-wschód od Belfastu, Dick James, lokalny lobbysta argumentuje, że gdyby Wielka Brytania wyszła z UE, wówczas irlandzcy rybacy nie musieliby stosować się do limitów połowowych narzuconych przez Brukselę.

“Chciałbym ocalić naszą flotę od tego, co płynie z Brukseli” – dodaje.

Ożywienie starych sporów

Debata wokół Brexitu ożywiła spory w łonie unionistów oraz ożywiła irlandzkich nacjonalistów.

Większa z partii unionistycznych – Demokratyczna Partia Unionistów opowiada się za opuszczeniem Unii Europejskiej. Jeden z jej założycieli – ewangelicki pastor Ian Paisley – uważa, że w biblijnej Apokalipsie św. Jana przewidziano wprowadzenie euro, a to z kolei ma być znakiem czasów ostatecznych.

Mniejsza z partii unionistycznych – Partia Unionistyczna Ulsteru – opowiada się za pozostaniem w Unii Europejskiej, gdyż uważa, że dzięki temu uda się uratować dwie unie – Europejską i 300-letnią unię brytyjską. Warto bowiem pamiętać, że lider Szkockiej Partii Narodowej Nicola Sturgeon już zapowiedział, że w razie Brexitu jego ugrupowanie będzie się starało o nowe referendum niepodległościowe.

„Jeśli Wielka Brytania wyjdzie z UE, a Szkocja zechce w niej pozostać, to jak zachowamy jedność Zjednoczonego Królestwa?” – pyta Mike Nesbitt, były prezenter telewizyjny, który jest dziś liderem Unionistycznej Partii Ulsteru. „Nie chcę być współodpowiedzialny za to, że Nicola Sturgeon może doprowadzić do rozpadu Wielkiej Brytanii” – dodaje.

Sinn Fein, która sprzeciwiała się brytyjskiej obecności w Irlandii Północnej, wspiera Unię Europejską z odmiennych powodów: ugrupowanie ma nadzieję, że pozostanie we wspólnocie europejskich narodów pomoże w przyszłości w zjednoczeniu Irlandii.

“Już dziś wystarczająco niekorzystny jest fakt podziału Irlandii. Wyjście z UE sprawiłoby, że ta granica byłaby jeszcze bardziej ostra” – komentuje Martina Anderson, europosłanka z ramienia Sinn Fein.

>>> Czytaj też: Glapiński: najważniejsze zadania stojące przed sektorem bankowym to repolonizacja