W uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod budowę bazy bierze też udział minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, który pełnił funkcję głównego negocjatora w rozmowach ze Stanami Zjednoczonymi na temat tarczy antyrakietowej. Stronę amerykańską reprezentuje także ambasador USA Paul Jones, dowódca Marynarki Wojennej USA w Europie admirał Mark Ferguson, dyrektor amerykańskiej Agencji Obrony Antyrakietowej wiceadm. James Syring oraz zastępca sekretarza stanu Frank Rose. Wśród gości jest też minister obrony Rumunii Mihnea Motoc.

Umiejscowiona w Redzikowie baza pocisków przechwytujących amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej ma chronić wojska USA i sojuszników z NATO przed pociskami balistycznymi wystrzelonymi z Bliskiego Wschodu. Znajdą się w niej wyrzutnia rakiet przechwytujących oraz radar śledzenia celów i kierowania ogniem. Baza ma być gotowa do działania w 2018 roku.

Inwestycja jest kolejnym etapem zainicjowanego w 2009 r. programu europejskiej części tarczy antyrakietowej (European Phased Adaptive Approach).

Baza w Redzikowie ma służyć do przechowywania i odpalania rakiet SM-3 Block IIA. Baterię tych samych pocisków w wersji lądowej (Aegis Asdhore) zainstalowano w Deveselu w Rumunii; jej gotowość operacyjną ogłoszono oficjalnie w czwartek. W skład systemu obrony przeciwrakietowej wchodzą także cztery okręty systemu Aegis bazujące w Hiszpanii i uzbrojone w pociski SM-3 w wersji morskiej oraz radar wykrywania i śledzenia pocisków balistycznych w Turcji. Poszczególne elementy są włączone w system dowodzenia i kontroli w amerykańskiej bazie w niemieckim Ramstein.

Reklama

W ramach inwestycji w Redzikowie powstaną obiekty dla dowództwa i administracji bazy oraz liczącego ok. 300 osób personelu. Koszty budowy Amerykanie oszacowali na kwotę od kilkudziesięciu do 300 mln dolarów.

Budowa bazy w Redzikowie budzi też sprzeciw części mieszkańców regionu słupskiego. W piątek, przed wjazdem na teren przyszłej bazy pikietowało ok. 70 osób. Miały one z sobą transparenty o treści m.in. "Nie dla tarczy antyrakietowej". W rozesłanym wcześniej mediom liście protestacyjnym przeciwnicy lokalizacji bazy w Redzikowie podkreślali, że przyniesie ona duże straty gospodarcze (głównie zabierając duży teren, który można by przeznaczyć na inne inwestycje). Wyrażali też obawę o wpływ na ludzi i środowisko urządzeń (zwłaszcza radaru), które będą używane w bazie.

Rosja: To dla nas bezpośrednie zagrożenie

Bazy wchodzące w skład systemu obrony przeciwrakietowej NATO wywołują sprzeciw Rosji. W czwartek przewodniczący komisji obrony Dumy Państwowej Władimir Komojedow, cytowany przez rosyjską agencję Interfax, powiedział m.in., że bazy stanowią "bezpośrednie zagrożenie" dla rosyjskiego bezpieczeństwa. Moskwa zapowiedziała wzmocnienie swych zdolności militarnych. Przedstawiciele Polski, Rumunii i USA zapewniają, że system nie jest skierowany przeciw Rosji, a ma zapewnić ochronę przed ewentualnym atakiem z Bliskiego Wschodu.

Rosja zmuszona jest myśleć o usuwaniu zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego, związanych z rozmieszczeniem w Europie systemu obrony przeciwrakietowej - powiedział w piątek prezydent Władimir Putin na spotkaniu z przedstawicielami przemysłu obronnego.

Wypowiadając się na temat tarczy zainstalowanej w Rumunii, oficjalnie operacyjnej od czwartku, Putin powiedział, że celem rozmieszczania w Europie elementów amerykańskiej tarczy nie jest obrona, lecz wzmacnianie potencjału jądrowego. "To nie są systemy obronne, to część strategicznego jądrowego potencjału USA przeniesiona na peryferie; w tym wypadku tymi peryferiami jest Europa Wschodnia" - powiedział.

"I ludzie, którzy podejmują stosowne decyzje, powinni wiedzieć, że do tej pory żyli spokojnie, dostatnio i bezpiecznie. Teraz, po rozmieszczeniu tych elementów obrony przeciwrakietowej, my będziemy zmuszeni pomyśleć o tym, żeby usunąć pojawiające się zagrożenia dotyczące bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej" - dodał.

Putin, cytowany przez agencję RIA Nowosti powiedział, że wyrzutnie, które będą instalowane w Polsce "mogą być łatwo wykorzystane do rozmieszczenia rakiet średniego i bliskiego zasięgu". Przy czym taka zamiana "odbywa się w absolutnie krótkim terminie i my rzeczywiście nie będziemy mogli zauważyć, co się tam dzieje" - dodał. Ocenił to jako dodatkowe zagrożenie. Wyraził opinię, że dochodzi do naruszenia traktat INF (o likwidacji pocisków rakietowych średniego zasięgu).

Putin powiedział, że rosyjskie propozycje współpracy z USA w sferze obrony przeciwrakietowej zostały faktycznie odrzucone. Według niego strona amerykańska jedynie proponowała rozmowy, a "wszystkie działania mają charakter jednostronny".

Wymieniając rozmieszczenie na morzu systemu Aegis (na okrętach bazujących w Hiszpanii) oraz elementów tarczy antyrakietowej w Rumunii i w Polsce, Putin powiedział, że są to "dodatkowe kroki w kierunku zdestabilizowania międzynarodowego systemu bezpieczeństwa i rozpoczęcia nowego wyścigu zbrojeń". Jak dodał, Rosja nie włączy się do tego wyścigu, ale będzie realizować plany przezbrojenia swojej armii i floty.

Putin zapewnił, że Rosja podejmie wszystkie niezbędne kroki, by "zapewnić, utrzymać tę strategiczną równowagę sił, która jest najpewniejszym zabezpieczeniem przed pojawieniem się konfliktów wojennych na wielką skalę".

Układ INF (Treaty on Intermediate-range Nuclear Forces) USA i ówczesny ZSRR zawarły w 1987 roku. Traktat zakazuje obu stronom posiadania, produkcji i testowania bazujących na lądzie pocisków balistycznych i manewrujących o zasięgu od 500 do 5 500 km.

>>> Czytaj też: Tarcza antyrakietowa w Rumunii już działa. Rosja jest wściekła