Szef MSZ Niemiec powiedział w niedzielę w wywiadzie dla dziennika "Tagesspiegel", że w UE narasta sprzeciw co do sankcji wobec Rosji; zapewnił, że Berlin będzie zabiegał o jednolite stanowisko w tej kwestii. Wypowiedział się przeciwko izolowaniu Rosji.

"Widzimy, że sprzeciw w UE wobec przedłużenia sankcji wobec Rosji wzrasta i że wypracowanie wspólnego stanowiska będzie tym razem trudniejsze niż w zeszłym roku" - powiedział Steinmeier.

Jak podkreślił, niezależnie od trudności Berlin będzie zabiegał o wypracowanie wspólnego stanowiska wszystkich 28 krajów Wspólnoty.

W lecie 2014 roku UE wprowadziła sankcje gospodarcze wobec Rosji za wspieranie separatystów na wschodniej Ukrainie. Obejmują one ograniczenia w dostępie do kapitału dla rosyjskich banków państwowych i firm naftowych, ograniczenia sprzedaży zaawansowanych technologii dla przemysłu naftowego, sprzętu podwójnego zastosowania oraz embarga na broń. Restrykcje były kilkakrotnie przedłużane, ostatnio w końcu zeszłego roku na kolejne sześć miesięcy.

W rozmowie z "Tagesspieglem" szef niemieckiej dyplomacji wypowiedział się przeciwko izolowaniu Rosji. "Izolacja nie jest dobrą polityką" - powiedział. Zaznaczył, że chociaż Rosja jest odpowiedzialna za aneksję Krymu i destabilizację wschodniej Ukrainy, to z drugiej strony przyczyniła się równocześnie do rozwiązania konfliktu z Iranem.

Reklama

"Każdy, kto zachował przynajmniej odrobinę realizmu, musi przyznać, że Rosja jest nam potrzebna do rozwiązania wielkich międzynarodowych kryzysów" - ocenił polityk niemieckiej SPD. Jak dodał, w przypadku Syrii jest to "niepodważalną oczywistością", a w przypadku Libii włączenie Rosji też będzie zapewne konieczne.

Pytany o to, czy Rosja powinna zostać ponownie przyjęta do grona najważniejszych państw uprzemysłowionych świata, Steinmeier odparł: "Postępujemy tak, jakby udział Rosji w międzynarodowych gremiach był prezentem dla tego kraju, i zapominamy, że odpowiedzialne partnerstwo z Rosją jest też w naszym interesie".

"To partnerstwo jest obecnie z pewnością zakłócone. Jednak właśnie w czasach kryzysu ważne są formaty pozwalające przezwyciężyć brak dialogu i umożliwiające powrót do stołu rokowań" - tłumaczył minister. Jego zdaniem kraje uprzemysłowione powinny być zainteresowane powrotem Rosji do grona G8, jeżeli Moskwa przyczyni się do rozwiązania konfliktu na Ukrainie.

Grupa siedmiu najbardziej wpływowych państw świata (G7) - Stany Zjednoczone, Japonia, Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Włochy i Kanada spotyka się od lat 70. co roku na szczytach polityczno-gospodarczych. Od roku 1998 członkiem grupy - która od tego czasu działała jako G8 - była także Rosja. Po przyłączeniu przez Moskwę Krymu pozostałe państwa grupy postanowiły zawiesić członkostwo Rosji, powracając do formuły G7. W czerwcu 2014 nie odbył się planowany szczyt G8 w Soczi, lecz – zamiast niego – szczyt G7 (bez udziału Rosji) w Brukseli.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)

>>> Czytaj też: Były burmistrz Londynu: "UE chce stworzyć superpaństwo jak Napoleon i Hitler"