Agencja Moody's decyzję w sprawie ratingu Polski (obniżka perspektywy ze stabilnej do negatywnej, przy utrzymaniu bez zmian samego ratingu) ogłosiła dopiero w sobotę rano, dlatego dopiero dziś inwestorzy mają szansę na nią reagować.

Cięcie jedynie perspektywy ratingu, a nie samej oceny, wsparło złotego. Kurs EURPLN w trakcie sesji azjatyckiej spadł do 4,38 z okolic 4,41 w piątek. Z punktu widzenia analizy technicznej istnieje przestrzeń do kontynuacji tego ruchu w pobliże 4,35, gdzie obecnie przebiega 100-sesyjna średnia ruchoma.

Decyzja Moody's istotnie zmniejsza ryzyko wzrostu kursu EURPLN w najbliższym czasie w kierunku 4,50 i daje szansę na to, że na dłużej zagości on pod 4,40. Wciąż jednak istnieją ryzyka, chociażby te wskazane przez agencję jako argument za obniżeniem perspektywy ratingu, które będą hamować umocnienie złotego. Należy pamiętać również, że na przełomie maja i czerwca poznamy nowy projekt ustawy o kredytach walutowych przygotowany przez Kancelarię Prezydenta, który również budzi niepokój na rynku złotego, a w lipcu będą miały miejsce rewizje ocen wiarygodności kredytowej Polski przez inne czołowe agencje. Te wszystkie czynniki będą prawdopodobnie uniemożliwiać trwałe zejście pary EURPLN pod 4,30 w najbliższych miesiącach.

W notowaniach eurodolara zobaczyliśmy w piątek utrwalenie lekkich spadków w kierunku 1,13 i dzisiejsza sesja rozpoczyna się niewiele powyżej tego poziomu. Piątkowy ruch wsparły popołudniowe dobre dane nt. sprzedaży detalicznej z USA, a nieliczne publikacje tego tygodnia powinny także raczej sprzyjać amerykańskiej walucie. Najciekawszą dla tej pary informacją w najbliższych dniach będzie jednak środowa publikacja minutek z ostatniego posiedzenia Fed. W centrum uwagi będą wszelakie sugestie odnośnie szans na podwyżkę stóp procentowych w USA w czerwcu. Ostatnie wypowiedzi przedstawicieli Fed sugerują, że jest to wciąż realna opcja i jeśli także minutki pozostawią istotne prawdopodobieństwo takiego ruchu, spadki EURUSD powinny nabrać tempa z kolejnym ważnym wsparciem przy 1,12 (m.in. minimum z kwietnia).

Po stronie publikacji makro z Polski czeka nas kolejna seria ciekawych miesięcznych danych. Rozpoczną ją w środę dane z rynku pracy. Oczekujemy dalszego przyspieszenia dynamiki zatrudnienia do 2,8% r/r z 2,7% r/r miesiąc wcześniej oraz wyraźnie lepszych niż miesiąc wcześniej danych o wynagrodzeniach. Sądzimy, że przeciętne wynagrodzenie wzrosło w kwietniu o 4,0% r/r wobec 3,3% r/r odnotowanych w marcu. Konsensus rynkowy podobnie jak my zakłada wzrost liczby etatów o 2,8% r/r i nieco niższy od nas wzrost wynagrodzeń o 3,8% r/r.

Reklama

Prawdziwy wysyp danych przyniesie czwartek. W centrum uwagi znajdą się wtedy przede wszystkim wyniki produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, a więc dwóch kategorii, które miesiąc wcześniej mocno rozczarowały. W przypadku obydwu oczekujemy poprawy odczytów. Zakładamy przyspieszenie dynamiki produkcji przemysłowej do 3,6% r/r z 0,5% r/r w marcu. Dla sprzedaży detalicznej "nadrabianie" słabego wyniku z marca będzie naszym zdaniem jeszcze silniejsze i przyniesie wzrost (nominalnie) o 5,6% r/r, co oznaczałoby, że w ujęciu realnym wzrost sprzedaży detalicznej wyraźnie przekroczy 7% r/r. Nasze prognozy produkcji przemysłowej wpisują się w rynkowy konsensus. Mediana oczekiwań dla sprzedaży pozostaje natomiast wyraźnie niższa od naszych prognoz kształtując się na poziomie 3,4% r/r.

W cieniu dwóch powyższych publikacji pozostaną także publikowane w czwartek wyniki produkcji budowlanej (oczekujemy nieznacznego ograniczenia spadków do 12,0% r/r) oraz dane o cenach producentów (sądzimy, że deflacja uległa tu nieznacznemu ograniczeniu do 1,3% r/r z 1,7% r/r miesiąc wcześniej).