Chodzi najpewniej o wycofanie się z propozycji wprowadzenia zakazu palenia e-papierosów w miejscach publicznych.

– Przygotowujemy jedną zmianę – przyznają politycy pracujący nad ustawą. Z rozmów, które przeprowadziliśmy, wynika, że najprawdopodobniej będzie chodziło o e-papierosy. – Zmiana, która mogłaby zostać wprowadzona, to ograniczenie restrykcji dotyczących zakazu palenia e-papierosów. Zakaz ich używania w miejscach publicznych był inicjatywą własną ministerstwa. Takich zapisów nie narzuca dyrektywa unijna – przyznaje dr Łukasz Balwicki z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Podobnie uważają inni eksperci.

– Z rozmów prowadzonych podczas rozpatrywania projektu w podkomisji zdrowia w Sejmie wynikało, że odejście od tych ograniczeń to zmiana, do której resort zdrowia się szykuje – dodaje przedstawiciel jednej z firm tytoniowych, które walczą niemal o każdy przecinek w szykowanych zapisach. Nowa ustawa wprowadzi rewolucję na rynku e-papierosów. Oprócz zakazu sprzedaży papierosów smakowych główne zmiany będą dotyczyć właśnie papierosów bez dymka.

Dlatego ta sfera budzi najwięcej emocji, tym bardziej że to bardzo intratny, a dotychczas w ogóle nieuregulowany rynek. Po e-dymka mogły sięgać dzieci, można było swobodnie handlować tymi wyrobami przez internet. Nie było żadnych wytycznych dotyczących miejsc, w których można je palić. W efekcie zdarzało się, że uczniowie wyjmowali je podczas przerw w szkole. Brak przepisów nakręcał sprzedaż. Przygotowywane przepisy zakażą handlu online i sprzedaży nieletnim. Skończy się możliwość ich reklamowania. W obecnej propozycji jest także zakaz palenia e-papierosów w miejscach publicznych.

W ten sposób ustawodawca zrównuje użytkowników papierosów elektronicznych z palaczami tradycyjnych wyrobów tytoniowych. A to w praktyce oznaczałoby, że po wejściu ustawy w życie e-palacze mogliby korzystać z produktów tylko w specjalnie wyznaczonych do tego miejscach, w tym właśnie w palarniach. Jak tłumaczyli ustawodawcy, chodzi o ochronę dzieci. To one najczęściej sięgają po e-tytoń, co może ułatwiać przerzucanie się na tradycyjne papierosy.

Reklama

W najmłodszej grupie wiekowej konsumpcja e-papierosów na świecie stale rośnie. Z opublikowanych w kwietniu badań FDA, czyli amerykańskiej agencji regulującej rynek żywności i leków, wynika, że w 2015 r. w USA po e-papierosy sięgało już 16 proc. uczniów. Dla porównania w 2014 r. odsetek ten wynosił 13,4 proc., a w 2011 r. – zaledwie 1,5 proc. W Polsce obecnie jest ponad 1,5 mln stałych i okazjonalnych użytkowników elektronicznych papierosów, którzy rocznie wydają na ich zakup nawet 1,5 mld zł.

Propozycja wprowadzenia zakazu palenia w miejscach publicznych wywoływała najwięcej kontrowersji. Skąd pomysł na zmianę? – Zbyt duże restrykcje mogą być przeciwskuteczne – przyznaje jeden z polityków pracujących nad ustawą. Chodzi o osoby, które przez e-papierosy próbują rzucić palenie. Zmiana przepisów będzie miała przy tym wymiar biznesowy. Nawet najdrobniejsze ustępstwo przełoży się na wyniki finansowe branży, a ograniczenie palenia e-papierosów zahamowałoby rozwój tego sektora. Eksperci wskazują, że jeżeli urzędnicy złagodzą przepisy, to na proponowanej zmianie zyska przede wszystkim British American Tobacco, który we wrześniu 2015 r. przejął firmę CHIC. To największy w Polsce dystrybutor e-papierosów i właściciel najpopularniejszych u nas marek.

Z rozmów z politykami wynika, że to jedyna zmiana, na którą mogą liczyć koncerny tytoniowe. – Należy pozostawić zakaz palenia w zamkniętej przestrzeni. Tak, by nadal pozostał przekaz wskazujący, iż każdy rodzaj palenia jest niepożądany – uważa dr Balwicki. Jego zdaniem w innych obszarach dotyczących m.in. zakazu sprzedaży dla nieletnich oraz reklamy nie powinno być łagodzenia, a ta ostatnia kwestia powinna być wręcz zaostrzona. Zdaniem Balwickiego nie ma wyczerpujących definicji reklamy i promocji. Pojawia się np. wątpliwość, czy jest nią rozdawanie darmowych próbek. Po drugie, nawet zgodnie z obecnymi przepisami nie ma dobrych narzędzi egzekwowania kar za załamanie zakazu reklamy czy sprzedaży wyrobów tytoniowych nieletnim.

Teoretycznie jest to kilkusetzłotowy mandat, w praktyce rzadko kto jest nim karany. Ostateczną decyzję wydaje sąd, który umarza sprawy z powodu niskiej szkodliwości czynu. Tymczasem nowa ustawa, nad którą pracuje Sejm, rozszerza te regulacje na e-papierosy. – To fikcja – uważa dr Balwicki. Producent oraz sprzedawcy specjalnie nie będą ryzykować, sprzedając je młodzieży. – A to tej grupie powinno się ograniczyć dostęp do tych produktów. Głównym celem dyrektywy jest zmniejszenie liczby osób rozpoczynających palenie – dodaje dr Balwicki. Z raportu Komisji Europejskiej wynika, że 70 proc. palaczy zaczyna przed 18. rokiem życia.

>>> Czytaj też: Banki już nie chcą ziemi rolnej. Nie dostaniemy kredytu na dom pod miastem