Udostępniamy nagranie wideo:

https://wideo.pap.pl/videos/12931/

"Światowa opinia publiczna, w tym i polska, musi być świadoma zagrożenia. Polska nie została jeszcze dotknięta terroryzmem, ale nie można wykluczyć, że zostanie w przyszłości. Zagrożenie jest realne, a jego poziom ewoluuje. Zatem ważne jest, by zawsze być o krok do przodu, uprzedzając zagrożenie, akceptując przy tym pewne ograniczenia własnej wolności, ściśle określone przez prawo, w imię bezpieczeństwa ogółu, które jest jedną z podstawowych misji suwerennego państwa" - przekonuje Jean-Louis Bruguiere. "Pierwszą z wolności jest bezpieczeństwo. Jeśli człowiek nie czuje się bezpieczny, nie jest wolny" - dodaje.

Obowiązująca we Francji ustawa o służbach wywiadowczych, przyjęta w połowie 2015 roku, wzbudziła dużo kontrowersji wokół możliwego zagrożenia dla podstawowych praw obywatelskich poprzez wprowadzenie metod inwigilacji i kontroli narzędzi komunikacji telefonicznej i elektronicznej stawiających pod znakiem zapytania poszanowanie prywatności obywateli.

Reklama

Zamachy na Charlie Hebdo znacznie przyspieszyły prace nad ustawą, która została przegłosowana w Zgromadzeniu Narodowym z wysokim poparciem deputowanych (438 za, 86 przeciw, 42 wstrzymujących).

"Dla (francuskich) służb wywiadowczych ustawa przewiduje między innymi możliwość instalacji urządzeń elektronicznych pozwalających na filtrowanie i kontrolę danych pochodzących od operatorów linii telefonicznych, komórkowych i internetu, bezpośrednio u źródła przepływu informacji" - podkreśla b. szef sądowego oddziału antyterrorystycznego w Paryżu.

"Wywiad nie ma jednak dostępu do zawartości na przykład rozmów czy wiadomości elektronicznych. Jeśli zatem służby wywiadowcze mają podejrzenia względem danego użytkownika na podstawie wstępnie zgromadzonych danych i chcą przejrzeć ich zawartość, muszą mieć na to pozwolenie sądu. Nie mogą tego robić na własną rękę" - zastrzega.

Ekspert podkreśla, że we Francji przy zakupie karty sim do telefonu należy podać swoje nazwisko, okazując zazwyczaj dowód tożsamości. "Taki jest prawny obowiązek. Wiadomo jednak, że przestępcy podają fałszywe nazwiska podparte fałszywymi dokumentami. Znalezienie zatem czyjegoś tropu w ten sposób jest niemożliwe. Ale obeszliśmy ten problem, gdyż po pewnym czasie podejrzany wpada w pułapkę. Choć często będzie zmieniał telefony, w pewnym momencie zacznie dzwonić pod numer, który nie jest anonimowym telefonem prepaid. I gdy to się stanie, za pomocą bardzo zaawansowanej technologii, jesteśmy w stanie odtworzyć i zlokalizować całą sieć połączeń" - dodaje.

"Ustawa daje nam również możliwość ścigania osób, które miałyby zamiar udania się w strefy konfliktów zbrojnych w Syrii czy Iraku, które opuszczają Francję. Jesteśmy w stanie nawet skonfiskować paszporty niektórym z nich" - mówi Bruguiere. Jak dodaje, "w prawie powszechnym areszt może trwać 24 godziny z możliwością przedłużenia na kolejne 24, jeśli chodzi zaś o dużą przestępczość i terroryzm, są to cztery dni, maksymalnie sześć w przypadku rychłego zagrożenia atakiem terrorystycznym lub gdy wypuszczenie podejrzanego po czterech dniach groziłoby poważnymi konsekwencjami z punktu widzenia współpracy międzynarodowej".

"Nie można przetrzymywać kogokolwiek w areszcie bez otwartego postępowania sądowego. Decyzja o areszcie musi być wydana przez sąd" - zastrzega. Ekspert podkreśla, że francuska ustawa o służbach wywiadowczych zyskała 80 proc. poparcie w parlamencie. "Zagłosowały na nią zarówno większość parlamentarna, jak i opozycja. Ustawa ta była owocem konsensusu wśród polityków, opinii publicznej i mediów" - przekonuje.

W ramach walki z terroryzmem i zapobieganiem zagrożeniu terrorystycznemu, francuskie służby wywiadowcze zyskały dzięki nowej ustawie prawo do użycia, wobec osób podejrzanych o terroryzm, takich technik jak podsłuch telefoniczny, przechwytywanie maili i sms-ów, a także zakładania mikrofonów oraz nadajników GPS. Mocno krytykowana była przy tym kwestia czasu przechowywania zgromadzonych danych (30 dni w przypadku korespondencji, 90 dni dla nagrań audio i wideo, 5 lat dla historii połączeń internetowych).

Ustawa pozwala służbom na nałożenie na operatorów internetowych obowiązku instalacji sond (tzw. black boxes) umożliwiających kontrolę na bieżąco przepływu danych dotyczących połączeń wykonywanych z wybranych adresów IP. Użycie tych technik może jednak nastąpić jedynie za zgodą specjalnej Narodowej Komisji Kontroli Technik Wywiadowczych, złożonej m.in. z przedstawicieli Zgromadzenia Narodowego i Senatu, sędziów oraz ekspertów.(PAP)