Najwyżsi dowódcy wojskowi NATO dyskutowali w środę w Brukseli m.in. o szczegółach wysuniętej obecności wojsk Sojuszu na wschodniej flance, czyli w Europie Środkowo-Wschodniej. Prawdopodobnie planowanie potrwa aż do szczytu NATO w Warszawie.

"Wciąż trwają prace nad koncepcją wzmocnionej wysuniętej obecności" – powiedział nowy dowódca sił NATO w Europie, amerykański generał Curtis Scaparrotti. "Było dziś jasne, że wśród szefów obrony jest spójność co do podstawowych ram wzmocnionej obecności i tego, że jest ona potrzebna wzdłuż wschodniej flanki jako część odstraszania" – zaznaczył.

Komitet Wojskowy NATO zebrał się w środę na poziomie szefów sztabów generalnych i szefów obrony państw członkowskich po raz ostatni przed szczytem w Warszawie, który odbędzie się 8 i 9 lipca.

Polityczna decyzja, że Sojusz wzmocni obecność wojskową w swojej wschodniej części, zapadła na spotkaniu ministrów obrony w lutym. Od tego czasu planiści pracują nad konkretami i - jak wyjaśnił PAP pragnący zachować anonimowość polski oficer - prace te będą się toczyły aż do szczytu.

Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Mieczysław Gocuł powiedział PAP po obradach: "To była trudna, ale bardzo budująca dyskusja - pełne zrozumienie u sojuszników, masa użytych argumentów, których nie można zbić. Jestem bardzo optymistycznie nastawiony do rezultatów".

Reklama

Pytany, w jakim stopniu ustalenia komitetu wojskowego zaspokajają potrzeby Polski, Gocuł powiedział, że "zawsze jest przedział, żeby określić rzeczy niezbędne, żeby można było powiedzieć, że Polska jest bezpieczna". "To się chyba udaje na tym etapie robić" – dodał.

Scaparrotti, który dowodzenie siłami NATO i USA w Europie objął na początku maja, oświadczył, że w ciągu dwóch lat od szczytu w Newport w Walii NATO poczyniło znaczne postępy w podnoszeniu gotowości i zdolności do odpowiedzi swoich wojsk. "Ale jest jeszcze wiele do zrobienia" – dodał. Przyznał, że wojska, które zostaną wysłane na wschodnią flankę NATO, będą brały udział we wspólnych ćwiczeniach z siłami państw przyjmujących.

Przewodniczący Komitetu Wojskowego NATO gen. Petr Pavel z Czech relacjonował, że podczas strategicznej debaty rozmawiano o długoterminowej adaptacji Sojuszu do zmieniającej się sytuacji bezpieczeństwa. Dyskusja objęła też działania, jakie NATO może podjąć w odpowiedzi na zagrożenia z południa, gdzie Europa boryka się z napływem imigrantów, misję Resolute Support w Afganistanie oraz relacje z partnerami, w tym z Gruzją i Ukrainą, którym poświęcono oddzielne sesje.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg poinformował wcześniej w środę, że wojskowi planiści proponują rozmieszczenie kilku batalionów w krajach wschodniej flanki. "Nie zapadły decyzje co do liczby i lokalizacji, ale rozważamy skalę i zakres naszej obecności na wschodzie" – zaznaczył Stoltenberg.

"Mogę potwierdzić, że dyskutujemy nad propozycją strategicznych dowódców, by umieścić międzynarodowe siły wielkości batalionu w kilku państwach na wschodzie Sojuszu, wśród nich są kraje bałtyckie" - dodał. Podkreślił, że muszą być to siły międzynarodowe, bo tego typu obecność będzie jasnym sygnałem, że atak na jednego sojusznika będzie atakiem na wszystkich.

>>> Czytaj też: Ślimacze tempo modernizacji polskiej armii. Politycy nie pomagają [ANALIZA]