W 2014 r. bezpośredni wkład sektora turystycznego do globalnego PKB wyniósł 2,3 bln dol., co przedkłada się na 3,1 proc. wartości wszystkich towarów i usług wytworzonych w tym czasie na świecie – wynika z danych World Travel and Tourism Council, organizacji zrzeszającej firmy działające w branży. Zdaniem WTTC do 2025 r. ten udział zwiększy się do 3,3 proc. PKB i wyniesie 3,6 bln dol.

Ta gigantyczna kwota i tak stanowi ułamek większego sektora, którego turystyka jest tylko jedną z gałęzi: przemysłu czasu wolnego. Leisure industry, jak się go czasem nazywa po angielsku, łączy w sobie aktywności określane mianem anglojęzycznego skrótu znaczącego jednocześnie „odpoczynek” (REST: recreation, entertainment, sports and tourism, czyli rekreacja, rozrywka, sport i turystyka). Pod tym wspólnym określeniem kryją się aktywności tak różne jak weekend w spa czy wizyta w komorze deprywacyjnej.

Kompleksowe badanie tak różnorodnych biznesów nastręcza trudności, niemniej jednak podejmowane były takie próby. W 2012 r. kompleksowy raport dotyczący wpływu branży na gospodarkę brytyjską opracowała firma konsultingowa Oliver Wyman. Czytamy w nim, że branża na Wyspach zatrudnia 2,6 mln osób, co przedkłada się na 8,8 proc. miejsc pracy, w związku z czym jest tam większym pracodawcą niż przemysł, budownictwo i transport, zostając w tyle tylko za handlem zatrudniającym 3 mln osób. Co ważne, w przemyśle czasu wolnego zatrudnienie znajdują głównie ludzie młodzi, bowiem aż jedna piąta zatrudnionych osób w wieku 16–25 lat pracuje właśnie tam. Pod tym względem przemysł czasu wolnego znów wyprzedza tylko handel.

Jak duży potencjał kryje się w tej branży, niech świadczy fakt, że w Polsce powiększa się grono osób, które można uznać za zamożne – czyli takie, których roczny dochód przekracza 85 tys. zł. To między innymi tacy klienci stanowią siłę napędową branży leisure, są bowiem gotowi płacić za nowe doświadczenia (stąd część literatury nazywa fragment tego sektora branżą „experience”, czyli doświadczeń). Według PwC w 2015 r. liczba takich osób w Polsce sięgnęła 969 tys., a za dwa lata wyniesie 1,2 mln. Będą oni dysponować dochodem rzędu 209 mld zł. GUS ocenia, że w strukturze wydatków przeciętnego gospodarstwa domowego 6,5 proc. zajmuje rekreacja i kultura, a 4,2 proc. – wydatki na restauracje i hotele. Wynikałoby z tego, że zamożni w Polsce będą mieli do wydania w czasie wolnym ok. 20 mld zł.

Reklama

Przemysł czasu wolnego doceniają samorządowcy najlepiej rozumiejący, jak turystyka może postawić na nogi gospodarkę w regionie. Dlatego województwo małopolskie zdecydowało się wpisać tę branżę na listę swoich inteligentnych specjalizacji, a więc obszarów, na których regiony powinny skoncentrować swój rozwój, ponieważ są najbardziej perspektywiczne. Są również inne argumenty. „Dominacja mikro i małej, często rodzinnej przedsiębiorczości w branży turystycznej w Małopolsce umożliwia utrzymanie potencjału gospodarczego nawet w okresach słabszej koniunktury, zmniejszając zagrożenie dekapitalizacją infrastruktury i zasobów ludzkich. Znacząco sprzyja to utrzymaniu spójności wewnętrznej regionu, umożliwiając podtrzymanie pewnego poziomu aktywności gospodarczej dużej części Małopolski południowej” – czytamy w Programie Strategicznym Regionalnej Strategii Innowacji Województwa Małopolskiego 2020. Inne regiony – w tym województwo zachodniopomorskie – również uwzględniły czas wolny w swoich strategiach, ale często pod bardziej standardowym hasłem „turystyka”.