Dzień wcześniej sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że planiści wojskowi NATO proponują rozmieszczenie kilku batalionów w krajach wschodniej flanki Sojuszu. Polscy dziennikarze pytali w czwartek Waszczykowskiego, czy jest to satysfakcjonujące dla strony polskiej. "Ciągle nie" – odpowiedział minister.

"Oczywiście będziemy uważali, że to wzmocnienie powinno być większe, ale na dzisiaj jest taka odpowiedź (NATO - PAP) szykowana. Mamy nadzieję, że ona na dzisiaj wystarczy, że ona będzie odpowiedzią na zagrożenia rosyjskie, będzie takim symbolem determinacji Sojuszu, iż Sojusz dostrzega to zagrożenie, dostrzega agresywną postawę Rosji i jest gotowy odstraszyć jakiekolwiek incydenty" – powiedział szef polskiej dyplomacji.

Waszczykowski uczestniczy w Brukseli w dwudniowym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych NATO. Po południu odbyły się dwie sesje - na pierwszej ministrowie podpisali zgodę na przystąpienie Czarnogóry do Sojuszu, na drugiej – omawiano ewentualne działania wobec zagrożeń z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.

Pytany, czy nie boi się, że wzmocnienie południowej flanki NATO odbędzie się kosztem wschodniej, Waszczykowski powiedział, że nie ma takiej obawy. "Sojusz ma być skierowany we wszystkie strony. Tutaj nawet w żargonie używa się określenia 360 stopni. Wszystkie zagrożenia, chociaż są różne, muszą spotkać się z odpowiedzią Sojuszu, różną oczywiście" – powiedział szef MSZ. Jak dodał, Sojusz musi znaleźć inne środki na południu, a inne na wschodzie.

Reklama

Zagrożeniami z południa nazwał głównie migrantów i uchodźców oraz terroryzm. "To są zagrożenia istotne, ale nie tak egzystencjalne jak zagrożenia płynące ze wschodu" – ocenił minister.

Szef MSZ spotkał się też ze swym niemieckim odpowiednikiem Frankiem-Walterem Steinmeierem. "Rozmawialiśmy głównie o przygotowaniach do spotkania międzyrządowego, które będzie w przyszłym miesiącu, 22 czerwca" – powiedział Waszczykowski.

Wieczorem, podczas roboczej kolacji, tematem rozmów ministrów ma być Rosja i wschodnie sąsiedztwo NATO. Przed jej rozpoczęciem Waszczykowski zwrócił uwagę, że spotkanie Rady NATO-Rosja, które odbyło się w kwietniu po raz pierwszy od wybuchu kryzysu ukraińskiego, nie przyniosło żadnych efektów. "Obie strony zostały przy swoim stanowisku. Nie ma tutaj zbliżenia. Rosja nie akceptuje tutaj naszej opinii, iż złamała prawo międzynarodowe i dokonała agresji wobec innego państwa" - wyliczał minister.

"Będziemy rozmawiać, czy warto, co może przynieść kolejne spotkanie z Rosją, kiedy Rosja nie wykazuje żadnej chęci współpracy, nie wykazuje chęci zrealizowania porozumień mińskich. Część jednak sojuszników uważa - ze względu na możliwość współpracy z Rosją na południu - że takie spotkanie ma sens. Jestem otwarty na te argumenty. Być może przekonają" - powiedział Waszczykowski.

W lutym ministrowie obrony Sojuszu podjęli decyzję o wzmocnieniu obecności wojskowej na wschodniej flance NATO, czyli m.in. w Polsce. Zapowiedziano wówczas, że planiści przedstawią wiosną propozycje dotyczące tego, jakie i jak liczne siły mają być zaangażowane we wzmacnianie wschodniej flanki NATO.

W środę Stoletenberg poinformował, że wojskowi zaproponowali rozmieszczenie kilku batalionów (po kilkuset żołnierzy) w różnych krajach regionu. Sekretarz generalny podkreślił, że wciąż nie zapadła ostateczna decyzja dotycząca m.in. wielkości tych sił ani państw, do których miałyby one trafić, ale powiedział, że chodzi m.in. o kraje bałtyckie. Polskie MON podało we wtorek, że podjęło decyzję o wydzieleniu w 2016 roku do państw bałtyckich kompanii zmechanizowanej.

W lutym USA zapowiedziały, że w 2017 roku przeznaczą 3,4 mld dolarów na wzmocnienie wojskowej obecności w Europie Środkowo-Wschodniej. Jak donosiła prasa, ma to doprowadzić do tego, że USA będą utrzymywały w regionie siły stanowiące ekwiwalent brygady pancernej. Według szefa MON Antoniego Macierewicza trwają negocjacje z pozostałymi członkami Sojuszu w sprawie rozmieszczenia w naszej części Europy kolejnej, międzynarodowej brygady.

Zdaniem Stoltenberga muszą być to siły międzynarodowe, bo będzie to jasny sygnał, że atak na jednego sojusznika będzie atakiem na wszystkich. Jednocześnie sekretarz generalny NATO ocenił, że wszystkie kroki podejmowane przez Sojusz mają charakter defensywny, są proporcjonalne i w pełni zgodne z jego zobowiązaniami międzynarodowymi, w tym Aktem Stanowiącym NATO-Rosja z 1997 roku, który mówi, że w państwach członkowskich z Europy Środkowo-Wschodniej nie będzie znaczących sił.

Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Mieczysław Gocuł powiedział PAP w środę po spotkaniu Komitetu Wojskowego NATO: "To była trudna, ale bardzo budująca dyskusja - pełne zrozumienie u sojuszników, masa użytych argumentów, których nie można zbić. Jestem bardzo optymistycznie nastawiony do rezultatów".

Pytany, w jakim stopniu ustalenia Komitetu Wojskowego zaspokajają potrzeby Polski, generał Gocuł powiedział, że "zawsze jest przedział, żeby określić rzeczy niezbędne, żeby można było powiedzieć, że Polska jest bezpieczna". "To się chyba udaje na tym etapie robić" – dodał.

>>> Czytaj też: Ile Rosja traci na sankcjach? Wyliczenia analityków