W kwietniu i maju nowe regionalne władze wybierali mieszkańcy pięciu indyjskich stanów, jedna piąta wszystkich wyborców w Indiach. Wybory odbyły się w wielkich, ludnych i mających ogromny polityczny kaliber południowych i wschodnich stanach: Tamilnadu, Kerala oraz Bengal Zachodni, a także w pozbawionych politycznego znaczenia płn.-wsch. Asamie oraz terytorium związkowym Puducceri (Pondicherry - dawnej kolonii francuskiej).

Po ubiegłorocznych wyborczych klęskach w stołecznym okręgu oraz w stanie Bihar rządząca BJP potrzebowała sukcesu, by podtrzymać wśród mieszkańców Indii opinię partii niezwyciężonej, burzącej stary, skostniały porządek, przywracającej Indiom dumę i obiecującej im bogactwo. Kolejna przegrana mocno zachwiałaby wiarę indyjskich wyborców w nieomylność BJP i jej charyzmatycznego przywódcy, 65-letniego premiera Narendry Modiego, stawiając pod znakiem zapytania jego polityczną przyszłość przed przyszłorocznymi najważniejszymi wyborami stanowymi w Uttar Pradeś (ponad 200 mln ludności) i planowanymi na 2019 r. kolejnymi wyborami do krajowego parlamentu, w wyniku których BJP zamierza pozostać u władzy na nową pięciolatkę.

Od momentu, gdy BJP pojawiła się na indyjskiej scenie politycznej, uchodzi za partię hinduskich nacjonalistów, której polityczna baza ogranicza się wyłącznie do północnych i zachodnich części kraju. Przywódcy BJP potrzebowali sukcesu także na indyjskim południu, by umocnić wizerunek ich partii jako ugrupowania krajowego, a nie jedynie regionalnego.

W Tamilnadu od lat dominują miejscowe, regionalne partie, które w walce o władzę jedynie sprzymierzają się czasami z rządzącymi w Delhi lub główną opozycją w stolicy. Podobnie sprawy mają się w Bengalu Zachodnim. Także w Kerali od lat rządzą miejscowi komuniści lub inne lewicowe ugrupowania, sprzymierzające się z socjalizującym Indyjskim Kongresem Narodowym, partią dynastii Nehru-Gandhich, której przed dwoma laty BJP odebrała rządy w kraju. Nie widząc szans na wyborcze sukcesy w Tamilnadu, Zachodnim Bengalu ani Kerali, planując strategię na wiosenne wybory, władze BJP postanowiły skoncentrować niemal wszystkie siły na Asamie, ubogim, graniczącym z Bhutanem i Bangladeszem górzystym stanie w płn.-wsch. Indiach, wstrząsanym od lat konfliktami plemiennymi oraz między hindusami i muzułmanami. Stratedzy BJP wybrali też Asam na scenę głównej wyborczej batalii, ponieważ rządziła tam nie partia regionalna, lecz – od 2001 r. – Kongres, który choć rozgromiony w Delhi, wciąż stanowi główną partię opozycyjną i konkurentkę do władzy.

Reklama

W celu zdobycia władzy w Asamie BJP, uważana za przeciwniczkę muzułmanów, sprzymierzyła się z lokalnymi partiami, odwołującymi się do hinduskiego nacjonalizmu i sprzeciwiającymi się napływowi muzułmańskich imigrantów z Bangladeszu. W jego wyniku muzułmanie, stanowiący niegdyś dziesiątą część 30-milionowej ludności Asamu, stanowią dziś już jedną trzecią.

W kampanię wyborczą zaangażował się sam premier Modi, przywódca BJP, który na wiecach w Asamie obiecywał, że nie tylko zahamuje napływ imigrantów, ale odeśle do Bangladeszu także tych, którzy już do tego stanu przybyli.

Wojownicza i populistyczna kampania okazała się wyjątkowo skuteczna, bo BJP gromiąc Kongres (zdobyła prawie cztery razy więcej mandatów) zwyciężyła w Asamie i po raz pierwszy przejęła władzę w którymś ze stanów w płn.-wsch. Indiach. Przełamała też złą passę przegrywanych stanowych wyborów.

Zgodnie z oczekiwaniami wybory w Bengalu Zachodnim i Tamilnadu zakończyły się wygraną miejscowych regionalnych partii, które jako potencjalni koalicjanci odgrywają coraz większą rolę w krajowej polityce. W Kalkucie władzę zachowała premier Mamata Banerjee i kierowany przez nią Trinamool Congress. Na początku XXI wieku Banerjee w sojuszu z BJP rozgromiła rządzących wcześniej Bengalem Zachodnim komunistów. Ale od tego czasu drogi jej partii i BJP rozeszły się i oba ugrupowania pozostają dziś w nieprzyjaznych stosunkach. W Madrasie władzę zachowała regionalna partia AIADMK, kierowana przez byłą aktorkę i tancerkę Jayaram Jayalalithę. W Kerali wygrali komuniści, odsuwając od władzy lewicową koalicję, której uczestnikiem był także Kongres.

Ale nawet te wyniki ucieszyły przywódców BJP – wygrana Banerjee w Kalkucie oraz komunistów w Kerali oznaczały kolejne wyborcze klęski Kongresu, kierowanego przez dziedziców dynastii Nehru-Gandhich, Sonię Gandhi i jej syna Rahula. Zwycięstwem Kongresu zakończyły się tylko wybory w Pudicceri.

Majowe sukcesy wyborcze mają dla rządzącej BJP i jej przywódcy Modiego znaczenie głównie symboliczne. Wygrana w wyborach stanowych w 75-milionowym Tamilnadu czy 100-milionowym Bengalu Zachodnim skutkowałaby większą liczbą senatorów BJP w wyższej izbie parlamentu indyjskiego, Rajya Sabha (Izbie Stanów), do której swoich przedstawicieli w liczbie proporcjonalnej do liczby ludności wybierają poszczególne stany. Wygrana w mniej ludnym jak na Indie Asamie sytuacji BJP w Izbie Stanów nie poprawi.

W 250-osobowej Izbie Stanów, mającej prawo blokowania ustawodawczych inicjatyw Izby Ludowej (Lok Sabha - niższa izba parlamentu) zasiada jedynie 64 przedstawicieli BJP, a rządząca partia narzeka, że mając senacką większość, opozycja blokuje reformy, jakie Modi obiecywał przed dwoma laty indyjskim wyborcom, przekonując ich, by właśnie jemu powierzyli swój los i władzę w kraju.

Wojciech Jagielski (PAP)