Według szefa Obserwatorium Ramiego Abdela Rahmana samoloty te przeprowadziły w niedzielę 40 nalotów na tzw. drogę Castello, ważną dla rebeliantów trasę aprowizacyjną. Rahman zaznaczył, że rosyjskie samoloty uczestniczyły w nalotach w okolicach Aleppo po raz pierwszy od lutego, gdy Moskwa i Waszyngton wynegocjowały rozejm, który jest naruszany.

Szef Obserwatorium twierdzi, że naloty były prowadzone od tygodnia, a w niedzielę przybrały na sile.

Reuters pisze, że rosyjskie ministerstwo obrony wydało w sobotę oświadczenie, w którym oskarżyło rebeliantów o ostrzelanie okolic Aleppo, przy czym zidentyfikowało rebeliantów jako członków powiązanego z Al-Kaidą Frontu al-Nusra, który nie jest stroną rozejmu. Rebelianci walczący pod sztandarem Wolnej Armii Syryjskiej (WAS) twierdzą, że bojowników Frontu al-Nusra nie ma w Aleppo lub są w znikomej liczbie.

Aleppo na północnym zachodzie Syrii, leżące ok. 50 km od granicy z Turcją, jest uważane za najważniejsze pole bitwy w trwającym już ponad pięć lat konflikcie syryjskim. Część miasta jest kontrolowana przez rebeliantów, a część przez siły reżimowe, które próbują odciąć rebeliantom ostatnią drogę zaopatrzeniową.

Reklama

Moskwa zaproponowała koalicji dowodzonej przez USA wspólne naloty w Syrii, o czym powiadomił w piątek rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu. Amerykański Departament Stanu oświadczył, że nie ma porozumienia z Rosją w sprawie takich nalotów. Minister Szojgu zaznaczył, że Rosja zastrzega sobie prawo dokonywania samodzielnie ataków na nielegalne grupy zbrojne, które nie przestrzegają zasad rozejmu.

W Syrii od końca lutego formalnie obowiązuje rozejm wynegocjowany przez USA i Rosję. To zawieszenie broni nie przewiduje wstrzymania ataków przeciwko Państwu Islamskiemu (IS) oraz Frontowi al-Nusra. Operacje militarne przeciwko nim prowadzi syryjska armia rządowa, rosyjskie lotnictwo i dowodzona przez USA koalicja.

We wrześniu zeszłego roku Rosja rozpoczęła naloty w Syrii, wskazując jako ich cel Państwo Islamskie i inne "ugrupowania terrorystyczne" walczące z syryjskimi siłami rządowymi. W czasie tej operacji Zachód i antyreżimowi bojownicy syryjscy oskarżali Moskwę o to, że koncentruje bombardowania na uważanych za umiarkowanych rebeliantach, którzy chcą obalenia prezydenta Baszara el-Asada.(PAP)

mmp/ mc/