Oficjalna działalność operacyjna zacznie się 16 lipca. Ale już za kilkanaście dni może się pojawić pierwsza jednostka realizująca dostawę spotową.

Przetarg na pierwsze pięć dostaw LNG na czerwiec PGNiG rozstrzygnie w tym tygodniu. Spółka zakończyła zbieranie ofert 13 maja i teraz je analizuje. Według naszych informacji gazowy koncern był zainteresowany zakupem ok. 600 tys. m sześc. Pierwsze tankowce LNG wpłyną zatem do Świnoujścia w ciągu dwóch–trzech najbliższych tygodni. Kolejne dostawy
spotowe przewidziane są na lipiec. Oferty na te dostawy będą zbierane do 17 czerwca.

Najprawdopodobniej gaz trafi do Polski ze złóż norweskich, ze względu na najniższe koszty transportu. Mało prawdopodobne, by wśród pierwszych dostaw znalazł się gaz amerykański. – Wysłaliśmy zaproszenia do wszystkich liczących się graczy, także do Cheniere Energy (spółka zarządzająca Sabine Pass – terminalem LNG w USA) – twierdzi Maciej Woźniak, wiceprezes PGNiG. Ale, jak zauważają eksperci, amerykański eksport gazu dopiero się rozkręca – pod koniec kwietnia do Europy trafił pierwszy ładunek amerykańskiego LNG (transport wyruszył z USA w lutym). Na razie amerykański eksport jest jeszcze zbyt mało elastyczny, by szybko odpowiedzieć na zapotrzebowanie odbiorców. Możliwe to jednak będzie w kolejnych miesiącach.

Zainteresowanie PGNiG zakupami typu spot, które mają uzupełniać kontrakty długoterminowe, związane jest ze zamianą strategii spółki, stawiającej na większą dywersyfikację dostaw, a nawet zmianę ich kierunku. – Nawet kiedy sprowadzamy gaz z Zachodu lub Południa, jest to gaz rosyjski. Potrzebujemy realnej dywersyfikacji źródeł – twierdzi prezes PGNiG Piotr Woźniak. Z wypowiedzi przedstawicieli spółki można wywnioskować, że kończący się w 2022 r. kontrakt z Gazpromem nie będzie przedłużany, a na pewno nie w kształcie zbliżonym do obecnego.

Bezpieczeństwo gazowe Polski ma zapewnić gazoport – w planach jest jego rozbudowa nawet do 10 mld m sześc. (z obecnych 5 mld m sześc.) – i gazociąg z Morza Norweskiego (tzw. Baltic Pipe) o przepustowość 7 mld m sześc. rocznie. Niewykluczona jest też budowa kolejnego terminala LNG. – Chcemy oprzeć nasze portfolio na gazie z zachodu i północy Europy, w tym wydobywanym z własnych złóż na szelfie norweskim. Jesteśmy tam cenionym partnerem, czego dowodem jest uzyskana właśnie koncesja na Morzu Barentsa – podkreślał podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego Maciej Woźniak.

Reklama

Obecnie kontrakt PGNiG z Quatargas opiewa na dostawę 1,5 mld m sześc. rocznie. Oznacza to, że są jeszcze spore rezerwy do wykorzystania i dostawy spot są sposobem na przynajmniej częściowe zagospodarowanie zdolności przeładunkowych. Tym bardziej że odbiorem gazu ze Świnoujścia są już zainteresowane inne kraje – m.in. Czechy i Ukraina.

Dostawy typu spot mogą być również poważnym argumentem przy negocjacji kolejnych kontraktów długoterminowych (ewentualni kontrahenci będą widzieli, że mamy alternatywę), a niewykluczone, że i ewentualnej renegocjacji kontraktu z Katarem, jeśli ceny gazu będą nadal spadać. PGNiG dzięki gazoportowi wchodzi zatem na ciekawy rynek handlu gazem.

– Terminal LNG daje nam nowe perspektywy wykorzystania formuły spotowej. Dzięki temu możemy optymalizować portfel i warunki cenowe dostaw gazu – jednocześnie realizując regularne dostawy w ramach kontraktów długoterminowych. Co istotne, to również etap naszych przygotowań do rozpoczęcia przez PGNiG działalności tradingowej LNG w skali międzynarodowej – zapowiadał wiceprezes Woźniak, dodając, że do końca roku PGNiG otworzy biuro tradingowe w jednym ze światowych ośrodków handlu gazem.

– Zamierzamy brać aktywny udział w rynku tradingowym LNG w skali europejskiej i globalnej – twierdzi wiceprezes PGNiG.