Skala dywersyfikacji dostaw surowców jest ogromna. W sektorze naftowym już w 2019 r. może objąć 50 proc., a może nawet więcej, wolumenu importowego (to będzie uzależnione od warunków cenowych i sytuacji geopolitycznej w okolicach cieśniny Ormuz). W branży gazowej do 2022 r. Polska będzie gotowa do przeorientowania dostaw ze wschodu na Bałtyk w 100 proc.. To nie tylko wielka szansa, ale także, gdyby spojrzeć na sprawę z nieco innej strony - duże uzależnienie od akwenu bałtyckiego przy jednoczesnej słabości marynarki wojennej RP – informuje portal.

Nasza flota powinna mieć zdolności do reagowania wzdłuż szlaków dostaw węglowodorów, z których korzysta Polska oraz w bezpośredniej bliskości kraju (Bałtyk). Jak na razie nie jest to jednak możliwe, ponieważ polska flota nadal korzysta z jednostek pływających, które powstawały w zupełnie innych warunkach geopolitycznych. Są to więc okręty w większości mało przydatne do współczesnych czasów i nowych zadań – czytamy w portalu.

>>>Czytaj więcej: Niewykrywalny okręt. Najnowszy nabytek amerykańskiej marynarki

Poprawę sytuacji mogłaby przynieść pełna i szybka realizacja planów modernizacji technicznej Marynarki Wojennej. Flota jest znacznie zapóźniona względem potrzeb jakie nakłada na nią spektakularny program dywersyfikacji dostaw węglowodorów do Polski z wykorzystaniem gdańskiego naftoportu i świnoujskiego terminala LNG - podsumowuje portal.

Reklama