Wczorajsze spotkanie wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa z premier Beatą Szydło miało obniżyć temperaturę sporu Warszawa–Bruksela.

– To dobry, konstruktywny dialog – mówiła po rozmowach szefowa rządu. – Pani premier powiedziała wprost, że razem z innymi siłami politycznymi już spogląda na kierunek rozwiązania tego problemu – dodawał Timmermans.

DGP na podstawie dokumentów Komisji Europejskiej przeanalizował, na podstawie jakich informacji została rozpoczęta procedura ochrony państwa prawa. Jaka była jej geneza merytoryczna? Nasz rozmówca zbliżony do rządu w lutym tego roku wystąpił o udostępnienie przez KE „wszystkich ekspertyz dotyczących sytuacji w Polsce, którymi dysponowało Kolegium Komisarzy w czasie posiedzenia 13 stycznia, na którym podejmowano decyzję w sprawie sytuacji w Polsce”. Chodziło o ustalenie, czy komisarze prosili ekspertów i prawników o analizę polskiego sporu i jego kontekstu. A jeśli tak, to których i co w tych analizach się znalazło.

Oficjalna korespondencja, którą dysponuje nasza redakcja, trwała od 16 lutego do 23 maja. W pierwszych pismach urzędnicy unijni zasłaniali się tajnością tych ekspertyz, by na końcu przyznać, że w zasadzie ich nie było, a decyzję podjęto na bazie ogólnodostępnych informacji i komentarzy.

W pierwszym piśmie nasz rozmówca otrzymał następującą odpowiedź: „Dokument, który został przekazany kolegium, nie jest niestety dostępny. Na tym etapie ujawnienie nie jest możliwe”. Naszemu rozmówcy przysługiwało odwołanie. Efekt: „Komisja ustaliła, że zakresem wniosku objęte są następujące dokumenty: 1. Debata orientacyjna na temat ostatnich wydarzeń w Polsce (ramy prawne w dziedzinie praworządności), dokument referencyjny oraz 2. Nota faktograficzna: Debata orientacyjna kolegium komisarzy na temat ostatnich wydarzeń w Polsce i ram prawnych w dziedzinie praworządności: pytania i odpowiedzi, opublikowana przez Komisję w dniu 13 stycznia 2016 r.”. Jak czytamy dalej, „cała treść dokumentu (1) została zawarta w publicznie dostępnym dokumencie (2), który zawiera takie same informacje”.

Reklama

„Niejawny” dokument okazał się zatem jedynie dość ogólnikową informacją w formie pytań i odpowiedzi. Nie było ekspertyz prawnych. Nie podjęto też prób zgłębienia problematyki związanej z Trybunałem Konstytucyjnym. Były jedynie generalne tezy przypominające, że „praworządność jest jedną z podstawowych wartości, na których opiera się UE”. Wydarzenia w Polsce, które zainteresowały kolegium, nie były analizowane na bazie opinii skonfliktowanych stron czy niezależnych obserwatorów.

Jan Grabiec, rzecznik PO, przekonuje, że przypadek Polski nie wymagał rozbudowanych analiz. – Wszczęcie tej procedury służy zbadaniu sytuacji i wyrobieniu zdania, czy doszło do naruszenia zasad, czy nie. To jak prokurator i postępowanie sprawdzające – mówi. PiS nie komentuje. Jak mówi nam jeden z rozmówców, ugrupowanie nie jest zainteresowane podgrzewaniem sporu.

>>> Czytaj też: Polska zbuduje kanał przez Mierzeję Wiślaną. Jest decyzja rządu