"Brexit byłby nieszczęściem i uważamy, że zarówno Polska, jak i Europa, jak i Wielka Brytania wyszłyby z takiego rozwoju wypadków pogruchotane, jedni mniej, drudzy bardziej" - mówił dyrektor PISM, Sławomir Dębski w trakcie środowej debaty, podczas której zaprezentowano raport.

W swoim raporcie analitycy PISM skupili się na tym, jak będą wyglądały przyszłe relacje między Unią Europejską a Wielką Brytanią po ewentualnym Brexicie. Według jednego z jego autorów, Sebastiana Płóciennika, największy wpływ na kształt tych relacji będą miały duże kraje UE, w tym Niemcy, Francja, Hiszpania, Włochy i Polska.

"Uważamy, że relacje Unia Europejska-Wielka Brytania zawsze będą istotne dla Europy, ponieważ Wielka Brytania jest po prostu zbyt dużym, zbyt istotnym gospodarczo i politycznie krajem. Po drugie sposób kształtowania relacji pomiędzy UE a Wielką Brytanią po ewentualnym Brexicie sporo nam również powie o tym, jak będzie się rozwijała integracja europejska w kolejnych latach" - mówił Płóciennik.

>>> Czytaj też: Utrata 800 tys. miejsc pracy, spadek pensji, inflacja. Oto możliwe skutki Brexitu

Reklama

Kluczowe w procesie kształtowania relacji pomiędzy Wielką Brytanią a UE, zdaniem Płóciennika, będą interesy 5 wspomnianych państw, w tym intensywność powiązań gospodarczych między tymi państwami a Wielką Brytanią, preferencje w polityce gospodarczej, zbieżność z poglądami Wielkiej Brytanii na integrację gospodarczą oraz polityczną.

Najbardziej prawdopodobnym modelem relacji między UE a Wielką Brytanią po Brexicie byłby "model norweski" - wynika z raportu. Model ten, twierdzą analitycy PISM, byłby zbliżony do członkostwa w Europejskim Obszarze Gospodarczym (EOG) i zakładałby możliwość szerokiego dostępu W. Brytanii do unijnego rynku wewnętrznego. Jednocześnie W. Brytania nie miałaby prawa głosu w sprawie unijnych regulacji, którym musiałaby się podporządkować.

Zdaniem autorów raportu spośród 5 państw, które będą odgrywały kluczową rolę w kontaktach z W. Brytanią po ewentualnym Brexicie, to Niemcy oraz Polska będą głównie kształtować relacje w UE i jednocześnie opowiadać się za pogłębieniem stosunków gospodarczych między Unią a Wielką Brytanią. Byłby to tzw. "model norweski plus", poszerzony (w stosunku do "modelu norweskiego") o wpływ Wielkiej Brytanii na kształt regulacji dotyczących wspólnego rynku.

"Jedną z ciekawszych konkluzji tej naszej analizy jest to, że gdyby doszło do Brexitu, najwięcej wspólnych interesów w kształtowaniu przyszłych relacji w UE będą miały Niemcy i Polska, nie Niemcy i Francja" - powiedział Sławomir Dębski.

Jednak porozumienie ws. "modelu norweskiego plus" wymagałoby zaakceptowania przez W. Brytanię m.in. warunku swobodnego przepływu osób oraz zobowiązań wynikających z kontrybucji do unijnego budżetu, zauważają autorzy raportu. Jednocześnie argument zahamowania napływu emigrantów to jeden z głównych warunków podnoszonych przez zwolenników Brexitu. To może być jednym z czynników hamujących wzajemną integrację gospodarczą między W. Brytanią a państwami UE po ewentualnym Brexicie, uważają eksperci PISM.

"Cała ta sytuacja związana z referendum w wielkiej mierze jest spowodowana debatą dotyczącą emigracji. Nikt nie wie, jak się zachowa Wielka Brytania, a wiadomo, że żeby mieć dostęp do wspólnego rynku, musi się zgodzić na swobodę przepływu osób" - mówiła współautorka raportu Karolina Borońska-Hryniewiecka.

Zdaniem Marka Cichockiego z Centrum Europejskiego Natolin niezależnie od tego, czy 23 czerwca Brytyjczycy opowiedzą się za wyjściem lub pozostaniem w UE, to ostateczna przewaga którejś ze stron w sporze o Brexit zostanie osiągnięta dzięki niewielkiej liczbie głosów.

"Dwie (z możliwości) wydają się najbardziej prawdopodobne (...) Pierwsza: Wielka Brytania pozostanie w UE, ale w wyniku przewagi bardzo znikomej liczby głosów, co oznacza, że problem z brytyjską polityką europejską pozostanie (...) druga, bardziej prawdopodobna, na którą powinniśmy się nastawić, to taka, że niezbyt dużą większością podejmą decyzję o wyjściu z UE" - mówił w trakcie środowej debaty Cichocki.

>>> Czytaj też: Brexit nie musi oznaczać końca Wielkiej Brytanii

Niezależnie jednak od rezultatu referendum, zdaniem Cichockiego niemożliwa jest sytuacja, w której W. Brytania całkowicie wyizoluje się od państw UE.

Premier Wielkiej Brytanii, David Cameron ogłosił datę referendum w sprawie wyjścia W. Brytanii z Unii Europejskiej w lutym bezpośrednio po szczycie w Brukseli, na którym wynegocjował z przywódcami pozostałych państw UE porozumienie ws. nowych relacji W. Brytanii ze wspólnotą. Obecnie Cameron prowadzi kampanię przeciwko Brexitowi.

Publikowane często sondaże pokazują jednak, że brytyjski elektorat jest bardzo podzielony w sprawie przyszłości kraju w UE, a różnica między obozami zwolenników i przeciwników Brexitu jest niewielka i nie pozwala przewidywać, który z nich zwycięży w zaplanowanym na 23 czerwca referendum.

>>> Miesiąc do Brexitu. Sprawdź, co cię czeka. Pobierz darmowy raport Forsal.pl