Pielęgniarki ze stołecznego Instytutu "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka" domagają się podwyżek i poprawy warunków pracy - alarmują, że jest ich zbyt mało, by zapewnić pacjentom bezpieczeństwo i właściwą opiekę.

W czwartek wczesnym rankiem przerwano prowadzone przez całą noc negocjacje. Przedstawicielkom protestujących pielęgniarek i dyrekcji nie udało się dojść do porozumienia. Nasiłowska zadeklarowała jednak gotowość do dalszych rozmów.

"Deklaruję w imieniu związku zawodowego, że jesteśmy gotowi do rozmów nawet w nocy, ale rozmów konstruktywnych, rozmów, które coś przyniosą, które coś zmienią, ale nie do rozmów, żeby sobie posiedzieć do szóstej rano" - powiedziała Nasiłowska.

Poinformowała, że przygotowywane są kolejne propozycje, które zostaną przedstawione dyrekcji.

Reklama

Zapewniła jednocześnie, że mimo protestu wszystkie dzieci, które przychodzą do CZD na badania są przyjmowane. "Są ostre dyżury okulistyczne, które są obsługiwane. Dzieci nie są z tego powodu odsyłane do domu. Jest udzielana pomoc" - podkreśliła Nasiłowska.

"Dzieci w tym szpitalu nie są pozostawione same sobie. Pielęgniarki są na oddziałach" - dodała.

Nasiłowska podkreśliła, że nieprawdą jest - jak podawano w mediach - że jedno z chorych dzieci nie miało zrobionego badania USG, bo jest strajk pielęgniarek. "Pielęgniarki nie robią USG. Także to dziecko nie zostało wysłane do domu przez pielęgniarki" - powiedziała.

Pielęgniarki odeszły od łóżek pacjentów we wtorek rano. Protest nie jest prowadzony na oddziałach anestezjologii i intensywnej terapii oraz na oddziałach neonatologii, patologii i intensywnej terapii noworodka. Protest nie ma wpływu na przeszczepianie narządów u dzieci. Na pozostałych oddziałach obecność pielęgniarek została zredukowana do oddziałowych i jednej pielęgniarki.

CZD jest jednym z największych specjalistycznych szpitali pediatrycznych w Polsce. Realizuje świadczenia zdrowotne dla dzieci i młodzieży z zakresu lecznictwa szpitalnego, ambulatoryjnego oraz rehabilitacji.(PAP)