Podczas jednej z sesji Wrocław Global Forum wiceminister SZ był pytany o poglądy polskiego rządu na problemy demograficzne Europy oraz o to jak poradzić sobie z odwrotem trendu do integracji europejskiej. Szymański zauważył, że do niedawna panował paradygmat, iż zaawansowane regulacje dają rozwiązanie dowolnych problemów i - jak dodał - w przeszłości było to dość skuteczne.

Jednocześnie wiceszef dyplomacji przyznał, że polski rząd zwleka z wdrażaniem prostych rozwiązań, szczególnie pod kątem kryzysu migracyjnego, dlatego „że nie ma czegoś takiego, jak migrant”. „Mówimy o ludziach, którzy mają różnego rodzaju potencjał, pochodzą z różnych środowisk, mają różne talenty, różne aspiracje. Nie powinniśmy więc mówić o nich ujednolicając” - zaznaczył.

„Może lepiej rozmawiać o migracji, jako o wymieszaniu różnego rodzaju strumieni, różnych grup migrantów” - zasugerował Szymański. Zapewnił, że w przypadku Polski rynek pracy i społeczeństwo są bardzo otwarte na napływ migracji, chociażby ze Wschodu, skąd prawdopodobnie nie płynie żadne ryzyko np. dla spójności społecznej.

„Nie oznacza to, że nie jesteśmy świadomi problemów, również demograficznych, które wpływają na Polskę. Jesteśmy wręcz bardzo wyczuleni, szczególnie bazując na doświadczeniach, jakie już mieliśmy, szczególnie jeśli chodzi o migrację z Bliskiego Wschodu” - wskazał Szymański.

Reklama

Podkreślił, że wiele krajów na poziomie integracji społecznej, politycznej, może mieć tu pozytywne doświadczenia. Być może jednak, dodał, ze względu na „pewne uzasadnione aspiracje niektórych wspólnot, które już widzimy w Europie”, teraz jest tam problem.

„Dlatego myślimy, że polityka migracyjna powinna być dużo bardziej zaawansowana, nieco bardziej wybiórcza i z punktu widzenia Europy – musimy tworzyć polityki, które wyrażałyby zrozumienie i uwzględniałyby fakt, że pewien potencjał do przyjmowania migrantów poszczególnych krajów jest po prostu różny” - ocenił wiceminister.

Wyjaśnił, że podłożem tego są np. różne polityki migracyjne, czy różne doświadczenia z migrantami. „To powinno zostać dostrzeżone na arenie europejskiej. Trzeba zawsze brać pod uwagę różnego rodzaju aspekty kulturowe, społeczne – to sprawy bardzo wrażliwe” - zaznaczył Szymański.

Podkreślił również, że jeśli owe aspekty nie będą brane pod uwagę - w kontekście poczucia braku bezpieczeństwa, traktowanego jako pewna obiektywna rzeczywistość społeczno-polityczna, które to poczucie było w Europie źródłem wielu problemów wewnętrznych i rozłamów – może to być ryzyko dla całego projektu europejskiego.

„Dlatego staramy się przekonać Europę, Brukselę, aby była nieco bardziej wyważona w swoich sądach i nieco bardziej ostrożna w swoich decyzjach – bo to wszystko będzie działało na korzyść integracji europejskiej” - wskazał Szymański

Zasygnalizował, że to sprawa istotna również w perspektywie wyzwań integracji – myślenia o adaptacji Unii Europejskiej do nowej sytuacji. "Adaptacja tego organizmu powinna opierać się na nieco bardziej zdywersyfikowanym podejściu do poszczególnych regionów i tego, jakie mają uwarunkowania” - stwierdził wiceminister.

Odnosząc się do zarzutów o eurosceptycyzm obecnego rządu Szymański ocenił, że owa koncepcja „eurosceptycyzmu tego rządu wynika z intelektualnego lenistwa”. ”Prawo i Sprawiedliwość to jedna z partii, które tak naprawdę wspierały integrację z UE” - zaznaczył wiceszef SZ.

„Jesteśmy w tym samym miejscu, co w 2003 r., co więcej - jesteśmy gotowi wnieść swój wkład w ten projekt. Po 17 latach w NATO, po latach w UE musimy zastosować podejście polegające na większym wkładzie w Unię Europejską. Jesteśmy naprawdę do tego gotowi” - dodał Szymański.

„Polska jest dzisiaj nie tylko biorcą bezpieczeństwa i dobrobytu, który płynie z integracji europejskiej i NATO, ale jest również gotowa, by dawać, aby brać udział w debacie nt. przyszłości obu instytucji, które wymagają adaptacji” - uściślił w późniejszej rozmowie z PAP Szymański.

„To oznacza również, że nie jesteśmy dzisiaj skłonni do przyjmowania bezwarunkowo każdej recepty wyjścia z problemów, które są dzisiaj w Unii, które płyną z innych stolic. Chcemy nie pasywnie, jak widownia, przyglądać się procesowi, ale brać udział w procesie” - wyjaśnił.

Podczas sesji Wrocław Global Forum wiceszef SZ akcentował, że zadawane w tym kontekście pytania czy proponowane zmiany nie są eurosceptycyzmem.

„Zaproponowałbym, aby wyjść z nastawienia moralizatorskiego i zacząć słuchać, bo inaczej utkniemy. Nie prawmy kazań, bo nie będziemy w stanie dostosować się do nowych realiów. Ryzyko jest takie, że możemy stracić Europę, jako zintegrowany kontynent” - przestrzegał Szymański.(PAP)

(planujemy kontynuację)