Vershbow wziął udział w panelu dyskusyjnym dotyczący przyszłości NATO w perspektywie lipcowego szczytu w Warszawie. Zastępca sekretarza generalnego NATO wyliczając wyzwania, jakie stoją przed Sojuszem, wymienił m.in. Rosję, „która dokonała bezprawnej aneksji Krymu i wysłała wojsko na wschód Ukrainy”. „Musimy radzić sobie też z kryzysem, który ogarnął obszar Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej” - mówił.

Jak podkreślił, w obliczu tych zagrożeń NATO musi być sojuszem, który działa w pełnym zakresie. „Musimy zastosować podejście kompleksowe. Musimy pokazać naszym społeczeństwom, że NATO spełnia swoje obietnice i wypełnia swoje obowiązki. Musimy na warszawski szczyt udać się z takim założeniami. Szczyt w Warszawie zapowiada się jako jeden z najbardziej brzemiennych w skutkach w historii Sojuszu” - mówił Vershbow.

Zastępca sekretarza generalnego NATO podkreślił, że od 2014 r. udało się wzmocnić siły szpicy i wschodnich sojuszników. „Zwiększyliśmy też obronę powietrzną Turcji i zapobiegliśmy rozlaniu się konfliktu w Syrii, wzmocniliśmy wschodnią flankę” - powiedział Vershbow.

Dodał, że ciągle wyzwaniem są wydatki na obronę w państwach Sojuszu. „Widzimy tu pewną poprawę. Większość krajów w zeszłym roku zwiększyła realne wydatki, ciągle trudno nam dotrzymać celu, czyli 2 proc. PKB. Ale trendy się poprawiają i jest coraz lepiej” - mówił.

Reklama

Vershbow podkreślił, że podczas szczytu w Warszawie będą podejmowane decyzje o długoterminowej adaptacji Sojuszu. „Będzie to realizowane w oparciu o dwa tematy: po pierwsze obrona naszych krajów, przyjmując stanowisko obrony i odstraszania, po drugie działania zmierzające do ustabilizowania naszego sąsiedztwa, naszych partnerów, zarówno na wschodzie, jak i na południu. Chodzi o pomoc w budowaniu własnego potencjału obronnego, tak by mogli walczyć z terroryzmem i dawać regionalne odpowiedzi na regionalne wyzwania” - mówił.

Zastępca sekretarza generalnego NATO wyjaśnił, że wzmacnianie obrony członków Sojuszu i odstraszanie polega na wzmocnieniu obecności militarnej na wschodniej flance Sojuszu. „Więcej wojsk i więcej sprzętu i ta obecność będzie związana z rotacyjną obecnością jednostek. Szczegóły są jeszcze omawiane, ale już kilka krajów zaoferowało, by dać ramy tej misji” - mówił.

Podkreślił, że w związku z zagrożeniami związanymi z wojną hybrydową Sojusz musi mieć siły w terenie. „Muszą one pokazać dowolnemu przeciwnikowi, szczególnie prezydentowi Putinowi, że wszelka próba naruszania granic NATO spotka się z reakcją sił Sojuszu. Dlatego obecność, szczególnie na północnym wschodzie będzie miała szczególne znaczenie; zwiększenie nie tylko obecności piechoty, ale i sił powietrznych i morskich, szczególnie na Morzu Czarnym” - mówił.

Dodał, że strategia walki z wojną hybrydowa zostanie zaprezentowana na szczycie w Warszawie. Zastępca sekretarza generalnego NATO mówił również o zwiększeniu nakładów na modernizację sprzętu NATO o 20 procent.

Podkreślił też, że NATO musi z Rosją prowadzić dialog. „Kiedy mamy napięte relacje, dialog jest ważny, bo wówczas można uzyskać większą przewidywalność” - mówił.

Vershbow podkreślił, że NATO musi zadbać o „rozszerzenie stabilności” w krajach, które sąsiadują z członkami Sojuszu. „Nasze bezpieczeństwo zależy od stabilnego sąsiedztwa. Chcemy zwiększyć wsparcie dla Ukrainy, pokażemy nowy pakiet środków dla Ukrainy. Dla Gruzji również będziemy oferować solidny pakiet środków, aby pomóc jej wzmocnić obronności i przygotować do ewentualnego członkostwa w Sojuszu. Próbujemy też pomóc Mołdawii” - mówił.

Dodał, że działania NATO zmierzające do ustabilizowania sytuacji będą prowadzone również w krajach Afryki Północnej oraz na Bliskim Wchodzie – w Jordanii i Iraku. „Mam nadzieję, że przed szczytem w Warszawie ogłosimy szeroki program wsparcia dla Iraku, chcemy wdrożyć tam program budowania potencjału” - mówił.

Amerykańska podsekretarz stanu ds. kontroli zbrojeń i bezpieczeństwa międzynarodowego Rose Gottemoeller podkreśliła, że jednym z głównych celów szczytu NATO będzie wzmocnienie obrony i odstraszania, co należy osiągnąć poprzez zwiększenie obecności w konwencjonalnym potencjale na ziemi, morzu i w powietrzu na całym terytorium NATO.

„Kiedy mówimy o odstraszaniu, zbyt często skupiamy się na działaniu odstraszającym, w którym chodzi tylko i wyłącznie o broń jądrową. Tak naprawdę rozszerzone odstraszanie niekoniecznie musi się wiązać z bronią jądrową, ale bronią konwencjonalną, rakietową. Te wszystkie elementy potencjału mają swój wkład w politykę odstraszania wobec Rosji i takie rozszerzone działania odstraszające powinniśmy propagować; które stosujemy już z naszymi sojusznikami w Azji” - powiedziała podsekretarz.

Dodała, że w rozmowach z Rosją na tematy potencjału nuklearnego i strategicznego zbrojenia jest "wiele przewidywalności i dobrej wiary z obu stron".

„To, co jest nieprzewidywalne, destabilizujące i niebezpieczne to wymachiwanie szabelką pod względem broni jądrowej. Chodzi np. o rozmieszczanie niestrategicznej broni w obwodzie kalliningradzkim i nawet na Krymie. I tu naprawdę martwimy się o systemy takie, jak np. Iskander, które są uzbrojone w wersji zarówno konwencjonalnej i jądrowej. Trudno je rozróżnić i to się przyczynia do tendencji destabilizacyjnych” - dodała Gottemoeller.

Pytana o prowokacje ze strony wojsk rosyjskich m.in. wobec amerykańskiego okrętu na Bałtyku, ekspert oceniła, że „Keml chce pokazać światu obraz twardziela”.

Poinformowała, że w przyszłym tygodniu dojdzie w Moskwie do spotkania na temat tych incydentów.(PAP)