Jordańska telewizja, powołując się na rzecznika rządu Mohammada al-Momaniego, określa to wydarzenie jako zamach terrorystyczny. Doszło do niego ok. godziny 6 czasu polskiego na obszarze Bakaa'i, największego w Jordanii obozu dla palestyńskich uchodźców, w którym przebywa ponad 70 tys. osób. W kraju tym mieszka ponad 7 mln Palestyńczyków, z których część uciekła do Jordanii już w 1948 roku w związku z utworzeniem Izraela.

Al-Momani dodał, że poza agentami jordańskich służb zginęło także dwóch pracowników biura wywiadu - strażnik oraz osoba odpowiedzialna za obsługę centrali telefonicznej.

Agencja Reutera przypomina, że wcześniej w tym roku jordańskie siły bezpieczeństwa przeprowadziły na północy kraju operację wymierzoną w grupę sympatyzująca z Państwem Islamskim (IS); zginęło wtedy siedmiu dżihadystów. Jak później sprecyzowały władze, operacja udaremniła spisek bojowników IS, który miał na celu zaatakowanie cywilnych i wojskowych celów na terenie Jordanii. Według jordańskich władz była to jedna z największych akcji przeciwko uśpionym komórkom zwolenników ekstremistycznych ugrupowań islamskich w ostatnich latach.

Prozachodnia Jordania jest częścią kierowanej przez USA koalicji przeciwko dżihadystom z IS w Syrii i Iraku.(PAP)

Reklama