W komentarzu redakcyjnym "WP" przypomina, że prawie pół roku temu Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję, w której domagała się zaprzestania bombardowań ludności cywilnej, a także natychmiastowego udzielenia dostępu do oblężonych miast w Syrii w celu dostarczenia pomocy humanitarnej. Cztery miesiące temu amerykański sekretarz stanu John Kerry nazywał oblężenia katastrofą, której skala przekracza wszystko co było od czasu II wojny światowej. Kerry podkreślał wtedy, że "wszystkie strony konfliktu mają obowiązek zapewnić dostęp pomocy humanitarnej dla tych Syryjczyków, którzy rozpaczliwie jej potrzebują". Trzy tygodnie temu szef amerykańskiej dyplomacji wypowiadał się w podobnym tonie - wylicza "WP".

Amerykański dziennik podkreśla, że mimo tych deklaracji nadal nie dostarczono żywności głodującym np. w mieście Darajja na południowo-zachodnich obrzeżach Damaszku, a także do innych z 19 oblężonych miejsc, w których uwięzionych jest ponad 500 tys. ludzi, w tym wiele dzieci. Powołuje się też na dane Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, z których wynika, że w ciągu 45 dni ciągłego bombardowania miast Aleppo i Idlib zginęło 500 cywilów, w tym 105 dzieci.

W tym czasie administracja prezydenta Baracka Obamy "ciągle cierpliwie czeka, aż reżim prezydenta (Syrii) Baszara el-Asada przestanie zrzucać bomby beczkowe ze śmigłowców na szpitale i pozwoli przejechać konwojom z pomocą humanitarną". Departament Stanu USA liczy natomiast, "że reżim wywiąże się ze swoich zobowiązań" i nie tylko zaprzestanie ataków, lecz także umożliwi przejazd konwojów z pomocą humanitarną.

"WP" ocenia, że powtarzające się zapowiedzi ze strony USA i W.Brytanii o pilnej konieczności uruchomienia mostów powietrznych i wysłania konwojów do potrzebujących są "całkowicie retoryczne". Według dziennika Waszyngton i Londyn nie zrobiły do tej pory nic, aby dostawy "stały się możliwe".(PAP)

Reklama