Długoterminowy kontrakt PGNiG z Gazpromem, który dobiega końca w 2022 r. i którego wygaśniecie po tym terminie zapowiedział pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski, jest z punktu widzenia rosyjskiej spółki kontraktem średniej wielkości (rocznie to 11 mld m. sześc. gazu - PAP). A jednak na temat możliwości jego nieprzedłużenia wypowiedział się we wtorek prezydent Rosji Władimir Putin.

Podczas konferencji w Moskwie Putin odniósł się do wypowiedzi Naimskiego. "Gazprom bada możliwości i ma zamiar w najbliższym czasie złożyć propozycję, ofertę wszystkim partnerom - i polskim, i europejskim i innym - nabywania obecnych ilości (gazu), które kierujemy dla Polski, na białorusko-polską granicę, po zakończeniu kontraktu, zawierając nowy kontrakt na 10-15 lat" - oświadczył. Wskazał, że partnerami tymi mogą być firmy polskie, jak i z innych krajów. "Ktoś kupi; jeśli nie, będziemy szukać innych rynków, nic strasznego".

Piotr Maciążek ze specjalistycznego portalu Defence24 zauważył w rozmowie z PAP, że Gazprom jest w bardzo trudnej sytuacji. Jak wskazał, wśród trzech najważniejszych klientów rosyjskiej spółki - Niemców, Ukraińców i Turków - dwóch ma poważne problemy w relacjach z państwem rosyjskim.

"Po pierwsze Ukraina, która sięgnęła po rewersowe dostawy z Zachodu i okazało się, że może sobie poradzić, po drugie Turcja, w przypadku której nastąpił krach w relacjach z powodu zestrzelenia rosyjskiego myśliwca operującego nad jej terytorium. W tym kontekście kontrakt z Polakami ma dla Gazpromu duże znaczenie" - powiedział ekspert.

Reklama

Jego zdaniem zagrożeniem dla monopolistycznej pozycji Gazpromu w naszej części Europy są też polskie plany stworzenia rzeczywistej dywersyfikacji dostaw gazu. "Budowa Korytarza Północnego, czyli gazociągu Baltic Pipe i rozbudowa terminala w Świnoujściu, albo w innym wariancie - zamiast Baltic Pipe konfiguracja dwóch terminali - to są plany, które zaspokoją nie tylko polskie zapotrzebowanie, ale dzięki rozbudowie systemu gazociągów gaz będzie mógł trafić na południe" - podkreślił. Jak dodał ekspert, surowcem są zainteresowani np. Czesi czy Bułgarzy.

"Choć ilość tego gazu w krajach wyszehradzkich byłaby na razie nieduża, to i tak stworzy dla rosyjskiego gazu konkurencję. Gdyby zaś było zainteresowanie - nic nie stoi na przeszkodzie, by rozbudować infrastrukturę. W moim przekonaniu to realne rzucenie rękawicy Gazpromowi, bo zmieni reguły gry w Europie Środkowej" - podkreślił Maciążek.

Zdaniem eksperta Ośrodka Studiów Wschodnich Szymona Kardasia wypowiedź rosyjskiego prezydenta - zważywszy na doświadczenia z przeszłości - jest reakcją spokojną. "W tej wypowiedzi nie pojawia się element otwartej groźby; Putin powiedział tyle, że jeśli Polska nie będzie zainteresowana kupnem rosyjskiego gazu, to Rosja będzie chciała go sprzedać komuś innemu" - powiedział PAP Kardaś.

Jego zdaniem wynika to z faktu, że Rosjanie zdają sobie sprawę, że sytuacja na strategicznym z ich punktu widzenia europejskim rynku dynamicznie się zmienia. "Rosnąca konkurencja, spadek cen surowców to trendy, które są dla Rosjan bardzo poważnym wyzwaniem. I niezależnie od tego, jak bardzo przekonują, że budują sobie alternatywę w Azji, przez najbliższe 10-15 lat rynek europejski pozostanie dla nich rynkiem strategicznym" - podkreślił.

Zdaniem eksperta OSW na zmiany zachodzące na europejskim rynku Rosjanie reagują w dwojaki sposób. Z jednej strony, choć nie bez oporów - powiedział - dostosowują się do nich. Jako przykład takich reakcji Kardaś wymienił stosunek do postępowania antymonopolowego, jakie przeciw Gazpromowi wszczęła Komisja Europejska. "Z jednej strony krytykują to postępowanie, jednak z drugiej przesłali do Brukseli propozycje zobowiązań, jakie są w stanie wziąć na siebie w związku z zarzutami, jakie KE sformułowała" - powiedział.

"Systematycznie słyszymy też, że jakaś europejska spółka zażądała od Gazpromu renegocjacji kontraktu i choć początkowo Gazprom się na to nie godzi, to jednak przed ogłoszeniem wyników arbitrażu okazuje się, że stronom udaje się dojść do porozumienia" - dodał ekspert.

Jednak - zauważył Kardaś - Rosjanie stosują też strategię ofensywną, a jej ilustracją są np. plany budowy gazociągu Nord Stream II.

"To działanie charakterystyczne dla +starej+ polityki Rosjan. Propozycja budowy nowych gazociągów do Europy zawsze była w rosyjskiej agendzie i dzięki temu uzyskiwali oni polityczną dywidendę. Choć w przypadku Nord Stream II na tej rurze nie wykonano jeszcze ani jednego spawu, to w Europie kwestia jej budowy już przyniosła podział. Ta sytuacja pokazuje, że będzie dużo trudniej uzgadniać wspólne działania w ramach rodzącej się unijnej polityki energetycznej. Pomysły budowy nowych gazociągów na północy i południu Europy wywołują dyskusję i wbijają klin w dopiero raczkującą wspólną politykę energetyczną" - dodał.

Starsza analityczka z brukselskiego European Policy Center Annika Hedberg podkreśliła, że co do zasady plan, jaki zarysował Putin - czyli sprzedaż gazu, który miałby trafić do Polski poprzez inny kraj - jest możliwy. "UE kładzie nacisk na budowanie rynku wewnętrznego, tak by działaby przepływy rewersowe i kraje były ze sobą połączone" - powiedziała PAP ekspertka.

Jej zdaniem Rosja zakłada jednak, że tak jak w przeszłości, również w kolejnych dekadach w Europie będzie zainteresowanie jej surowcem. Tymczasem rynek energii - zauważyła Hedberg - jest bardzo dynamiczny. W projekcjach zużycia paliw trzeba brać pod uwagę np. przestawienie się UE na odnawialne źródła energii, a także zwiększenie dostaw płynnego gazu LNG.

"UE chce redukować emisje, elektryfikować transport, zmienia się system grzewczy - odchodzimy od napędzania go gazem i paliwami płynnymi na rzecz elektryczności. Pytanie brzmi, jakie będzie zapotrzebowanie na rosyjski czy jakikolwiek inny gaz w przyszłości" - wskazała ekspertka.

Zwróciła uwagę, że Rosja, Niemcy i wszyscy zaangażowani w rozbudowę Nord Stream powtarzają, że rosyjski gaz, który będzie przesłany po dnie Morza Bałtyckiego do Niemiec, będzie dostępny dla wszystkich, którzy będą nim zainteresowani. "Jednak, jeśli chodzi o Nord Stream 2, to sprawa nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Biorąc pod uwagę sprzeciw wobec niego w UE i to, że jest to projekt polityczny, jego rezultat wciąż jest niepewny" - podkreśliła Hedberg.