Rada Polityki Pieniężnej postanowiła w środę utrzymać stopy procentowe na niezmienionym poziomie - poinformowała w komunikacie Rada po zakończonym tego dnia dwudniowym posiedzeniu.

Oznacza to, że stopa referencyjna pozostanie w wysokości 1,50 proc., stopa lombardowa 2,50 proc., stopa depozytowa 0,50 proc., a stopa redyskonta weksli 1,75 proc. Decyzja Rady była zgodna z oczekiwaniem ekonomistów. Ostatni raz RPP obniżyła stopy procentowe w marcu 2015 r., obcinając wtedy wszystkie o 50 punktów bazowych.

W odczytanym przez prezesa NBP Marka Belkę komunikacie Rada przypomniała, że "ze względu na ujemną lukę popytową, a także umiarkowaną dynamikę przeciętnych nominalnych wynagrodzeń, w gospodarce nie ma obecnie presji inflacyjnej".

"W ocenie Rady w najbliższych kwartałach dynamika CPI pozostanie ujemna ze względu na wcześniejszy silny spadek cen surowców na rynkach światowych. Jednocześnie, po przejściowym spowolnieniu dynamiki PKB na początku roku, w kolejnych kwartałach oczekiwane jest utrzymanie stabilnego wzrostu gospodarczego" - głosi komunikat.

Reklama

RPP uznała zarazem, że "do spowolnienia wzrostu gospodarczego przyczynił się głównie spadek inwestycji, związany częściowo zakończeniem realizacji projektów współfinansowanych ze środków unijnych w ramach poprzedniej perspektywy budżetowej".

Tym niemniej - w opinii RPP - "wzrost popytu konsumpcyjnego pozostał stabilny, czemu sprzyjało rosnące zatrudnienie, poprawa nastrojów konsumentów oraz wzrost kredytu dla gospodarstw domowych".

"Biorąc pod uwagę utrzymującą się dobrą sytuację finansową firm i wysokie wykorzystanie ich zdolności produkcyjnych, spadek inwestycji – a zatem również osłabienie wzrostu gospodarczego – na początku br. był prawdopodobnie przejściowy. Zwiększenie wydatków konsumpcyjnych związane z uruchomieniem Programu +Rodzina 500 plus+ będzie oddziaływało w kierunku wzrostu dynamiki PKB w kolejnych kwartałach" - uznała RPP w komunikacie.

Belka na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady przyznał, że właśnie spadek inwestycji budził największy niepokój tego gremium. "Liczymy, że to zjawisko przejściowe" - zaznaczył. Jeżeli jednak będzie się powtarzać - dodał - "trzeba będzie się temu przyjrzeć".

Belka zwracał uwagę, że było szereg czynników, które mogły skłaniać przedsiębiorców w pierwszym kwartale do odkładania decyzji inwestycyjnych. Wskazywał m.in. na sytuację międzynarodową i np. ryzyko wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. "Ale też i w kraju są pewne czynniki ryzyka, jest szereg projektów ustaw, wokół których rodzi się dyskusja" - ocenił.

Prezes NBP podkreślił zarazem, że mamy obecnie najniższą stopę bezrobocia od 26 lat. "Bardzo dobra sytuacja na rynku pracy, zwykle tak jest na świecie, prowadzi jednak do ożywienia płac" - powiedział. A to z kolei - dodał - "osłabia czynnik deflacyjny" i przyczynia się do wzrostu popytu.

Środowa konferencja prasowa po posiedzeniu RPP była ostatnią z udziałem Marka Belki jako prezesa NBP. Za kilka dni kończy się jego sześcioletnia kadencja; na nowego prezesa ma być wybrany Adam Glapiński. Belka był proszony o odpowiedź, czy nie obawia się ingerencji rządzącej formacji politycznej w niezależność banku centralnego.

Odpowiedział, że ze strony wszystkich sił politycznych można było oczekiwać ingerencji w niezależność banku, a zagrożenie było zwykle tym większe, im trudniejsza była sytuacja gospodarcza. Tym niemniej obowiązujące w Polsce standardy prawne i zwyczaje takie zagrożenie ograniczają - zaznaczył.

Obecny na konferencji jeden z wybranych w tym roku członków RPP Łukasz Hardt był pytany o ocenę współpracy z Belką. Przekonywał, że była to współpraca przyjemna i profesjonalna. "Z panem prezesem (Radzie) było dobrze, nie wiem, czy panu prezesowi było dobrze z Radą" - powiedział dodając, że wypowiada się główne w swoim imieniu. "Czuję się jak na własnym pogrzebie" - skomentował te słowa Belka.