Podczas wizyty w stolicy Bawarii Monachium Sobotka powiedział, że w graniczącym z Włochami Tyrolu na razie dochodzi do niewielu "ataków" ze strony uchodźców, a są dni, gdy nie ma ich wcale.
"Jeżeli liczba znów się zwiększy, wprowadzimy kontrole, to rozumie się samo przez się" - wyjaśnił szef austriackiego resortu spraw wewnętrznych.
Władze Austrii poczyniły w ostatnich tygodniach przygotowania do wprowadzenia kontroli na tamtejszym przejściu granicznym, by móc reagować "w zależności od sytuacji". Działania te ostro skrytykował Rzym oraz Berlin.
W końcu kwietnia policja Tyrolu, kraju związkowego w zachodniej Austrii, zaprezentowała mediom na przełęczy Brenner planowane tam przedsięwzięcia dotyczące kontroli granicznych w razie wzrostu liczby migrantów. Przewidziano możliwość ustawienia 370-metrowego ogrodzenia blokującego migrantom drogę przez przełęcz, trzy punkty kontrolne na autostradzie, jeden na drodze krajowej, a także kontrole w pociągach, które byłyby zatrzymywane w tym celu w Steinach am Brenner.
Kanclerz Angela Merkel wielokrotnie krytykowała Wiedeń za plany wprowadzenia kontroli na granicach państwa. Zdaniem szefowej niemieckiego rządu takie decyzje są krótkowzroczne, oznaczają przerzucenie problemów na inne kraje i osłabiają Unię Europejską.
W zeszły piątek Merkel powiedziała, że zamknięcie granicy na przełęczy Brenner oznaczałoby "zniszczenie Europy".
Władze Bawarii, jednego z 16 landów RFN, krytykują politykę migracyjną rządu centralnego Merkel. Zdaniem rządzącej w Bawarii CSU, Merkel powinna wziąć przykład z Austrii i Węgier.
Zaniepokojenie planowanym przez Austrię zaostrzeniem kontroli na granicy z Włochami na przełęczy Brenner wyrażała też Komisja Europejska. Wiedeń twierdził, że zdecydował się stworzyć możliwość takich kontroli w reakcji na kryzys migracyjny w Unii Europejskiej.(PAP)
lep/ mc/